Strony

4.08.2025

„Arabeski” Serhij Żadan

„Arabeski” Serhija Żadana to zbiorek dwunastu opowiadań z fabułą osadzoną w Charkowie albo w jakimś anonimowym ukraińskim miasteczku. Nigdy nie jest to front i nigdy nie są to historie o ludziach walczących, lecz po prostu obrazki z życia cywilów, a jeśli wojskowych, to wyłącznie tych, którzy w danym momencie wyjeżdżają na urlop, przepustkę bądź pogrzeb i którzy nie dzielą się doświadczeniami z okresu służby. 

Charków jako miasto położone przy granicy z Rosją był i nadal jest szczególnie mocno niszczony, ostrzeliwany. Podobno teraz wróciło do niego wielu mieszkańców, ale w „Arabeskach” tego powrotu jeszcze nie widać, ukazany jest tu okres wcześniejszy, kiedy na ulicach widziało się głównie żołnierzy na posterunkach i tylko nielicznych cywilów. W opowiadaniu „Zawołaj mnie do tej bramy” jest to siódmy dzień wojny, a w „Dużej wskazówce zegara” – drugi rok, ale nadal panują pustki, bohater mieszka sam jeden w bloku i opiekuje się ślepym psem oraz kotami opuszczonymi przez uciekających w panice właścicieli. 

W niektórych opowiadaniach pojawiają się te same postacie (choć muszę przyznać, że wytropiłam ich o wiele mniej, niż spodziewałam się po przeczytaniu recenzji znalezionej w necie). W „Zawołaj mnie do tej bramy” Dechły i Artem jadą po zwłoki staruszki, a w „Nikt o nic nie będzie prosił” ci sami wolontariusze wiozą humanitarkę dla grupki dzieci koczujących w bardzo prymitywnych warunkach, bez opieki dorosłych.  Misza, wspomniany w tekście „Wzejdzie światło nad miastem sprawiedliwych”, pojawia się w „Wyłączę za wszystkimi światło” i dopiero wtedy dowiadujemy się, że jest kapelanem. Opiekun owczarka, będący w pierwszym opowiadaniu postacią poboczną, w „Dużej wskazówce zegara” staje się bohaterem pierwszoplanowym. Dina, żona zabitego dowódcy, wspomniana jest zarówno w tekście „Wtedy Bóg wezwie kobietę”, jak i w „Wyłączę za wszystkimi światło”. Nie udało mi się natomiast rozszyfrować, czy bohaterka „Tej, która zagrzeje cię nocą” i „Aż minie jeszcze jeden miesiąc” to ta sama osoba – pewne szczegóły wskazują, że tak, inne temu przeczą. W obu opowiadaniach służy ona w wojsku i ma bliznę nad obojczykiem, ale kobieta z pierwszego tekstu w pewnym momencie mówi: „Mała dzwoniła. Mieszka z moimi rodzicami, pokłócili się rano, trzeba było uspokoić” (s. 44) – ma więc córkę, a ta z drugiego spędza urlop w domu rodzinnym tylko z matką, o córce nie ma żadnej wzmianki. 

Gdybym musiała wybrać trzy najlepsze miniatury, byłyby to „Ta, która zagrzeje cię nocą”, „Wtedy Bóg wezwie kobietę” oraz „Duża wskazówka zegara”. Ta pierwsza to obrazek z życia żołnierza i żołnierki, którzy postanowili spotkać się w hotelu. Autor krok po kroku opisuje ich wspólną noc, zakończoną zgoła inaczej, niż się spodziewałam. W drugim opowiadaniu, skonstruowanym po mistrzowsku, dwie kobiety, żona i wojenna kochanka, patrzą na pogrzeb tego samego mężczyzny. A w „Dużej wskazówce zegara” ukazane jest spotkanie rozwiedzionych małżonków, których syn przyjechał na przepustkę. Czekając, aż się przebudzi, rozmawiają o przypominającej koszmarny sen codzienności, do której się przyzwyczaili – bo bohaterowie z tej książki są żywym dowodem na to, że ludzie przyzwyczajają się do wszystkiego. 

Oprócz wspomnianych wyżej postaci jest tu jeszcze wojskowy na przepustce, wędrujący ze swoim synem po pustym Charkowie. Jest nielubiący uczniów nauczyciel, który śpi w  zbombardowanej szkole i ubolewa nad zniszczonymi fortepianami. Jest tu także dziewczyna odwiedzająca rannego kolegę. Chłopak jednak nie cieszy się, niemal jej nie pamięta, ma w głowie mrok, którego chyba już nigdy nie da się rozświetlić.

„Arabeski” czyta się ze ściśniętym sercem. Są piękne, napisane oszczędnym językiem, ciche i powściągliwe jak ich bohaterowie, którzy z godnością znoszą swoją tragiczną sytuację, nie skarżą się ani nie złorzeczą nawet wtedy, gdy z winy Rosjan tracą zdrowie czy bliską osobę.  Dużo jest w tej książce niedopowiedzeń, niewiadomych. Nie dowiemy się więc, dlaczego dwunastoletni Tocha został w Charkowie, podczas gdy wszyscy jego koledzy wyjechali za granicę, i wielu innych rzeczy. Ba, często nie poznamy nawet imion głównych bohaterów. Autor wrzuca nas w sam środek jakiejś scenki i tylko od naszej domyślności i wiedzy zależy, ile z niej wyniesiemy. A w tle tych obrazków przewijają się elementy współczesnej Ukrainy – ostrzały, dym, okna zabite dyktą, wyludniony stadion, zbombardowana szkoła, zarastające trawą tory kolejowe, zamknięte puby, zdalna nauka, przerażone zwierzęta domowe, pustki na ruchliwych niegdyś ulicach...

Kilka cytatów:

„Zaczął opowiadać. Jak w pierwszych dniach został sam z całej klatki, jak wszyscy powyjeżdżali albo przedostali się do metra. Jak przynosili mu klucze, żeby podlewał kwiaty, karmił koty. Jak te cholerne koty się go bały, chowały przed nim w szafach i pod kanapami – spłoszone, głodne, nietowarzyskie. Opowiedział, jak razem z kotami siedzieli pod ostrzałem, chowali się w korytarzach, jak słyszał ich głosy – histeryczne, przejmujące. Jak krzyczał do nich w ciemności, starając się je uspokoić, ale przestraszał go własny głos” (s. 47-48).

„Stoimy pod wielkim niebem przedmieścia, milczymy, słuchamy ciszy. (...) Czekamy, grzejemy się na słońcu, myślimy, że wracają ptaki, wraca wiosna, trwa dziwne życie, wlecze nas za sobą, jak prąd wlecze buty topielców” (s. 29).

„Wielkie miasto żyło swoim życiem, wystawiało się na słońce, rozkładając trawę na wzgórzach jak wypraną w rzece bieliznę – żeby wyschła, żeby się nagrzała” (s. 61).

„W tym czasie miasto leżało jak zwierzę ze złamanym kręgosłupem. Chcesz pomóc, ale boisz się podejść” (s. 6).

„Miał ochotę słuchać drzew, zamiast tego słuchał jej” (s. 55). 

Moja ocena: 5/6.

---
Serhij Żadan, „Arabeski”, przeł. Michał Petryk, Czarne, 2025

3 komentarze:

  1. Na pewno taka antologia zainteresuje nie jednego czytelnika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobry jest ten zbiorek opowiadań, ale też bardzo przygnębiający. Wojna trwa i trwa, końca nie widać...

      Usuń