O UPOKORZENIU PISARZA:
„Pierwsze w moim życiu pisarskim upokorzenie przeżyłem, gdy zobaczyłem swoją powieść na wyprzedaży w Hali Koszykowej. W plastikowych pojemnikach upchnięto bez żadnej selekcji setki tytułów. Jedyną różnicę stanowiły ceny, wypisane na tekturkach. Siebie zauważyłem w skrzynce opatrzonej najniższą ceną”. (s. 9)
O TARGACH KSIĄŻKI:
„Z masochistyczną satysfakcją patrzyłem na niezliczone stoiska wydawców, na tysiące wystawionych tomów, na tłumu, stłoczone przy prowizorycznych ladach; z daleka przyglądałem się ukradkiem autorom, usadowionym przy stolikach i rozdającym autografy. Przyjemność sprawiali mi jedynie ci, do których nie ustawiały się żadne kolejki; na taką okoliczność każdy miał opracowaną jakąś taktykę. Jedni udawali obojętność, inni wyraźnie się denerwowali i z pogardą spoglądali na omijających ich czytelników”. (s. 31)
„Telewizji nie oglądam z zasady prawie wcale. To ona odebrała mi czytelników i przerobiła ich na termity, pożerające szklaną strawę”. (s. 12)
O HOMOSEKSUALISTACH:
„Za moich czasów homoseksualizm stanowił przypadłość skrajnie wstydliwą, traktowaną z niechęcią, będącą często przyczyną szantażu ze strony tajnej policji. Teraz to rzecz nie do pojęcia. Tajna policja miałaby szantażować geja. Jak? Przecież homoseksualność nobilituje. Homoseksualiści, którzy się publicznie ujawniają, otoczeni są podziwem i szacunkiem”. (s. 33)
O UMOWACH:
„Kiedyś, w mojej epoce, podpisywało się umowy z terminem dwuletnim. Potem, gdy czas ruszył z miejsca, autorowi musi wystarczyć kilka miesięcy. To mało, ale przecież nowa książka też funkcjonuje na rynku przez parę miesięcy. Nie ma żadnej przyszłości, ponieważ natychmiast zastępują ją i spychają w zapomnienie inne książki”. (s. 26)
O CZYTELNIKACH:
„Kiedy pisałem tę powieść, nie wiedziałem, że czytelnicy we wszystkich realistycznych fabułach szukają przede wszystkim klucza do postaci. To dla nich niesłychanie ważne i czują się jak czytelnicy kryminałów, którzy już w połowie domyślają się, kto jest mordercą.
Nawet jeśli wiele szczegółów bohaterów nie udaje się dopasować do realnej postaci, i tak upierają się, że odkryli tajemnicze zamierzenie autora, którego w dodatku, gdy narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, utożsamiają z bohaterem i za nic nie chcą przyjąć do wiadomości, że to niemożliwe”. (s. 298)
---
Źródło cytatów: Janusz Anderman, „To wszystko”, Wydawnictwo Literackie, 2008. A moja recenzja tutaj.
Przegapiłem tego posta, ale w końcu na niego trafiłem i jestem zachwycony! Świetne zbiorowisko cytatów - te refleksje poświęcone upokorzeniu czy czytelnikom to prawdziwe majstersztyki :)
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego nie zauważyłeś, że dodałam dwa wpisy naraz. Czasami tak robię. :)
UsuńCiekawych spostrzeżeń jest w książce o wiele więcej. Mnie najbardziej zainteresowała uwaga o tym, że większość czytelników utożsamia pierwszoosobowego narratora z autorem i nie da się ich przekonać, że autor nie pisze o sobie. Wystarczy wspomnieć, jakie gromy spadły na Nabokova po opublikowaniu „Lolity”, w której narratorem był pedofil, oraz z jaką nienawiścią spotkał się Tadeusz Borowski, który pisząc opowiadania obozowe, posłużył się pierwszoosobowym, niezbyt moralnym narratorem.
Zachęcam do przeczytania książki. Warto! :)