W książce pt. „Boskie szaleństwo” Jeffrey Kottler przedstawia biografie takich „szaleńców” jak Sylvia Plath, Judy Garland, Mark Rothko, Ernest Hemingway, Wirginia Woolf, Charles Mingus, Wacław Niżyński, Lenny Bruce, Brian Wilson oraz Marylin Monroe. Choć ci ludzie pozostawili po sobie genialne książki, utwory muzyczne i filmy, przez większość życia nie potrafili normalnie funkcjonować, cierpieli na depresję, na psychozę, nadużywali alkoholu, przyjmowali narkotyki. Wielu z nich zdecydowało się na popełnienie samobójstwa. Kottler zastanawia się, czy ci artyści tworzyliby równie piękne dzieła, gdyby nie cierpieli z powodu wewnętrznego bólu, i czy można byłoby ich wyleczyć, gdyby żyli w naszych czasach. Bo żadna z tych chorych osób nie znalazła pomocy w medycynie ani w psychiatrii. Plath i Hemingwaya „leczono” za pomocą elektrowstrząsów - metody uważanej dziś za barbarzyńską i nieskuteczną, uszkadzającą pamięć. Niżyńskiemu podawano insulinę w dużych ilościach, Wirginii Woolf kazano leżeć w łóżku i pić mnóstwo mleka. A Monroe, Garland i Wilson znajdowali się pod wpływem niekompetentnych i nieuczciwych psychoterapeutów.
Trzeba przyznać, że Kottler wybrał bardzo ciekawy temat do rozważań. Ale nie mogę nazwać „Boskiego szaleństwa” rzetelną pracą, gdyż w tekście znalazłam nieścisłości i sprzeczne informacje. Szczególnie jest to widoczne w rozdziale o Marylin Monroe. Na str. 7 przeczytałam: Marylin Monroe zabiła się, połykając buteleczkę środków nasennych, natomiast na str. 228: Marylin zmarła z powodu przedawkowania leków zaaplikowanych w czopku przeczyszczającym. Więc jak? Czopek czy leki doustne?
Sprzeczne informacje zostały podane także przy opisie dzieciństwa aktorki. Na str. 195 widnieje zdanie: Nie raz i nie dwa widywano Normę Jeane bitą pasem do ostrzenia brzytwy, dwie strony dalej: Nie była w sierocińcach zaniedbywana, nikt jej nie bił i nie wykorzystał (str.197). Jak widać, w jednym miejscu książki autor twierdzi, że dziewczynka podczas pobytu u rodziny zastępczej była bita i zgwałcona, w innym, że traktowano ją bardzo dobrze.
Tłumaczka też się nie popisała, w książce trafiają się błędy oraz niezgrabne zdania: Hemingway już od dawna nie stronił od kieliszka, ale w owym czasie był już alkoholikiem (str.106), Miał możliwość przeczytania w gazetach własne nekrologi (str.111).
Książka trochę rozczarowuje.
---
Jeffrey Kottler, „Boskie szaleństwo. Geniusz i psychoza wielkich twórców” („Divine Madness: Ten Stories of Creative Struggle”), tł. Joanna Tyczyńska, Bellona, 2007.
Hmmm, przyznam, że rozpoczynając lekturę Twojej recenzji pomyślałam sobie: Dlaczego ja nie słyszałam o tej książce?! Przyznam, że jestem niemałą fanką wszelkich osobistości, którym nałogi i zaburzenia osobowości "pomagały" w tworzeniu (arcy)dzieł. Nawet kiedyś przeczytałam, że dobra proza rodzi się z cierpienia. Wielka szkoda, że autor nie wykorzystał potencjału swojej książki. Osoby, które wziął na warsztat są naprawdę interesujące. Niedomówienia rzeczywiście dość rażące. Powtórzę zatem jeszcze raz: wielka, wielka szkoda!
OdpowiedzUsuńSzkoda! Niektórzy bohaterowie książki zainteresowali mnie, do innych poczułam wielką niechęć. Znielubiłam Hemingwaya, który uwielbiał polowania oraz wojny, a w obcowaniu z ludźmi zachowywał się bardzo apodyktycznie i nieznośnie. Znielubiłam też sławnego tancerza Niżyńskiego, który przebywając w towarzystwie zachowywał się w taki oto sposób:
Usuń"W całkiem nieodpowiednich chwilach potrafił wybuchać niepokojącym chichotem. Jeszcze bardziej denerwująca była jego skłonność do publicznego masturbowania się, kiedy tylko przyszła mu na to ochota" (str.189).
Najbardziej żal mi było Wirginii Woolf. Ta to miała ciężkie życie...
Mnie też interesuje ten temat, ale książkę sobie odpuszczę tym bardziej, że biografie MM, Sylvii Plath znam bardzo dobrze... Inne postacie owszem, można by poczytać, ale czytając te fragmenty o Marilyn zastanawiam się czy autor czasami dopuścił jeszcze nieścisłości i nierzetelności w stosunku do innych opisywanych osób.
OdpowiedzUsuńOsoba, która zna życiorysy Marylin Monroe i Sylvii Plath, na pewno niczego się z tej książki nie dowie. Ja zaczęłam czytanie właśnie od rozdziału o Monroe i szybko poczułam nieufność do autora. Istotnie, skąd mamy wiedzieć, czy autor nie pokręcił czegoś przy opisywaniu życia innych osób? Życiorysy niektórych bohaterów są mało znane. Wstyd się przyznać, ale ja nie wiedziałam o istnieniu Briana Wilsona i Charlesa Mingusa, a były to bardzo znane postacie ze świata muzyki :)
UsuńW gazecie wyborczej byl kiedys publikowany taki cykl "Slawni szalency". Bardzo fajnie napisany i zrobiony. Byli pisarze i muzycy itp. Niestety teraz jest do platnego wgladu na necie. Sama zaluje, ze wowczas bardziej nie sledzialam tej serii.
UsuńO, dobrze wiedzieć, że istnieje taki cykl dostępny w necie. Szkoda tylko, że płatny. Ja bym z chęcią poczytała o życiu pisarzy, muzycy interesują mnie trochę mniej :)
Usuńzle napisałam : nie muzycy, a kompozytorzy i to z prawdziwego zdarzenia :) też baaardzo zaluje, ze platny jest wglad :> ten cykl publikowany byl w dodatku 'ale historia' jesli Cie to interesuje :)
UsuńBardzo mnie to interesuje, dzięki :) Interesują mnie wszelkiego rodzaju "szaleńcy" oraz pisarze, którzy swoje życie zakończyli śmiercią samobójczą.
UsuńRzeczywiście temat wydaje się być interesujący, pomijając jednak wszystkie krytyczne uwagi nie do końca mam zaufanie do książek, w których pragnie się "upchnąć" kilku, a nawet kilkunastu bohaterów. Siłą rzeczy wydaje mi się, że taka kompilacja jest dość powierzchowna, dlatego wolę biografie, czy też analizę twórczości czy zachowań jednego twórcy w jednej książce. Nie wiem, czy ma to coś wspólnego z moją niechęcią do opowiadań- to rozdrabnianie się i to urywanie w najciekawszym miejscu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJeffrey Kottler twierdzi, że od zawsze interesował się biografiami wielkich twórców mających problemy psychiczne. Podczas opisywania życia swoich bohaterów skupił się głównie na tych wydarzeniach, które mogły wpłynąć na rozwój ich "szaleństwa" oraz na objawach ich chorób i sposobie, w jaki zmarły. Podczas czytania często czułam niedosyt, brakowało mi informacji o niektórych okresach życia. Też mam wrażenie, że książka zyskałaby na wartości, gdyby opisywanych postaci było trochę mniej...
UsuńPostanowiłam poczytać więcej o życiu Wirginii Woolf. Sprawdzę, czy w bibliotece znajdzie się jakaś jej biografia. Pozdrawiam również :)
Każda z tych osób warta jest pochylenia, ale wolałabym jakieś mniej zbiorcze opracowanie...
OdpowiedzUsuńTo już chyba trzeba sięgnąć po biografie poszczególnych postaci. Niektórzy bohaterowie tej książki doczekali się mnóstwa biografii, natomiast takie osoby jak Mark Rothko i Brian Wilson są o wiele mniej znane :)
UsuńCiekawy i kontrowersyjny temat, ale jeśli potraktowany po macoszemu, może rozczarować.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jeżeli autor nie był pewny, jak wyglądało dzieciństwo Monroe i w jaki sposób zginęła, powinien to wyraźnie napisać, a nie podawać sprzeczne informacje :)
UsuńTematyka jest arcyciekawa, ale wymaga rzetelnej, nierzadko wieloletniej pracy. Jak widać, autor zdecydował się pójść na łatwiznę. Szkoda, bo książka zapowiadała się wspaniale.
OdpowiedzUsuńKsiążkę tę zaczęłam czytać z radością, ale szybko się zniechęciłam. Sprzeczne informacje, do tego niestaranne wydanie z mnóstwem literówek...
UsuńKurczę, a tak się napaliłam na tę ksiązkę, a tu piszesz, że sa błędy i nieścisłości... Lipa.
OdpowiedzUsuńSą, niestety. A może nie z winy autora, tylko tłumacza? Trudno powiedzieć.
UsuńJestem bardzo ciekawa tej książki, pomimo wielu nieścisłości które wytłuściłaś w recenzji :) Większość z ludzi których wymieniłaś na początku znam z ich twórczości.
OdpowiedzUsuńPomimo nieścisłości, które zakradły się do tekstu, książkę warto przeczytać :)
UsuńHej ! świetny blog zapraszam do mnie na bloga modzie http://alex-faashion.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMyślę, że to raczej redakcja i korekta się nie popisała, bo takie rzeczy, które wymieniłaś powinny być poprawiane właśnie przez redakcję i korektę. Od tego są.
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Takie przeoczenia i niedoróbki bardzo psują przyjemność czytania.
UsuńBrzmi kusząco , może sobie taka sprawie ?
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem lepiej tę książkę wypożyczyć z biblioteki.
UsuńStrasznie razi mnie takie nierzetelne podejście - przecież skoro opisuje się życie innych to wypadało by trzymać się faktów, a nie co kilka stron przedstawiać je inaczej. Chociaż sama tematyka mnie interesuje to przez te niedociągnięcia nie jestem pewna czy po książkę sięgnę.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, wypada trzymać się faktów. Poza tym nie rozumiem, jak można mylić się przy opisywaniu biografii Marylin Monroe. Przecież to tak znana postać :)
Usuń