22.05.2012

„Powrót do gniazda” Kraszewski


Wiek szesnasty. Janusz, syn polskiego wojewody, uczy się w Wittenberdze. Bardzo podoba mu się złotowłosa Fryda, córka bogatego złotnika. Młodzi zakochują się w sobie i żyją szczęśliwie aż do czasu, kiedy Janusz zostaje wezwany przez ojca do powrotu. Wojewoda obawia się, by do przebywającego wśród protestantów syna nie przystała „zaraza heretycka”[1]. Młodzieniec z ciężkim sercem opuszcza Wittenbergę; podejrzewa, że ojciec nie pozwoli mu na małżeństwo z protestantką pochodzącą z niższej warstwy społecznej. 

Akcja powieści rozgrywa się w Wittenberdze oraz w Polsce. Szesnastowieczna Polska to kraj, w którym mieszkają ciemni, nietolerancyjni ludzie i w którym panują barbarzyńskie zwyczaje. Rodzice mają nieograniczoną władzę nad dzieckiem, mogą je nie tylko wydziedziczyć, ale też wtrącić do lochu, by w towarzystwie szczurów i pająków rozmyślało nad swoim nieposłuszeństwem. 

Główny wątek „Powrotu do gniazda” to spory na tle odmiennej wiary. Wielu bohaterów książki straciło szansę na szczęśliwe, spokojne życie z winy fanatycznych wyznawców religijnych. Co ciekawe (i bardzo smutne), również w naszym stuleciu zdarza się dosyć często, że dziecię, które oświadcza, że wyrzeka się wiary, traci miłość i wsparcie rodziców. 

Mile zaskoczył mnie fakt, że w „Powrocie do gniazda” postacie nie są nakreślone tak jednostronnie i schematycznie jak w innych powieściach Kraszewskiego, np. w „Pałacu i folwarku”. Nawet najbardziej antypatyczny bohater książki, czyli wojewoda, ma zaletę – czule kocha żonę Monikę. Z kolei brat wojewody, bohater pozytywny, ma i wadę: irytującą skłonność do zmieniania swoich poglądów.

Czytając powieści Kraszewskiego, zawsze zwracam uwagę na sposób, w jaki pisarz przedstawił wygląd bohaterów. Często opisywał ich w sposób złośliwy. Jego postacie na ogół są albo bardzo piękne, albo niezwykle brzydkie. W „Powrocie do gniazda” wielką urodą zostali obdarzeni Janusz oraz Fryda. Janusz to młodzieniec wysoki, którego „czarne oko przymglone patrzało w świat to wesołą tęsknicą, to gorącą jakąś żądzą”[2]. Bohaterem sportretowanym ze złośliwością jest reformator Tilius. Wyglądał on „poczwarnie”[3], miał niezgrabną postać, czerwonawe włosy, zadarty nos, zbyt małą głowę i piegi. Tilius nie umiał się ładnie ubrać ani jeździć na koniu: „Z foliantami był obyty, ale z koniem porozumieć się nie umiał, głosem i zaklęciami usiłował nadaremnie hamować zapędy nierozumnego stworzenia, które wcale łacińskich imprekacyj jego do serca nie brało”[4].

„Powrót do gniazda” napisany jest językiem, jakim posługiwano się w wieku szesnastym, dlatego też niektóre wyrażenia mogą wydać się niezrozumiałe. Ale nie trzeba się tym przerażać – wystarczy zajrzeć do słowniczka i tekst stanie się jasny. Powieść uważam za ciekawą, o wiele lepszą niż „Pod Blachą” i „Pałac i folwark”, i zachęcam do przeczytania.

---
[1] J.I. Kraszewski, „Powrót do gniazda”, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1986, str. 187.
[2] Tamże, str. 14.
[3] Tamże, str. 14.
[4] Tamże, str. 46.

11 komentarzy:

  1. Być może dawno, dawno temu ludzie szybciej brzydli. Wprawdzie istniały nawet jakieś kosmetyki, ale np. zawierające ołów, więc po kilku latach pielęgnacji można było tylko ludzi straszyć:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anne, dziękuję i zachęcam do przeczytania książki :)

      Iza - na pewno tak było. Jednak trochę mnie denerwuje, że bohaterowie Kraszewskiego są albo bardzo piękni, albo bardzo brzydcy. Przecież ludzi bardzo pięknych i bardzo brzydkich jest niewielu; większość to przeciętniacy.

      Usuń
  2. Kraszewski pisał dosyć "ciężkie" powieści, ale na tą się chyba skuszę, bo brzmi interesująco:) ja też teraz jestem w XVI wieku, tylko że w Anglii, czytam "Portret nieznanej damy" Vanory Bennett i tam także poruszony jest temat sporów na tle wiary:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię wiek szesnasty, więc też skuszę się na "Portret nieznanej damy" :)
      Do czytania "Powrotu do gniazda" zachęcam serdecznie, bo ta powieść jest ciekawa i całkiem dobrze przetrwała próbę czasu. Uprzedzam tylko, że to nie jest wesoła książka, wiele w niej smutku i goryczy.

      Przy okazji czytania miałam okazję stwierdzić, że moje rozumienie szesnastowiecznej mowy jest, hm... dosyć słabe. Nie wiedziałam np., co to znaczy, że jeden z bohaterów nie był "na powszedni dzień zbyt trudnym w zastawie". Dopiero po skorzystaniu ze słowniczka dowiedziałam się, że chodziło o to, że nie wymagał podawania posiłku na srebrnych naczyniach, zadowalał się cynowymi.

      Usuń
    2. Hmm, to ja chyba też nieuk jestem:) cóż człowiek uczy się całe życie.

      Usuń
  3. Fajnie, że ktoś czyta takie zapomniane dzisiaj książki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za link. Szalejesz z tym Kraszewskim po prostu! pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam zamiar przeczytać 10 książek Kraszewskiego. Ale potem chyba już do niego nigdy nie wrócę, bo ja lubię powieści z pogłębioną warstwą psychologiczną, a u Kraszewskiego psychologia postaci jest bardzo słaba.
      Pozdrawiam również i we wtorek dostarczę ostatni link :)

      Usuń
  5. Hmmm, a ja nie mogę się przemóc do beletrystyki Kraszewskiego.:( Ale udało mi się przeczytać jedne z jego wspomnień podróżniczych :)

    OdpowiedzUsuń