15.03.2023

„Doll story” Michał Paweł Urbaniak

W starych powieściach wśród trzecioplanowych postaci często pojawiają się panny do towarzystwa. Zatrudniane przez zamożne osoby, miały obowiązek zabawiać je rozmową i robić wszystko, czego pracodawca sobie zażyczył. Rzadko były traktowane z szacunkiem, najczęściej nikt nie zwracał uwagi na ich potrzeby ani uczucia. Z biegiem lat zwyczaj przyjmowania takiego towarzysza wymarł. Ale wyobraźnia pisarzy nie zna granic i oto Michał Paweł Urbaniak wymyślił sobie, że w dwudziestopierwszowiecznej Polsce znowu można angażować takich płatnych przyjaciół, w dodatku nie dorosłych, lecz dzieci. Te Maskotki – bo tak są w książce nazywane – muszą być zawsze uprzejme i gotowe do spełniania zachcianek pracodawcy. W zamian zyskują możliwość przebywania w bogatym domu, podpatrywania, jak funkcjonuje rodzina, otrzymują też pensję i raz w tygodniu wychodne. Jeśli będą miały szczęście, właściciel pomoże im się usamodzielnić, a nawet zapisze swój majątek. 

Wolfgang, główny bohater powieści zatytułowanej „Doll story”, w przededniu swoich szesnastych urodzin zapragnął dostać taką właśnie Maskotkę. Dlaczego? Skąd takie nietypowe marzenie? Otóż jest on późnym, jedynym dzieckiem nieudacznika Włodka i apodyktycznej Tosi. W pierwszych latach życia chorował na białaczkę, stracił też śledzionę, toteż matka nie pozwala mu wychodzić z domu. Sama zarządza edukacją syna: zatrudnia prywatnych nauczycieli, zapędza go do podręczników. Chłopak spędza czas na nauce, czytaniu kryminałów Agathy Christie – i nasłuchiwaniu kłótni rodziców, bo oni chronią go przed wirusami, ale przed awanturami i wulgaryzmami już nie. Z byle powodu wpadają w złość i wrzeszczą, zupełnie się nie zastanawiając, jak ta atmosfera wpływa na syna. Tymczasem Wolfgang staje się coraz bardziej rozdrażniony i nieszczęśliwy, coraz rozpaczliwiej tęskni za tym, by mieć kogoś bliskiego.

Dawniej autorzy nie poświęcali osobom do towarzystwa wiele uwagi. Ot, skromnie siedziały w cieniu, niekiedy coś powiedziały, coś tam sobie myślały, ale co, to już nikogo nie interesowało. W „Doll story” jest inaczej: Mariusz, czyli ów płatny przyjaciel, awansuje na postać niemal tak ważną jak jego właściciel. Michał Urbaniak ciągle o nim pisze, a jeśli Maskotki nie ma na powieściowej scenie, to i tak ktoś o niej mówi lub myśli. Ta postać została skonstruowana w ten sposób, że budzi ciekawość; czytelnik wciąż się będzie zastanawiał, do czego Mariusz dąży, co przeżył, dlaczego szukał pracy. Jednak na te pytania niełatwo odpowiedzieć, bo autor opisuje wydarzenia jedynie z perspektywy głównego bohatera. Wiemy tylko to, co widzi, słyszy i myśli Wolfgang i tylko od nas, od naszego doświadczenia zależy, czy odbierzemy postacie z książki tak samo jak on, czy inaczej.

„Doll story” już od pierwszych stron intryguje. Chce się wiedzieć, czy w obecności nowego domownika Rajchertowie zdołają powstrzymać się od awantur. Czy będą w stanie zrozumieć, że płatny towarzysz też ma uczucia i nie można traktować go jak kolejnej zabawki? Czy Maskotka będzie potulna, czy nie wypadnie ze swojej roli i nie zapragnie czegoś więcej, niż to określono w umowie? Czy Wolfgang umie się przyjaźnić? I czy ten piętnastolatek, który miewa dziwne pomysły – na przykład by dosypać matce do herbaty trucizny albo komuś, kto akurat czyta „Morderstwo w Orient Expressie”, zdradzić rozwiązanie zagadki – będzie chciał i umiał stłumić te niepokojące podszepty? 

Powieść jest bardzo dobra i wiarygodna, choć raz czy dwa autor wystawia cierpliwość czytelnika na próbę. Niełatwo jest uwierzyć, że prawie pełnoletni chłopak, świadomie zgłaszający się do pracy w charakterze Maskotki, przy pierwszym spotkaniu z właścicielami pyta, czy może nazywać ich mamą i tatą. Dziwne też, że dobrze zbudowany osiemnastolatek bardzo chce przenieść akwarium z chomikiem, ale nie daje rady, a ileś stron dalej starsza pani podnosi to samo akwarium i taszczy poza dom. Czyżby autor uważał, że młodzi mężczyźni są słabsi fizycznie od podstarzałych kobiet?...

Niemal cała akcja rozgrywa się w tym samym miejscu, w kręgu tych samych osób. Panuje ponura i duszna atmosfera, cały czas ma się wrażenie, że główny bohater tkwi w pułapce i trudno mu będzie z niej uciec, bo jest przecież zbyt chorowity, zbyt dziwny, zbyt mocno przyzwyczaił się do samotności. Jest w powieści taka przerażająca scena, kiedy drzwi stają otworem i Wolfgang waha się, czy wyjść: z jednej strony kusi go sylwestrowa noc, z drugiej – powstrzymuje lęk przed nieokreślonym zagrożeniem. „Doll story” na pewno nie jest prostą historyjką o ptaszku, który ucieka z niewoli i czuje się szczęśliwy. To raczej książka o tym, że im dłużej siedzimy w klatce, tym mocniej się do niej przyzwyczajamy i tym trudniej będzie żyć poza nią. Im dłużej tkwimy w samotności i czujemy frustrację, tym mniejsze mamy szanse, by nas ktoś polubił. Jest to też historia o przemocy psychicznej i o tym, jak działa ona na ofiarę. Podsumowując: bardzo dobra powieść, warta polecenia.

Michał Paweł Urbaniak, „Doll story”, Mova, 2023

31 komentarzy:

  1. Jeszcze się zastanowię nad lekturą, ale przyznaje, że mnie zaintrygowałaś recenzją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto przeczytać. Polecam też wcześniejsze powieści tego autora, Listę nieobecności i Niestandardowych. :)

      Usuń
  2. Ta książka mignęła mi na Legimi, ale przyznaje nie zwróciła mojej uwagi. Myślę, że na te małe błędy logiczne, o których piszesz mogłabym przymknąć oko, całokształt twojej recenzji wzbudził moja zainteresowanie tą książką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są drobiazgi, na które bez problemu przymyka się oko. Zachęcam do przeczytania. :)

      Usuń
  3. Brzmi ciekawie. I jeszcze są nawiązania do Agathy Christie... Będę miała ten tytuł na uwadze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bohater lubuje się w książkach Christie, ciągle je czyta i z tego, co wiem, autor także lubi tę autorkę i często ją czyta. :) Aż się zastanawiam, czy nie sięgnąć po którąś z jej książek. Kiedyś czytałam jej powieść „Samotna wiosną” i było to całkiem niezłe. I na tym moja znajomość z tą „królową kryminałów” się kończy.

      Usuń
    2. Też mi się podobała "Samotna wiosną", ale to jest nietypowa jak na Christie powieść.

      Usuń
    3. O tak, nietypowa. Christie napisała sześć takich nietypowych powieści. Co ciekawe, jedna z tych nietypowych, „Chleb olbrzyma”, jest ważna dla bohaterów „Doll story”. :) I ciekawostka: Michał Paweł Urbaniak napisał wiele recenzji powieści Christie, można je przeczytać na Biblionetce (publikuje je tam pod pseudonimem misiak297).

      Usuń
  4. Nie jestem pewna, czy spodobałaby mi się ta książka, ale na pewno ma ciekawą, nietypową tematykę.

    OdpowiedzUsuń
  5. O, coś ciekawego! Tytuł już znalazł się liście lektur obowiązkowych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, to całkiem niezła powieść o nieszczęśliwej rodzinie i o przemocy psychicznej. :)

      Usuń
  6. A może ta podstarzała pani jest byłą sztangistką? ;) Dosyć intrygujący pomysł, nie kojarzę nic podobnego - poza starymi książkami, gdzie te osoby do towarzystwa były w sumie nijakie. Z powodu woli autora, czasów etc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, a może autor chciał w ten sposób pokazać, że ta starsza pani ma nie tylko żelazną wolę, ale i mięśnie. :) W każdym razie ta kobieta to paskudna postać, taki domowy tyran, co to męża wyzywa od nieudaczników i jeszcze gorzej, a synowi zabrania tego, co jest do normalnego życia niezbędne. Paskudna, ale bardzo przekonująca...

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. W takim razie jestem bardzo ciekawa Twoich wrażeń. :) Nie przepadam za współczesnymi polskimi autorami, ten należy do niewielu, których cenię.

      Usuń
  8. Witam serdecznie ♡
    Brzmi interesująco, na razie nadrabiam zaległości ale będę miała w głowie ten tytuł. Wspaniała recenzja :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto sięgnąć po tę książkę. Autor nie pisuje płytkich powieścideł, dba o warstwę psychologiczną i wyszukuje ciekawe tematy. Pozdrawiam również. :)

      Usuń
    2. Okładka książki mignęła mi parę razy w internecie, ale byłam przekonana, że to debiut. Wydaje się interesująca, więc pewnie kiedyś po nią sięgnę. :)

      Usuń
    3. To już trzecia powieść autora. Pierwsza była „Lista nieobecności”, druga to „Niestandardowi”. :)

      Usuń
  9. Wydaje się ciekawa, chociaż nie jestem przekonana czy to propozycja dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej samej się przekonać. Mnie się podobała, więc polecam. :)

      Usuń
  10. Sam pomysł na fabułę jest bardzo ciekawy, a i wykonanie, poza drobnymi potknięciami, raczej udane. Czuję się zachęcony, by po książkę sięgnąć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po współczesnych polskich autorów rzadko sięgam, ale Michała Pawła Urbaniaka szczerze polecam. Nie pisze on czytadełek, to solidna książka, napisana bardzo ładną polszczyzną, z mocno rozbudowaną warstwą psychologiczną. :)

      Usuń
  11. Nietypowa fabuła, ale najważniejsze, że autor mimo drobnych niedociągnięć stanął na wysokości zadania, tworząc godną uwagi powieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, powieść jest godna uwagi. :) Opowiada o rodzinie, o której czyta się z ciekawością, a do której raczej nikt nie chciałby należeć. Zachęcam do przeczytania, moim zdaniem warto.

      Usuń
  12. Prawdę napisawszy trochę wybuchła mi głowa z powodu konceptu tej książki, chyba nie byłabym w stanie jej przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. :) Ja akurat lubię takie pogmatwane postacie i lubię też, kiedy bohater znajduje się w trudnej sytuacji, w pułapce.

      Usuń
  13. A ja pomyślałam, że ten osiemnastolatek o braku sił fizycznych to może taki wizerunek współczesnego, zniewieściałego faceta, przy obecnym zatraceniu tradycyjnego podziału ról panowie bywają zadziwiająco słabi. a sam pomysł na książkę bardzo ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że współcześni panowie bywają bardzo słabi, na szczęście nie wszyscy. :) Jeśli chodzi o tę książkę, nie zdziwiłabym się, gdyby to Wolfgang nie dał rady nieść akwarium, bo ten chłopiec rzeczywiście jest nieporadny, chorowity i jakiś taki zniewieściały, ale tutaj z dźwiganiem szklanej klatki nie daje sobie rady Mariusz. Sama niejednokrotnie przenosiłam akwarium, i to całkiem spore, i nie miałam z tym problemu. Stykam się też z wieloma osiemnastolatkami i każdy z nich ma większą siłę fizyczną niż kobieta, więc mocno mnie ta słabość Mariusza zdziwiła.

      Tak, pomysł na książkę jest ciekawy. Myślę, że autor wnosi do literatury polskiej coś nowego, niebanalnego. :)

      Usuń
  14. Owszem, jest ciekawa, zasługuje na przeczytanie. :)

    OdpowiedzUsuń