Frontenakowie są bogatą rodziną właścicieli ziemskich. Po śmierci męża Blanche samotnie wychowuje pięcioro dzieci. Zdaje sobie sprawę, że jeśli ktoś zechce się z nią ożenić, to tylko ze względu na jej majątek. Co dwa tygodnie przyjeżdża do nich Xavier, brat zmarłego męża, ale nie po to, by pocieszać wdowę, tylko by spędzić czas z bratankami i skontrolować stan winnic. „Nigdy nie myślał o bratowej jako o młodej samotnej kobiecie, mogącej odczuwać smutek, rozpacz”[1]. Blanche ma o to trochę żalu, ale i tak uważa go za anioła. Tymczasem on ocenia siebie o wiele surowiej. Choć zrzekł się na rzecz dzieci swojej części spadku i choć ogromnie je kocha, to przecież ukrywa wstydliwą tajemnicę – mieszka z praczką. Uważa, że jako dobry stryj powinien zrezygnować z tego związku, jednak nie potrafi. Tymczasem jego intymna znajomość z Joséphine jest tajemnicą poliszynela...
Skrupuły Xaviera mogą wydawać się dziwne, ale pamiętać trzeba, że François Mauriac portretuje świat z początku dwudziestego wieku, kiedy obowiązywały inne normy obyczajowe niż dziś. W książce znaleźć można mnóstwo szczegółów dotyczących poglądów i trybu życia właścicieli ziemskich z okolic Bourdeaux. Autor portretuje ich miłość do winnic, lasów sosnowych, kult pieniędzy, pogardę dla osób ubogich i dla intelektualistów. Mężczyźni z powieści sypiają w koszulach nocnych, samochód budzi sensację, po ulicach jeżdżą pierwsze tramwaje elekryczne, a Frontenakowie, choć bogaci, mieszkają w domu bez elektryczności. Część akcji toczy się w Bourdeaux, a część w Paryżu. To właśnie w stolicy Yves, pragnący zostać pisarzem, szuka wrażeń i sławy, a Xavier schronienia dla siebie i kochanki.
Powieść została napisana przez katolika i to widać. Blanche wychowuje dzieci w duchu religijnym i uważa, że ateiści nie zasługują na zaufanie. O bracie męża myśli tak: „Xavier, niestety, jest człowiekiem niewierzącym. A jakież ludzkie zakazy mogłyby go powstrzymać?”[2]. Dorosły Yves marzy o tym, że kiedy odwiedzi matkę, odmówią razem pacierz, po czym ona powie: „Widzisz kochany, jaka łaska zstąpiła na ciebie”[3]. Ba, u Mauriaca nawet wszechwiedzący narrator jest pobożny i pozwala sobie na następujące komentarze: „Nikt nie mógł wiedzieć, oprócz jego anioła, jaki był teraz podobny do swego ojca”[4].
„Tajemnica Frontenaków” to dobra powieść, ale nie budzi tak silnych emocji jak „Młodzieniec z dawnych lat”, „Kłębowisko żmij”, „Genitrix” czy „Teresa Desqueyroux”. Może dlatego, że jest nieco sentymentalna i że nie ma w niej czarnych charakterów, a Mauriac należy do tych autorów, którym lepiej udawali się bohaterowie negatywni niż pozytywni. Oczywiście postacie z książki mają wady – Blanche na przykład bezlitośnie traktuje dłużników, a Xavier krzywdzi kochającą go Joséphine – ale cechą dominującą jest życzliwość, szczególnie wobec członków rodziny. Tu nawet kobieta określana przez współczesnych jako upadła jest pozbawiona drapieżności, pokorna i podziwia bratanków kochanka. Chce nawet oddać im pieniądze, które dostała w zamian za seks! „Tajemnicę Frontenaków” przepełnia tęsknota za utraconym dzieciństwem i za rodzinnymi stronami. Nie brakuje w niej ciekawych uwag. Bardzo celne jest na przykład spostrzeżenie, że „Śmierć wydaje nas na pastwę nie tylko robactwa, lecz również i ludzi, którzy toczą pamięć o umarłych i zniekształcają ich rysy”[5].
---
[1] François Mauriac, „Tajemnica Frontenaków” („Le Mystère Frontenac”), przeł. Maria Rafałowicz-Radwanowa, PAX, 1957, s. 10.
[2] Tamże, s. 27.
[3 Tamże, s. 133.
[4] Tamże, s. 69.
[5] Tamże, s. 141.
Przeczytałabym każdą książkę Mauriaca bez żadnego polecania. W mojej bibliotece miałam dostęp do trzech i każdą z nich oceniłam na 5 lub 6.
OdpowiedzUsuńTeraz czekam na koniec pandemii, aby zdobyć do czytania inne.
Masz rację, Kłębowisko żmij i Młodzieniec z dawnych lat są lepsze, mają u mnie po 6, Tajemnica Frontaniaków 5. Miło je wspomniałam :-)
O, czytałaś. :) Szkoda mi było Joséphine, Xavier niezbyt dobrze ją traktował, nie doceniał jej. Ten wątek budził emocje. Bardzo mnie też ciekawił wątek dążenia Yvesa do zdobycia sławy literackiej.
UsuńMam w domu „Pocałunek trędowatemu”, ale na razie nie chce mi się po tę książkę sięgać.
Mam tę książkę w planach, ale zwlekam i zwlekam, bo postanowiłam sobie, że zmierzę się z oryginałem. Jednak chyba wciąż nie jestem do końca gotowa językowo i muszę mieć "klimat odpowiedni do tej książki. :)
OdpowiedzUsuńZnasz francuski? Podziwiam. :) Ale myślę, że ta książka będzie w oryginale raczej trudna do czytania. Bądź co bądź powstała dawno temu.
UsuńMauriac dopiero przede mną. Póki co poznaję jego twórczość przede wszystkim za sprawą Twoich recenzji :) A to ostatnie stwierdzenie jest niezwykle celne.
OdpowiedzUsuńTak, celne. Kiedy umrzemy, nie będziemy mogli bronić się przed językami osób, którym będzie się wydawało, że znały nas lepiej niż my samych siebie. U Mauriaka można znaleźć wiele takich trafnych spostrzeżeń o zachowaniach ludzi. Ten pisarz był doskonałym obserwatorem i psychologiem. :)
Usuń