Boston, gorące lato...
Elena Ortiz mieszkała na pierwszym piętrze. Pewnej nocy przez okienko w łazience wszedł nieznany osobnik, związał kobietę, po czym – uwaga, będzie strasznie! – wyciął jej macicę. Przyglądał się przerażonej, konającej ofierze, w końcu podciął jej gardło. Użył skalpela tak jak prawdziwy chirurg, jednak nie zastosował znieczulenia. Chciał, by bardzo cierpiała.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi detektyw Moore, nazywany świętym Tomaszem, oraz Jane Rizzoli, osóbka nieprzyjemna, arogancka, nielubiana przez mężczyzn. Policjanci nie chcą kobiety w swoich szeregach, toteż wciąż dokuczają jej złośliwościami, lekceważą jej osiągnięcia. A Rizzoli jest ambitna, chce zrobić karierę. Nie umie się ładnie ubrać, nie używa makijażu. Bywa nerwowa i porywcza. W przeciwieństwie do niej Moore zawsze stosuje się do przepisów, staje po stronie słabszych, nigdy nie przeklina, nie wpada w panikę. Odważny, sprawiedliwy, rycerski...
Ważną bohaterką książki jest też Catherine Cordell, która pracuje jako lekarz w bostońskim szpitalu. Przed dwoma laty była ofiarą napaści. Broniąc się, zastrzeliła napastnika, Andrew Caprę. Detektywi zauważyli jednak, że „Chirurg” działa podobnie jak przedtem Capra. Czyżby tych dwóch panów coś łączyło?
Czy „Chirurg” Tess Gerritsen jest ciekawy? Trudne pytanie. Jeżeli ktoś sięga po kryminały i thrillery tylko po to, by doznać uczucia strachu, z pewnością poczuje się usatysfakcjonowany. Morderca z powieści budzi wielkie przerażenie. Gerritsen nie poprzestała na opisaniu zbrodni, pokazała też sesję hipnozy, reanimowanie umierającego człowieka, uczucia osoby zgwałconej.
Powieściowy morderca toczy grę z policją, podrzuca tropy, kręci się tuż pod nosem detektywów. Niezauważony przez nikogo przemyka po szpitalnych korytarzach, wślizguje się do lekarskich gabinetów, wysyła maile z cudzych komputerów. Wątek ten uważam za nieprawdopodobny i udziwniony. Ta scena na oddziale intensywnej terapii, kiedy reanimowano starszego pana, a obok... Co „obok”, nie napiszę, by nie zdradzić za wiele z akcji, ale trudno mi uwierzyć, by takie coś mogło mieć miejsce. Czy w Bostonie na szpitalnych korytarzach nie siedzą pacjenci, odwiedzający i innego rodzaju gapie, którzy widzą WSZYSTKO?
Hm, to czytac, nie czytac? ;-))
OdpowiedzUsuńA ja się boję tego strasznego i choć książka wygląda ciekawie to jednak się nie skuszę. Tym razem powiem pas. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńIstotnie, opisy zbrodni są straszne i ja też w najbliższym czasie nie sięgnę po książki Gerritsen.
UsuńOkładka przypomina mi o mojej fobi krwi.
OdpowiedzUsuńOkładka rzeczywiście jest niezachęcająca.
UsuńCzytałam książkę i mi się nie podobała. Zbyt schematyczna, takich jak te, czytałam już dosłownie setki. Tak więc nie mam już ochoty na nic innego tej autorki:)
OdpowiedzUsuńCóż, nie czytam zbyt często kryminałów, a jeśli mam chęć na kryminał, wybieram najczęściej coś Donny Leon. U Donny Leon mało jest opisów krwi i zmasakrowanych ciał. I można się czegoś ciekawego dowiedzieć.
UsuńZaczęłam czytać tę książkę, bo przez blogi przetoczyła się fala pochlebnych recenzji dot. pisarstwa tej pani.
OdpowiedzUsuńRozczarowałam się.
Chyba czytuję zbyt dużo kryminałów, żeby "Chirurg" miał mnie zaskoczyć.
Przyznaję się, że przebrnęłam tylko przez pierwsze 50 stron. Pomimo krwawych opisów zbrodni to było takie... niewciągające. ;-)
Lubię kryminały z zacięciem, nazwijmy to, społeczno - politycznym lub babranie się w medycynie sądowej (a tutaj, wbrew pozorom, nie znalazłam pod tym względem nic interesującego).
A ja nie czytuję dużo kryminałów, może jeden na miesiąc. Krwawe opisy mnie zniechęcają, nie lubię też opisów pracy patologa.
UsuńA skąd wiesz, że w "Chirurgu" nie ma interesujących wątków o medycynie sądowej, skoro przeczytałaś tylko 50 stron? ;-)