26.08.2015

„Kto kocha Yngvego Freja?” Stig Claesson



Akcja „Kto kocha Yngvego Freja?” toczy się w ważnym dla Szwecji roku 1967, kiedy to zmieniano ruch lewostronny na prawostronny. Bohaterowie – czworo staruszków – nie za bardzo boją się zmian, bo nie mają samochodu i mieszkają w lesie. Muszą tylko przewiesić skrzynkę pocztową z lewej strony drogi na prawą. Podczas tej operacji jeden ze staruszków wpada na pomysł, by zamiast nazwy gospodarstwa wpisać słowo „zabytek”, bo przecież oni – żyjący z dala od cywilizacji, ciężko pracujący na kawałek chleba – są w zasadzie zabytkami, reliktami przeszłości. I ten na pozór niewinny napis wprowadza trochę urozmaicenia w życie staruszków. 

Jeśli chodzi o moje wrażenia, „Po liściach palmowych i różach” tego autora podobało mi się bardziej. Czytałam je z napięciem, bo życie bohaterki było zagrożone, a ta książka jest spokojniejsza, wyważona. W obu powieściach Stig Claesson poruszył właściwie ten sam temat, czyli pokazał, że starsi ludzie niemal nikomu nie są potrzebni. W „Kto kocha Yngvego Freja?” skrytykował też zachowanie Szwedów, którzy wakacje spędzają za granicą i nawet nie wiedzą, że tuż obok mają przepiękne jeziora i lasy z dzikimi zwierzętami, oraz rząd szwedzki za brak pomocy dla drobnych rolników. Małe gospodarstwa padają. Bohaterowie książki nie mogą hodować zwierząt, musieli zrezygnować z zasiewów. Do ich osady nie dojeżdża żaden autobus ani pociąg. Najlepiej by zrobili, przeprowadzając się do miasta, ale oni nigdy z własnej woli nie zmienią miejsca zamieszkania, chociaż wiedzą, że gdzieś indziej byłoby im wygodniej. Claesson podkreślił niezdolność pewnych ludzi do zmian, nawet tych na lepsze, oraz siłę przywiązania do kawałka swojej ziemi.

Moja ocena: 3/6.

---
Stig Claesson, „Kto kocha Yngvego Freja?” („Vem älskar Yngve Frej”), przeł. Karol Sawicki, Czytelnik, 1976.