9.08.2018

„Krótka wymiana ognia” Zyta Rudzka


Bohaterka „Krótkiej wymiany ognia” Zyty Rudzkiej ma na imię Roma i dobiega siedemdziesiątki. Panie w tym wieku przedstawiane są przez pisarzy najczęściej jako przyjaźnie nastawione do świata staruszki, pielęgnujące wnuki i kwiaty doniczkowe. Staruszka opisana przez Rudzką jest zupełnie inna. Egoistyczna, łatwo wpadająca w gniew, obleśna. Interesują ją nie dzieci i kwiatki, tylko męskie ciała i uprawianie seksu. Lecz panów nie pociąga kobieta, która wygląda jak pokraka i ma liszaje, strupy, obwisłą skórę, sztuczną szczękę. Obracają więc jej propozycje w żart lub reagują odrazą: 

„Wezmę go sobie, co, namawiam, tak szybko do buzi, wiesz...
Przestań! Wyrywa się. Idiotka! Opanuj się! Zboczona!”[1].

Kiedyś Roma miała rodzinę: wyjątkowo uzdolnioną muzycznie córkę, męża Mateusza oraz matkę lubiącą nachylać się nad studnią i bełkotliwie wspominać jakieś traumy związane z Sowietami. Ale córka dwanaście lat temu wyjechała nie wiadomo dokąd, mąż odszedł do innej kobiety, która była „Zawsze chętna, zawsze wypięta. Tyłkiem do Mateusza, rączką do jego kart kredytowych”[2], a matka umarła. Roma została więc sama. Jako dość znana poetka chodzi na spotkania autorskie, jednak te nie sprawiają jej radości, bo czytelnicy zadają głupie pytania i rzadko kupują książki. Czasami zaczepia ją jakiś miłośnik poezji (na przykład Cyryl), ale szybko dezerteruje, kiedy staruszka daje do zrozumienia, że najpierw seks, a potem rozmowy o twórczości. 

Życie bohaterki, a także jej matki przedstawione zostało fragmentarycznie, nie sposób odtworzyć dokładnej historii tej rodziny. Różne rzeczy można Rudzkiej zarzucić, ale na pewno nie gadulstwo czy rozwlekłość. Autorka nie wyodrębnia dialogów, używa mowy zależnej, nie stroni od dosadnych słów i z lubością stosuje metafory, porównania i gry językowe polegające na użyciu tego samego lub podobnego wyrazu w różnych znaczeniach. „Wyglądam jak niegodna godła”[3], „Lipy pachną pięknie, chociaż lipnie”[4], „Czytali ze zrozumieniem Kanta, ale ta wiedza to o kant dupy”[5] – komentuje Roma. Niestety, upodobanie do gier językowych przejawiają też inne postacie. Jedna mówi: „Chciałem obalić rząd, a obalałem piwa”[6], „Kiedyś chodziłem pisać na murach, teraz chodzi mi tylko grdyka”[7], inna: „A ta z góry dziś o mało co nie wpadła pod samochód, a przecież wpadła w ciążę”[8], z kolei jeszcze inna: „Wyczołgałam się ze strzelaniny lekko postrzelona. Ku pokrzepieniu i krzewieniu ran”[9]. Słaba indywidualizacja języka bohaterów to największa wada powieści.

Niektóre wyznania bohaterki, np. „Kiedyś byłam ciepła i wilgotna, sprawna w cipce i synapsach”[10], drażniły mnie, bo nie lubię wulgarności. Przeszkadzały mi też pojawiające się co jakiś czas serie przesadnie krótkich zdań i niby to błyskotliwe gry językowe. Z drugiej strony doceniam oryginalność autorki, która w sposób odważny, a nawet prowokacyjny napisała o samotności, tęsknocie za życiem erotycznym i utraconą młodością, o żalu, że okres „wymiany ognia” pomiędzy płciami trwa tak krótko i nim człowiek się obejrzy, już jest stary. Zyta Rudzka znakomicie pokazuje, że kobieta w wieku emerytalnym przejawiająca zainteresowanie erotyką wydaje się wszystkim śmieszna i obrzydliwa. Powieść ma wydźwięk mocno ironiczny, można wyczuć, że autorka pokpiwa z wymyślonej przez siebie bohaterki i jej problemów. 

Moja ocena: 4/6.

PS Zachęcam do przeczytania ciekawych recenzji Bernadetty Darskiej, Ktryi i Michała Pawła Urbaniaka.

---
[1] Zyta Rudzka, „Krótka wymiana ognia”, W.A.B., 2018, str. 80.
[2] Tamże, str. 26. 
[3] Tamże, str. 51.
[4] Tamże, str. 82.
[5] Tamże, str. 90.
[6] Tamże, str. 145.
[7] Tamże, str. 146.
[8] Tamże, str. 135.
[9] Tamże, str. 155.
[10] Tamże, str. 51.

18 komentarzy:

  1. Mi cytat nr 10 wystarczy żeby zapomnieć o tej książce na dłuższy czas :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie się ta książka podobała głównie pod względem stylistycznym, choć Rudzka fabułę także ciekawie buduje. Główna bohaterka mimo wieku ma umysł jak brzytwa, te jej bon moty i riposty są godne pozazdroszczenia.;) Co do krótkich zdań - autorka tłumaczyła je krótkim oddechem charakterystycznym dla osób w podeszłym wieku.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, nie wiedziałam, że przeczytałaś tę książkę! Tak, główna bohaterka ma bardzo sprawny umysł. Choć ona sama chyba niezbyt w to wierzy, bo w pewnym momencie zastanawia się, czy jej została choć jedna synapsa. Odniosłam zresztą wrażenie, że łatwiej pogodziłaby się z zanikiem sprawności umysłowej niż z brzydotą ciała...

      Aha, to takie jest wytłumaczenie krótkich zdań. Nawet przekonujące. :)

      Usuń
    2. Nie pisałam o niej na blogu, bo chcę ją jeszcze raz przeczytać.;) A tymczasem słucham jej w wersji audio - czyta K. Tkacz.
      Myślę, że bohaterka nie wierzy w sprawność inteligencji, bo w ogóle zauważa u siebie starzenie się. Co do brzydoty ciała, to nawet ją rozumiem - z jej wypowiedzi wynika, że mimo zaawansowanego wieku, ma wciąż ochotę na seks, a z nieładnym (w jej mniemaniu) ciałem to trudna sprawa.;(

      Usuń
    3. Na pewno trudna. Przy tym nawet jeśli miałaby atrakcyjne ciało, zgrabne, bez liszajów, i tak nic by to nie dało, bo mężczyzn zniechęcałby jej wiek. W męskich oczach najbrzydsza dwudziestolatka jest bardziej pociągająca niż najpiękniejsza siedemdziesięciolatka... W sumie dziwię się, że Roma nie wpadła na pomysł skorzystania z usług agencji towarzyskiej – może to byłoby rozwiązaniem jej problemów?

      Czekam więc na recenzję. :)

      Usuń
  3. Intrygująca propozycja, która odrobinę kojarzy mi się z "Dziennikiem szalonego starca" pióra Jun’ichirō Tanizakiego. Sama bohaterka przywodzi też na myśl protagonistów zasiedlających karty książek Michela Houellebecqa - tyle, że u Francuza, postacie, które ze zgrozą konstatują własne przekwitanie, bardzo często posuwają się do autodestrukcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam jeszcze książek, o których piszesz. Ale czekają w kolejce. Tak, powieść Rudzkiej jest intrygująca i na pewno wyróżnia się z masy szaroburych polskich produkcji. Jednych czytelników może zachwycić, innych doprowadzić do białej gorączki. :)

      Usuń
  4. Te niby inteligentne gry słowne przypominają mi pewną okropną książkę, "Zdobywcy oddechu". Chyba nie zniosłabym kolejnej tego typu lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kojarzę „Zdobywców oddechu”. Kiedyś chyba przez dziesięć minut przeglądałam tę książkę, ale po przeczytaniu kilku fragmentów zrozumiałam, że to nie dla mnie. Niektórzy autorzy jak już zaczną tworzyć gry słowne, nie umieją przestać. :)

      Usuń
  5. Ciekawi mnie, jak się ma okładka do fabuły książki, gdyż jak czytam bohaterka jej jest osobą w mocno podeszłym wieku, gdy na okładce widnieje postać, wprawdzie bez głowy, ale raczej młodej osoby....
    A co do powieści...nie dałabym się namówić na jej czytanie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to bohaterka w latach młodości? Bo teraz, jak sama przyznaje, ma strupy, liszaje i plamy. Gdyby okładka przedstawiała starszą panią z liszajami i strupami, raczej niewiele osób kupiłoby książkę. :)

      Usuń
    2. Wydawcy nie chcąc wydawać pieniędzy nie dbają o szatę graficzną stąd okładki są mało ciekawe a nawet nie przystające w żaden sposób do książki. Do mnie ta okładka w żaden sposób nie przemawia....a po za tym faktycznie w fałszywym świetle stawia książkę....
      Starość może nie jest ładna, ale bardziej intrygująca, bo posiadająca życiowe doświadczenie... i to niejednokrotnie widać już na twarzy....

      Usuń
    3. A jeszcze trzeba wziąć pod uwagę, że okładki przedstawiające twarz lub całą postać kobiety kojarzą się czytelnikom z czytadłami dla pań. Tymczasem „Krótka wymiana ognia” nie ma nic wspólnego z czytadłem; to powieść z wyższej półki.

      Jak ładnie napisałaś o starości! Też tak myślę. :)

      Usuń
  6. Na chwilę obecną raczej się nie skuszę na tę książkę. Może jak wpadnie mi w ręce to przeczytam, ale jakoś szczególnie mnie nie kusi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie nie wiem, czy zachęcać do przeczytania, czy nie. :)

      Usuń
  7. Czytałam już jakiś czas temu, chciałam coś o niej napisać, ale mam problem z oceną, bo pierwszy raz od długiego czasu doświadczam bardzo silnego dysonansu - wiem, że to jest dobrze napisana książka i porusza ważne problemy, ale ta wulgarność o której wspominasz, jadowity i histeryczny ton, ta obsesja seksu, jakoś mnie to wszystko odrzuca. Przy czym mam już za sobą naszpikowane wulgaryzmami książki, które bardzo mi się podobały, erotyka z reguły też mnie nie razi, a tutaj jakoś wszystko to złożyło się w całość, której samo wspomnienie budzi we mnie mdłości. Staję bezradna wobec tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, mnie też odrzucały rzeczy, które wymieniłaś, i dodatkowo gniewało bardzo instrumentalne podejście Romy i jej matki do mężczyzn. Wzmianki o erotyce starszych ludzi zazwyczaj mi nie przeszkadzają, uważam, że miłość jest dla wszystkich – dla młodych i starych, zdrowych i niepełnosprawnych, ładnych i brzydkich – ale autorka tej książki w jakiś sposób sprawiła, że często czułam niesmak. Dziwna książka, bardzo trudna do oceny...

      Mam nadzieję, że napiszesz recenzję. :)

      Usuń