„Trawiasta ulica” składa się z dziewięciu opowiadań. Najlepsze i zarazem najbardziej wstrząsające jest „Ci, którzy siedzą w mroku na wiedeńskich krzesłach”. We wszystkich Asar Eppel napisał o Ostankinie. Dziś ta dzielnica Moskwy znana jest z najwyższej w Europie budowli, kiedyś – czyli w czasie wojny i po wojnie, bo ten właśnie okres wspomina autor – stały tam baraki bez kanalizacji, a ulice porastała trawa. Czytelnik, który sięgnie po tę książkę, powinien wiedzieć, że nie spotka się z opiewaniem „kraju lat dziecinnych”, tylko z ostrą krytyką. W oczach Eppela Ostankino było miejscem ohydnym i demoralizującym. Nawet po latach nie zdobył się na to, by spojrzeć cieplej na swoje szczenięce lata. „Dzieciństwo sielskie-anielskie, niech cię szlag trafi!”* – napisał z pasją. Jego książkę czyta się z podziwem dla talentu autora, bólem oraz, ze względu na dużą liczbę naturalistycznych opisów, ze wstrętem.
Wzmianki o okrucieństwie ludzi pojawiają się w „Trawiastej ulicy” bardzo często. Ślepego Chimka dzieci złośliwie naprowadzają na słup i widząc, jak się z nim zderza, śmieją się do rozpuku. Podczas trzydziestostopniowego mrozu wyrostek wybija szyby w szopie, gdzie ukrywają się ledwo żywi Żydzi. Ordynarny Wasia dokucza głuchej Oldze. Nauczyciele bez umiaru wyzywają i biją uczniów. Mężczyzna cierpiący z powodu przepukliny nie może nawet liczyć na współczucie żony, bo ta dogaduje mu: „A co by było, gdybyś musiał rodzić?”. Naiwny Siemion zostaje napadnięty i – tak chyba można to nazwać – niemal zgwałcony przez prymitywne dziewuchy. Niektórzy piszą donosy na sąsiadów. Narrator (najprawdopodobniej tożsamy z autorem) pewnej nocy dla zabawy straszy przerażoną, bezradną kobietę. Wszyscy, którym o tym opowiada, śmieją się z ofiary. Mieszkańcy trawiastej ulicy nie wiedzą, co to wyższe uczucia. Ciocia Dusia, bezinteresownie opiekująca się niezaradnym sąsiadem i udostępniająca swój pokój bezdomnym kochankom, jest wyjątkiem. Wyobrażanie sobie, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami, było zresztą jedyną jej radością.
Wspominane w książce zwierzęta zawsze cierpią. Krowa ma chory brzuch, kotka – liszaje i odmrożone uszki. Królik jest przez ludzi okradany ze swojego jedynego pokarmu, czyli zgniłych marchewek. O głodzie i bólu fizycznym Eppel pisze bardzo często. Jakże nieszczęśliwi są małżonkowie z ostatniego opowiadania! Co jakiś czas jedno lub drugie wyje, nie mogąc znieść męczarni. Od wielu dni jedzą tylko korę drzewa albo zamarzniętą kaszę. Siedzą w nieoświetlonej ziemiance, są sztywni z zimna. Nie mogą się nawet pocieszać nadzieją, że ktoś im pomoże, bo kto miałby to zrobić? Syn zginął na wojnie, córkę zabrano do łagru. A sąsiedzi nie wiedzą, co to miłosierdzie...
---
* Asar Eppel, „Trawiasta ulica” („Травяная улица”), przeł. Jerzy Czech, Czytelnik, 1999, str. 218.
Lektura sprawia wrażenie dość wstrząsającej - okrucieństwo, przemoc, bieda, krzywda ludzka. Trochę mi się to wszystko kojarzy z prozą Emila Zoli oraz Kenzaburō Ōe i z tego powodu mam ochotę sięgnąć po tę zbiór.
OdpowiedzUsuńP.S. Cieszę się, że Czytelnik postanowił powrócić do bardziej jednolitych kolorów okładek. Te z białym tłem niezbyt mi się podobają.
Najbardziej wstrząsające są opowiadania „Ciemną, ciepłą nocą” i „Ci,którzy siedzą w mroku na wiedeńskich krzesłach”. U Eppela jest też bardzo wiele opisów brudu. Już na samym początku autor drobiazgowo opisał, jak wyglądały stalinowskie ubikacje. Czytając o nich, miałam chęć odłożyć książkę. Skojarzenia masz dobre, istotnie, książki tych pisarzy są w pewnym sensie podobne.
UsuńI jeszcze kilka informacji wyczytanych w posłowiu: „Trawiasta ulica” ukazała się w roku 1994 i stała się wielkim wydarzeniem literackim. Eppel był bardziej tłumaczem niż pisarzem. Przełożył na rosyjski wiele polskich powieści (m.in. „Sklepy cynamonowe”, „Ogniem i mieczem”) i wierszy (Szymborskiej, Staffa, Tuwima). Cenił naszą literaturę, wypadałoby więc, byśmy i my zainteresowali się jego książką. :)
O proszę, profil artysty bardzo ciekawy, chociaż przyznaję, że nigdy wcześniej nie słyszałem o tym jegomościu. Nie lubię sformułowań typu "wypada", "warto" czy "trzeba", ale w tym przypadku wydają się one zasadne :)
UsuńJa też nie lubię takich sformułowań. Ale kiedy przeczytałam, że Asar Eppel starał rozsławić polską literaturę, po czym zobaczyłam, że zaledwie kilka osób oceniło jego książkę, zrobiło mi się przykro. I dlatego tak napisałam. :) I uczciwie mówię, że miałam wobec „Trawiastej ulicy” mieszane uczucia, bo nie przepadam za ohydnymi opisami. A kilka takich opisów w książce jest. Ale doceniam talent i oryginalność autora.
UsuńChyba będę musiała sięgnąć... Tym bardziej, że właśnie niedawno odbyłam literacką podróż po Gruzji.
OdpowiedzUsuńWarto sięgnąć, bo to nie jest zła książka. Autor zadebiutował, mając niemal 60 lat. I odniósł wielki sukces. To dosyć rzadkie zjawisko. :)
UsuńDzieciństwo sielskie-anielskie, niech cię szlag trafi! - to już wystarczająca rekomendacja.;) O książce swego czasu trochę dobrego czytałam, niestety nie w polskich mediach. Oczywiście kupiłam ją sobie i czeka jak dziesiątki innych na lepsze czasy.;) Dzięki za przypomnienie i - mam nadzieję - bodziec do czytania.
OdpowiedzUsuńTak, autor o dzieciństwie napisał bardzo nietypowo. Zamiast ciepłych wspomnień – przekleństwa. Zresztą mu się nie dziwię, bo dorastał w straszliwej biedzie. Te opowiadania można czytać nie po kolei. Pierwsze jest w sumie najpogodniejsze. Ostatnie – przerażające. Wszystkie są bardzo dobre pod względem językowym. Eppel umiał pisać. :)
UsuńHm...Ta książka na pewno jest dobra, ale ostatnio czytanie książkę przepełnionych takim bólem, realnym, nie mam ochoty. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńRozumiem. :) Ta książka przygnębia, na jej czytanie trzeba mieć odpowiedni nastrój.
UsuńZnów wrócę do "Małego życia", bo to właśnie ta książka uświadomiła mi, jak często spotykamy w powieściach nieprawdziwy, lukrowany obraz świata. A ja wolę, gdy książki nie kłamią i przedstawiają życie takie, jakim jest (lub bywa). "Trawiasta ulica" powinna mi zatem przypaść do gustu. Ale, swoją drogą, nawet królika z marchewek okradać?!
OdpowiedzUsuń„Małe życie” zamówiłam w bibliotece. I czekam. Żadnej książki z ostatnio wydanych nie pragnę przeczytać tak mocno, jak tej. :)
UsuńOkradał, ale nie ze złośliwości, tylko z głodu. Zachłannie zjadał te mokre, na pół zgniłe marchewki. Szkoda mi było i królika, i człowieka. Jak bardzo trzeba być głodnym, żeby takie coś jeść...
A niech Cię! Właściwie za każdym razem, jak do Ciebie zaglądam, widzę książki i autorów, o których nawet nie słyszałam. "Trawiasta ulica" zdaje się mieć wszystko, czego w literaturze szukam - ciężar gatunkowy, pewną prawdziwość, której brak we wielu powieściach czy opowiadaniach. Może to swojego rodzaju masochizm, ale uwielbiam kiedy literatura mnie chłoszcze.
OdpowiedzUsuńTakie „chłoszczące” książki zostają chyba w pamięci dłużej niż te pogodne, lekkie. O autorze też wcześniej nie słyszałam, po „Trawiastą ulicę” sięgnęłam tylko dlatego, że została wydana w serii Nike. To moja ulubiona seria. No to zachęcam do czytania. :)
Usuń