Strony

27.04.2025

„Wynik negatywny” Karina Sawaryna

Przeczytawszy dwie powieści wydane przez ArtRage i mnóstwo pochwał tego wydawnictwa, nabrałam przekonania, że publikuje ono jedynie utwory z wyższej półki, ambitne, warte uwagi. Mocno się więc zdziwiłam, kiedy sięgnęłam po „Wynik negatywny” Kariny Sawaryny, bo to książczyna mało ciekawa, żenująco monotematyczna, kierowana chyba jedynie do osób, które za główny cel życia uważają płodzenie dzieci. 

Narratorka ma na imię Chrustalina. Urodziła się na wsi, mieszka w Kijowie. Ma bardzo miłego męża Dimę (który wydał mi się bezbarwny i wyidealizowany). Wychowana w przekonaniu, że kobieta powinna szybko wyjść za mąż i urodzić gromadkę dzieciaczków, nigdy nie zdołała się od tego sposobu myślenia oderwać. Chce zajść w ciążę, wstawiać do internetu zdjęcia rosnącego brzuszka i zbierać gratulacje. Tymczasem mijają miesiące, a niemowlaka jak nie było, tak nie ma. Młoda Ukrainka nie umie radzić sobie ani z natrętnymi pytaniami o potomstwo, ani z widokiem szczęśliwszych koleżanek. Staje się coraz bardziej zawstydzona, zazdrosna, spięta i antypatyczna. Zaczyna odwiedzać lekarzy i znachorów, poddaje się różnym zabiegom – jednego dnia jest to in vitro, drugiego przystawianie pijawek do brzucha. Raz coś mądrego, innym razem idiotycznego.

20.04.2025

„Testament starego Winckla” Øivind Bolstad

Osiemdziesięcioletni Winckel to jeden z najbardziej szanowanych kupców w Bergen. Jest bezlitosny wobec podwładnych, pogardza biedakami, utrzymuje, że „wszyscy dobrzy i godni szacunku ludzie mają pieniądze”[1]. Uważa się za dobrego dla robotników, bo daje im pracę i wypłatę. A że głodową? Jego zdaniem lepsza taka niż żadna, dzięki niej przecież jakoś żyją. Zresztą krewny Winckla, August, zachowuje się jeszcze gorzej, bo aby pozbyć się biedaków, podpala wynajmowany im dom, zgarnia odszkodowanie i nie interesuje go, że w pożarze giną ludzie. 

11.04.2025

„Wdowa, Kapłan i Łowca Ośmiornic. O znikającym świecie japońskiej wyspy” Amy Chavez

Amy Chavez, autorka reportażu „Wdowa, Kapłan i Łowca Ośmiornic”, pochodzi z Ameryki, ale od wielu lat przebywa w Japonii na małej wyspie o nazwie Shiraishi. Owa wysepka leży na Morzu Wewnętrznym i czasy świetności ma już dawno za sobą. Kiedyś liczyła niemal dwa tysiące mieszkańców, obecnie jest ich zaledwie czterystu trzydziestu. Uciekła stąd młodzież, szkoły zamknięto z braku uczniów, seniorzy nie mają komu przekazywać tradycji ani zostawić domu. Przyjeżdża tu coraz mniej turystów i nawet sosny nie chcą już rosnąć. Mieszkańcy zdają sobie sprawę, że trzeba jakoś ożywić rodzinne strony, zatrzymać powolne wymieranie. Niektórzy zaciskają więc zęby i godzą się przyjąć do społeczności ludzi z zewnątrz, lecz inni nadal zaciekle bronią wyspy przed napływem obcych.