6.09.2025

„Śmierć na pływalni” Paweł Pollak

Najnowsza książka Pawła Pollaka nosi tytuł „Śmierć na pływalni”. Została wydana w formie audiobooka czytanego przez Filipa Kosiora i już drugi tydzień zajmuje w Storytel najwyższe miejsce na liście najpopularniejszych utworów w Polsce. Jest pierwszą częścią cyklu kryminalnego „Śledczy z Zakątka”; ile ich jeszcze się ukaże, nie wiadomo. W tej pierwszej policjanci badają sprawę zamożnego, niemiłego pana Rokity, który utonął na pływalni. Przychodził na nią dość regularnie, chcąc odzyskać formę po niedawno doznanym zawale serca. Jego śmierć została najpierw uznana za wypadek, lecz podczas sekcji zwłok wykryto obecność środków usypiających i powstały wątpliwości, czy jednak nie został otruty. Bo kto przed wejściem do wody przyjmuje zolpiden? Na basenie trzeba przecież pływać, a nie spać… 

Śledztwo rozpoczyna się więc z kilkunastodniowym opóźnieniem, bo aż tyle czasu topielec czekał na sekcję. Prowadzą je komisarz Julian Borczyk i pani podkomisarz Aneta Górska, bardzo kompetentni, pracowici i zarazem przesympatyczni. Na pozór wszystko ich różni: on jest wysoki, szczupły, elegancko ubrany, spokojny. Ona z kolei ma niski wzrost i przesadnie dużą wagę, farbuje włosy na krzykliwe kolory, nosi koszulki z feministycznymi hasełkami. Kiedy zauważa jakąś niesprawiedliwość, wpada w bojowy nastrój. Ci dwoje doskonale się dogadują. Górska z niesamowitym taktem i cierpliwością pomaga Borczykowi przejść przez okres żałoby po śmierci żony. Prywatnie mieszka z Igorem, który bez odrobiny wstydu spycha na nią wszystkie prace domowe, nawet te tradycyjnie uznawane za męskie, tłumacząc się, że ma dwie lewe ręce. „Rozbawiony opowiedział, jak pomalował komódkę. Z rezultatu był bardzo zadowolony, dopóki nie spróbował otworzyć szuflad. Nie pomyślał o ich wcześniejszym wyciągnięciu i przykleiły się na amen”. Górska nauczyła się wymieniać cieknące wężyki, wbijać gwoździe. Zastanawiam się, jak ona wytrzymuje z takim niedołęgą. Cóż, najprawdopodobniej jej ukochany ma inne zalety, niewidoczne dla osób postronnych. 

W trakcie śledztwa policjanci odkrywają różne szczegóły z życia Rokity. Dowiadują się na przykład, że był wybitnym przedstawicielem handlowym. „Uwielbiał sprzedawać i umiał sprzedawać. Wcisnąłby Eskimosowi na Grenlandii lód na igloo za podwójną cenę”. Rozmawiają z jego dziećmi, żoną. Ta żona należy do kobiet, które drażnią Górską – przesiaduje w domu, nie pracuje, musi żebrać o każdą złotówkę. Takie kury domowe nie odchodzą od mężów nawet wtedy, gdy są zdradzane i poniżane, bo brak im pieniędzy i brak odwagi. 

A czym jest Zakątek, widniejący w tytule cyklu? Jest to nowo wybudowane osiedle we Wrocławiu, składające się na razie z czterech tylko bloków. Nie ma tam drzew pod oknami ani sklepów w pobliżu. Borczyk mieszkał przedtem w lepszej dzielnicy, ale po śmierci żony poczuł, że zwariuje, jeśli zostanie na starych śmieciach. Stąd więc pomysł przeprowadzki. Nowe miejsce, nowe życie. 

Autor uplasował się na pierwszym miejscu

„Śmierć na pływalni” mocno różni się od poprzednich kryminałów Pollaka. Przede wszystkim jest krótsza – czytanie trwa zaledwie dwie godziny – i jest też lżejsza. Lekka, a przy tym całkiem niegłupia. Akcja toczy się żwawo, dominując nad wątkami prywatnymi. Borczyk nie snuje głębokich rozmyślań, jak to niekiedy robił komisarz Przygodny, nie rozgląda się za kobietami. Wydaje się człowiekiem bardzo dobrym, ale zobaczymy, co będzie w kolejnych odcinkach.

Historia ciekawa, do tego wiarygodna i życiowa, z zaskakującym, ale logicznym zakończeniem. Dobry tekst, dobry lektor. 

Paweł Pollak, „Śmierć na pływalni”, czyta Filip Kosior, Lind & Co Polska, 2025 

2 komentarze:

  1. Nie lubię audiobooków, ale wersja e-booka lub papierowa mogłaby mi się spodobać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dopiero od roku słucham audiobooków i podcastów, ale niezbyt często. Jeśli nie podoba mi się lektor, przerywam słuchanie. Kosiora akurat lubię.

      Usuń