W roku 1897 trzej panowie – Salomon Andrée, Knut Frænkel i Nils Strindberg – postanowili dolecieć balonem na biegun północny, spuścić pływak z informacją „Byliśmy pierwsi!”, po czym, bez lądowania, wrócić do cywilizacji. Przekonani o genialności swojego pomysłu, nie wykonali nawet lotu próbnego ani nie zdobyli wiedzy o sposobach przetrwania w warunkach polarnych. Balon wystartował, a nasi podróżnicy... szybko stracili nad nim kontrolę. Znaleźli się na dryfującym lodzie, a po wielu dniach niesamowicie trudnej wędrówki dotarli na Wyspę Białą – najbardziej niedostępną z wysp Morza Lodowatego. Teoretycznie powinni tam przezimować, bo mieli wystarczające zapasy żywności i ciepłych ubrań, jednak po kilku dniach wszyscy trzej zmarli. Dlaczego? Na to pytanie do dziś nikt nie zna odpowiedzi.
Strony
▼
18.01.2018
Iris Murdoch „Zacny uczeń”
„Zacnego ucznia” po raz pierwszy przeczytałam osiem lat temu. Niedawno go sobie powtórzyłam i nie oceniam już tak źle jak przedtem. Nadal drażnią mnie sztuczne, jakby teatralne dialogi, ale dostrzegam też zalety. Największa z nich polega na tym, że Iris Murdoch bardzo zgrabnie nawiązuje do powieści gotyckich. Część akcji toczy się w ogromnym domostwie, jakby żywcem przeniesionym z osiemnastego wieku. Nie wolno tu używać elektryczności, a nocą słychać podejrzane kroki i jęki. Mieszkanki niemal w ogóle nie kontaktują się ze światem zewnętrznym i wszystko robią same: produkują żywność, tkają ubrania. Dom ten od posesji sąsiadów oddzielają trudne do przebycia mokradła. Jest tu i wieża, i osoba uwięziona, i wybawca, a nad wszystkim unosi się aura tajemnicy i grozy.
Zainteresował mnie Edward. Ten dwudziestoletni student ma krew na rękach. Dla żartu podał swojemu przyjacielowi Markowi narkotyk w jedzeniu, po czym poszedł do koleżanki, by zaspokoić potrzeby erotyczne. Kiedy wrócił do domu, zobaczył, że okno jest otwarte, a Marek leży martwy na bruku. Skłonny do samooskarżeń Edward uznał się za mordercę. Wpadł w depresję, całymi dniami płakał i rozważał, jak żyć, kiedy popełniło się wielką niegodziwość i unieszczęśliwiło kilkoro ludzi. Opisy jego cierpień psychicznych zajmują wiele stron.
11.01.2018
„Rzeczywista” Saul Bellow
Ostatnio przyniosłam z biblioteki kilka książek wydanych w serii Kameleon, bo doszłam do wniosku, że zbyt rzadko po nie sięgam. Oto opinia o pierwszej z nich, czyli o „Rzeczywistej” Saula Bellowa.
Harry Trellman dzieciństwo spędził w sierocińcu, następnie przez wiele lat pracował w Azji, a wreszcie osiadł w Chicago. Nieprzypadkowo wybrał to miasto, tu bowiem mieszka Amy – jego pierwsza i jedyna miłość. Zakochał się jako nastolatek i od tamtej pory – a minęło czterdzieści lat – prowadzi z nią wyimaginowane rozmowy. Nazywa to „utrzymywaniem kontaktu psychicznego”. Z obawy przed odrzuceniem nigdy nie wyznał Amy swoich uczuć. Tymczasem ona weszła w związek z niedobrym człowiekiem. Mąż ją zdradzał, poniżał, a na koniec skompromitował, bo wynajął detektywów, którzy nagrali jej spotkanie z kochankiem. Taśmę z jękami i krzykami byłej żony dawał do odsłuchania każdemu, kto tylko miał na to chęć. Niedawno zmarł, ale nawet po śmierci nie przestał dokuczać biednej Amy. W jaki sposób? Otóż kiedyś wykupił na cmentarzu kwaterę obok grobu teściowej i tam właśnie go pochowano. W dniu, kiedy toczy się akcja książki, drań zostanie ekshumowany i przeniesiony. Harry Trellman weźmie udział w tej przykrej ceremonii. Czy wreszcie opowie ukochanej o swoim uczuciu?
3.01.2018
Paweł Pollak „Przeszczep”
Dwie mieszkanki Nowego Jorku potrzebują transplantacji nerki. Cenny czas ucieka, a dawcy jak nie było, tak nie ma. Kochający je mężczyźni wpadają w coraz większą desperację. Wstyd im, że czekają bezczynnie, ale nie są w stanie nic zrobić. Wreszcie jedna z pracownic szpitala proponuje pomoc. Ratując chore dziewczyny, naruszyliby prawo, lecz kto w obecnej sytuacji dbałby o taki „drobiazg”? Cała trójka przychodzi więc do baru, by omówić szczegóły — i od tego właśnie spotkania rozpoczyna się akcja kryminalno-sądowej minipowieści Pawła Pollaka pt. „Przeszczep”.