Akcja „Dobranoc, słonko” rozpoczyna się tuż po ukończeniu drugiej wojny światowej. Mieszkańcy Hamburga żyli wtedy w wielkiej nędzy, często głodowali i marzli. Malutka Gabi straciła ojca, a podczas bombardowań spłonęło jej mieszkanie. Spaliły się meble, kołdry, zabawki i nawet ukochane zwierzątko. Teraz Gabi ma tylko brata Achima i mamę, która martwi się tym, że samodzielnie nie utrzyma rodziny. Trochę rzeczy podarował im Czerwony Krzyż, jednak to zbyt mało, by normalnie żyć. W tej trudnej sytuacji pani Mangold, czyli matka Gabi, chętnie przyjmuje pomoc od pana Antona. Zgadza się zostać jego żoną, cieszy się z większej ilości pieniędzy. Nie zauważa, że Anton zbyt mocno interesuje się jej córeczką. Sadza sobie dziewczynkę na kolanach, rozpieszcza, przytula. Pomaga jej zasnąć, mówi „dobranoc, słonko” i... obmacuje.
Mijają lata. Życie małej bohaterki staje się coraz bardziej rozsypane i straszne. Gabi wszystko traci: spokój, poczucie bezpieczeństwa, przyjaciół. Poznajemy ją jako bardzo małą dziewczynkę, pogodną, ufną, rozstajemy się z nią, gdy jest rozgoryczoną, zdesperowaną nastolatką. Obserwujemy jej wieloletnią udrękę, zmiany w psychice i wreszcie rozpaczliwe próby uwolnienia się od oprawcy.
Myślę, że tworzenie książek o wykorzystywaniu seksualnym dzieci to dla pisarza bardzo trudne zadanie, bo nie wystarczy opisać sytuację gwałtu, trzeba także wyjaśnić, jak to się stało, że nikt nie pomógł ofierze. Gdzie byli nauczyciele, matka, lekarze? Dlaczego niczego nie zauważali? Większość pisarzy ucieka od tego wyjaśnienia, stosuje zasadę „nikt nie widział i już” - tak uczyniła na przykład Ewa Ostrowska w książce „Abonent chwilowo niedostępny”. Heidi Hassenmüller nie poszła na łatwiznę i postarała się umotywować obojętność otoczenia. Okazało się więc, że nauczycielkę niepokoiło zachowanie Gabi. Były to jednak lata czterdzieste, wiele dzieci pamiętało bombardowania i widziało umierających ludzi, toteż takie zachowania jak jąkanie się, różne tiki i płaczliwość nauczycielka interpretowała jako skutki traumy wojennej. Lekarz też zauważył, że z Gabi dzieje się coś złego, i chciał jej pomóc, jednak spotkał się z kłamstwami, gdyż nieszczęśliwa dziewczynka zaczęła działać jakby przeciwko sobie i zatajać prawdę o wykorzystywaniu.
A matka? Dlaczego ona nie pomogła? Na to pytanie nie umiem odpowiedzieć. Nie umiem zrozumieć kobiety, która własny spokój i pieniądze ceni bardziej niż szczęście dzieci. Czy to możliwe, że nie zauważyła? W dodatku Anton krzywdził nie tylko jej córkę, ale także synka - mały Achim był wyzywany, wyszydzany, bity, przy tym bicie odbywało się w bardzo upokarzający sposób, bo chłopiec musiał zdjąć spodnie.
Kiedy Hassenmüller zdecydowała się wydać „Dobranoc, słonko”, czyli w roku 1990, nie wiedziała, że molestowanie dzieci to tak częste zjawisko i że molestowani są także chłopcy. Otrzymała mnóstwo listów od ofiar pedofili. Książka została bardzo dobrze przyjęta, uznana za potrzebną, poruszającą ważny i trudny temat. Całkowicie zgadzam się z tą opinią i polecam serdecznie „Dobranoc, słonko”. To naprawdę wzruszająca, realistyczna i ciekawa książka. Ostrzegam zarazem, że można się przy niej popłakać, bo tragicznych losów Gabi autorka nie wymyśliła, to historia prawdziwa.
5/6.
Ja niestety nie daję rady czytać książek o niekochanych, krzywdzonych, wykorzystywanych dzieciach. Odkąd mam swoje, to jest ponad moje siły. Nie mieści mi się w głowie, jak ktoś może krzywdzić takie bezbronne, ufne, kochające istotki, które przecież nie mają nikogo poza dorosłymi. Chyba wolę udawać, że takie rzeczy dzieją się tylko gdzieś daleko, a najlepiej tylko w wyobraźni chorych ludzi.
OdpowiedzUsuńKsiążkozaurze, mi też nie mieści się to w głowie... Ale uważam, że książki o takich sprawach powinnyśmy czytać, właśnie po to, by wiedzieć, jak zachowują się pedofile, jakie mają sposoby na oszukanie matek dzieci, na odwrócenie od siebie podejrzeń. W przypadku opisanym w książce matka już na początku zrobiła błąd, bo nie zwróciła uwagi na to, że jej nowy mąż traktuje Gabi ze zbytnią czułością. Cieszyła się tylko z tego, że on oddaje jej wypłatę i że nie będzie już musiała martwić się, czy wystarczy pieniędzy na utrzymanie rodziny.
UsuńPrzeraża mnie zjawisko pedofilii i znieczulicy wśród dorosłych. Nie mogę czytać takich książek, bo za bardzo się denerwuję
OdpowiedzUsuńMnie też przeraża... I nie jest to wcale zjawisko odosobnione, takich przypadków jest bardzo wiele. Nie wszystkie ofiary pedofili decydują się na opowiedzenie o swoich przeżyciach, niektórzy wolą zatrzymać to dla siebie.
UsuńNie słyszałam wcześniej o książce.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, tylko czy nie jest zbyt smutna?
Oglądałam oferty na allegro i ktoś oznaczył ją jako książkę dla młodzieży - to chyba jest jakaś pomyłka?!!
Książkę odebrałam jako bardzo smutną i przygnębiającą. Przez cały czas czekałam na to, by matka dziewczynki przejrzała na oczy i wypędziła pedofila z domu...
UsuńTen ktoś z allegro miał rację. Wszystkie książki tej autorki zakwalifikowane są jako książki dla młodzieży. Dzięki Twojemu wpisowi uświadomiłam sobie, że zapomniałam dodać etykiety "młodzieżowe". Zaraz poprawię :)
Choć też moim zdaniem nie ma co się spieszyć i sięgać po taką książkę zbyt wcześnie, bo ona ukazuje życie od zbyt brutalnej, gorzkiej strony. Polecałabym dla starszej młodzieży i dla dorosłych :)
Oj, nie. Zdecydowanie nie. Nie chowam głowy w piasek i wiem, że zjawisko istnieje, ale dziecięca krzywda jest dla mnie szczególna, gdy z miłością patrzę na maluczkich. Ich chronię. Całego świata nie dam rady. Czy mówienie zmieni cokolwiek? I tak nie przeczytają ci, co powinni. Na ziemską sprawiedliwość nie liczę w żadnym wymiarze.
OdpowiedzUsuńPedofile na pewno nie przeczytają takiej książki, ale jeśli przeczytają matki małych dzieci, mogą zdobyć mnóstwo wiadomości na temat sposobów działania pedofili, dowiedzą się, na jakie symptomy wzrócić uwagę zarówno u dziecka, jak i panów kręcących się w pobliżu. Pedofile są chytrzy, bardzo często udają, że interesują się matką dziecka, a nie dzieckiem. Biorą ślub z matką dziecka tylko po to, by odwrócić od siebie podejrzenia...
UsuńŚwiata nie da się zmienić, ale trzeba chociaż próbować :)
Po przeczytaniu "Skrzywdzonej" Cathy Glass na razie omijam ten temat. Tamta książka jest oparta na faktach, przerażająca i tak wstrząsająca, że ryczałam nad nią jak głupia. Chwilowo nie chcę sięgać po taką tematykę, ale cieszę się, że takie książki powstają. Zawsze się łudzę, że może ich lektura coś zmieni w choć jednym życiu.
OdpowiedzUsuńJa wierzę, że lektura takich książek coś zmieni, że może choć jedna matka wykorzystywanego dziecka zmądrzeje i zrobi coś, by chronić swoje dziecko. "Skrzywdzonej" nie czytałam, dopisuję na listę do przeczytania. Dużo czytam książek o krzywdzie dzieci, o dzieciach wykorzystywanych, nieuleczalnie chorych, porzuconych... Przeżywam, ale czytam.
UsuńTo może przejrzyj sobie całą serię "Pisane przez życie". Tam takich opowieści na pewno jest więcej.
Usuńhttp://www.biblionetka.pl/bookSerie.aspx?id=9473
Z tej serii czytałam tylko "Uprowadzone". Dziękuję za polecankę.
UsuńA ja czytałam i też mi się podobało. Oczywiście temat jest niezwykle poruszający i ciężki, ale zgadzam się z Tobą, że warto takie książki czytać. Do tego całość jest naprawdę dobrze napisana - zwięźle, bez żadnych zbędnych ozdobników. Sięgnęłam też po inną książkę tej autorki - "Desiree" i także się nie zawiodłam.
OdpowiedzUsuńTak, właśnie, książka jest dobrze napisana, zwięźle, rzetelnie, bez żadnych ozdobników i wydziwiania. Uważam, że Heidi Hassenmüller jest dobrą pisarką.
Usuń"Desiree" też kiedyś czytałam. A kilka lat temu bardzo chciałam przeczytać "W sidłach anoreksji", szukałam tej książki wszędzie, ale nie udało mi się jej zdobyć.