Bezimienna narratorka „Budzenia drzew” Joanny Domańskiej, ciężarna trzydziestolatka, przyjeżdża na wieś, do zaniedbanego domu dziadków, którzy ją wychowali. Dziadek już nie żyje, a babka jest zdziwaczała, niedomyta i tak samo nieczuła jak kiedyś. Od razu proponuje wnuczce aborcję. Nie przychodzi jej do głowy, że młoda kobieta chciałaby to dziecko urodzić...
Kiedy człowiek wróci w okolice, w których spędził ważną część życia, zazwyczaj zaczyna wspominać. Tak też zachowuje się bohaterka książki – odwiedza miejsca zapamiętane z dzieciństwa i wygrzebuje z pamięci różnych ludzi i różne wydarzenia: rodzinę z jedenastoma córkami, najgrubszą kobietę we wsi, zapijaczoną siostrę księdza, czekanie na śmierć dziadka, podróż autobusem z rozkładającymi się zwłokami ukochanego psa. Wysłuchuje też opowieści babki, która pamięta hitlerowców, Sowietów, partyzantów, egzekucję Żydów i niesamowitą powojenną biedę. Buty uchodziły wtedy za rzecz luksusową, a kobiety musiały wiedzieć, „jak to robić, aby ani zwierzęta, ani dzieci nie zdechły z głodu nawet wtedy, kiedy nie było nic do jedzenia”[1].
Wiele wspomnień narratorki dotyczy psów i kotów. „Ludzie wychowani tu na miejscu mieli twarde serca i ciężką rękę do zwierząt – pozbywali się ich jak wypalonego papierosa”[2] – stwierdza, przypominając sobie, jak babka wytwarzała skórki z kotów, a upiorna sąsiadka Jagusia prowadziła swoistą fabrykę przerabiania psów na smalec. Joanna Domańska nie przemilcza tego bolesnego tematu, tak jakby chciała uświadomić czytelnikowi, że jest to kawał naszej niechlubnej historii, że tak właśnie postępowano w czasach, gdy obrońcy zwierząt nie wywalczyli jeszcze dla nich żadnych praw.
Przez całą powieść przewija się motyw drzew. To do nich Jagusia przywiązywała nieszczęsne psy, to na ich pniach do dziś widnieją ślady po uderzeniach siekierą. Kiedyś narratorka często przesiadywała na jednym z drzew, kochając je bardziej niż swoich dziadków. Ale cóż, dziadek je ściął, za nic mając rozpacz małej dziewczynki.
Wróciwszy do „kraju lat dziecinnych”, bohaterka inaczej ocenia zachowanie babki, znajduje w niej i dobre cechy, zaczyna rozumieć, że jej oschłość spowodowana była przez biedę i trudne warunki życia. Tylko czy to głębsze zrozumienie sprawi, że wnuczka obdarzy staruszkę choćby odrobiną uczucia? Czy zechce kiedyś przyjechać na jej pogrzeb?
Muszę przyznać, że poczułam się zaskoczona wysoką jakością tej książki. To debiut, tymczasem autorka ma już własny styl pisania i sprawnie posługuje się językiem. Nie podaje czytelnikowi niczego na tacy, pisze w sposób oszczędny i pozornie beznamiętny. Bohaterka nie skarży się, jednak czytelnik bez trudu się domyśli, jak bardzo cierpiała w dzieciństwie, wrażliwa, nieślubna i na domiar złego porzucona przez matkę. Wieś została pokazana z dużym znawstwem, ale bez sentymentu, naturalistycznie. Niektóre fragmenty są wstrząsające (po przeczytaniu rozdziału „Rytuały” musiałam sobie zrobić przerwę i wypić ze dwie kawy, by się uspokoić). Bardzo dobra książka, polecam.
---
[1] Joanna Domańska, „Budzenie drzew”, Biblioteka Słów, 2021, s. 18.
[2] Tamże, s. 127-128.
Muszę przyznać, że ta książka zaciekawiła mnie wcześniej, do tego stopnia, że już ją mam. Świetnie, że jest to bardzo dobry debiut.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
O, to wspaniale, że ją masz. :) Będę więc wypatrywać Twojej recenzji. Ciekawa jestem, jak odbierzesz fragmenty o Jagusi.
UsuńW takim razie postaram się ją w najbliższym czasie przeczytać, choć nie obiecuję, że wydarzy się to w tym miesiącu.
UsuńO proszę, ta książka to nowość! A myślałem, że udało Ci się znaleźć jakąś perełkę sprzed lat. Tymczasem widzę, że wpadła Ci w ręce też perełka, tyle, że zupełnie niezakurzona. Na podstawie Twojej recenzji, powieść mocno intryguje - cenię sobie takie literackie powroty do lat dziecinnych. A i okładka robi swoje :)
OdpowiedzUsuńPerełki sprzed lat ostatnio nie udało mi się znaleźć. :) W „Budzeniu drzew” jest trochę o latach dziecinnych narratorki, o czasach, kiedy jej jeszcze nie było na świecie, o współczesności... Jeśli chodzi o okładkę, wyobrażam sobie, że autorka bardzo lubi przyrodę. W tej książce dużo jest nawiązań do niej, a w szczególności do drzew. Nawet swoją babcię narratorka porównuje do pomarszczonego drzewa. Przeczytaj, naprawdę warto.
UsuńNigdy nie słyszałam o tej powieści, ale wydaje mi się, że książka naprawdę warta jest sięgnięcia. Zwłaszcza po Twoich zachwytach. :)
OdpowiedzUsuńTo nowość, więc pewnie mało kto o niej słyszał. Ha, ja jestem wybredną czytelniczką, ale tą książką rzeczywiście się zachwyciłam. :)
UsuńOd razu pobiegłam na Lubimy Czytać zobaczyć inne opinie, a tam tylko jedna - Twoja :)
OdpowiedzUsuńCzasami tak się zdarza, że moja opinia o książce ukazuje się w internecie jako pierwsza, ale najczęściej dotyczy to starszych książek. :) Ciekawa jestem, co inni napiszą o „Budzeniu drzew”.
UsuńZaraz zamówię :) A mogłabyś polecić coś jeszcze naturalistycznego w wiejskich klimatach, dla odmiany może być starsze. Dzięki!
OdpowiedzUsuńZe starszych polecam „Śniła się sowa” Ostrowskiej i może coś Mortona, na przykład „Mój drugi ożenek”. A z zagranicznych bardzo dobra jest „Rodzina Jołtyszewów” Senczina. To akurat nie jest stara książka, ale bardzo dobra.
UsuńBrzmi poruszająco i ciekawie.
OdpowiedzUsuńTak, ta książka jest ciekawa i poruszająca. Z tym że poruszające są nie tylko fragmenty o zwierzętach. Tam jest też o biciu dzieci... Słowem, wieś w pełnej krasie.
UsuńMuszę przyznać, że trochę obawiam się tego wątku o psach i kotach. Jestem pewna, że dla mnie również książka okazałaby się wstrząsająca, ale jednak napisałaś o niej tak ciekawie, że chciałabym ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńJoanna Domańska nie ubarwia rzeczywistości, pokazuje, jak naprawdę wyglądało życie na wsi. Przeczytaj, to bardzo dobra książka. :)
UsuńTakie dobre debiuty, to ja lubię, dlatego będę miała na uwadze tę książkę.
OdpowiedzUsuńZ moich obserwacji wynika, że dobre debiuty zdarzają się rzadko. A ten jest naprawdę dobry. :)
Usuń