25.05.2019

„Pamiętaj, że tam są schody” Krystyna Siesicka


Gary Smith z „Pamiętaj, że tam są schody” Krystyny Siesickiej to Brytyjczyk w średnim wieku, zawsze elegancko ubrany, uważany za dżentelmena. Pracuje w warszawskim liceum jako nauczyciel angielskiego. Jest wychowawcą trzeciej klasy, do której uczęszczają m.in. Matylda, Agata, Szymon, Jakub i Wiktoria. Jest również wujkiem odwiedzającej go dość często siedemnastoletniej paryżanki Michelle. Kiedyś miał żonę, ta jednak z pomocą swojej matki tak mu dokuczyła, że biedak poczuł się „sprasowany obcasikami dwóch dam”[1] i zniechęcił do kobiet. Teraz mieszka tylko z kotem i nie narzeka, bo „jak miał żonę zamiast kota, było mu gorzej”[2]. 

Autorka skupia się głównie na ukazaniu perypetii uczuciowych bohaterów. Każdy w kimś się kocha. Matylda i Szymon chcą wyjechać razem na wakacje do Skandynawii, jednak rodzice z obawy, że dziewczyna zajdzie w ciążę, rzucają im kłody pod nogi. Jakub zostawia Agatę i zaczyna interesować się nieśmiałą, zakompleksioną Wiktorią. Obrażona Agata, nie chcąc ani przez jeden dzień być sama, błyskawicznie znajduje innego chłopaka. O dziwo, przy tym chłopaku dorośleje i zmienia się na lepsze. Michelle czuje słabość do pewnego przystojnego kelnera. A Garemu wpada w oko nauczycielka Emma, jednak w przeciwieństwie do nastolatków, którzy szybko łączą się w pary, nie potrafi się z nią umówić. 

Siesicka często przerywa opowieść o fikcyjnych postaciach i informuje, co ją zainspirowało do napisania książki. Wyznaje też, że z zapałem odwiedza czaty i sporo czasu spędza na dyskusjach z osobami, których nie zna osobiście. „Spotykam ludzi, i wiem o nich więcej niż o swoich najbliższych sąsiadach z przeciwka”[3] – pisze. Potem zresztą okazuje się, że jedna z tych internetowych „przyjaciółek” kłamała. 

Trzeba mieć dużo dobrej woli, by uznać Siesicką za pisarkę sprawnie mieszającą rzeczywistość z płodami wyobraźni. Wstawki o mailach i czatach nie uatrakcyjniają powieści, wprost przeciwnie, wprowadzają do niej chaos. O ileż ciekawiej by się ją czytało, gdyby autorka poprzestała na opowiadaniu o losach Garego czy Wiktorii! I gdyby bardziej rozwinęła niektóre wątki, na przykład ten o konsekwencjach niefortunnego skoku do wody. 

Ale nie żałuję, że sięgnęłam po tę książkę, gdyż jest w niej mnóstwo humoru i mnóstwo kotów. Gary, wielki miłośnik tych futrzaków, wciąż przez nie cierpi. A to potknie się o cielsko ogromnego Petita i upadnie, zwalając na siebie spaghetti, a to musi gotować coraz to nowe potrawy, bo czworonożny tyran nie je byle czego... Bezdomne koty, które dokarmia daniami wzgardzonymi przez Petita, w fatalny sposób „odwdzięczają” się swojemu dobroczyńcy za opiekę. Scenka z figlem spłatanym mu przez te zwierzaki jest niesamowicie zabawna.

---
[1] Krystyna Siesicka, „Pamiętaj, że tam są schody”, Akapit Press, 2003, s. 65.
[2] Tamże, s. 45.
[3] Tamże, s. 38.

2 komentarze:

  1. Kocia historia :) Dawno temu czytałam książki autorki, zastanawiam się jak bym je teraz odbierała...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to rzeczywiście kocia historia. :) Siesicka umiała pisać o kotach.

      Usuń