19.04.2019

„Gorzkie słodkie pocałunki” Krystyna Siesicka


Marylka, główna bohaterka „Gorzkich słodkich pocałunków” Krystyny Siesickiej, podczas wakacji zostaje „uszczęśliwiona” towarzystwem dwóch nastolatek – Natalki oraz Żanety. Pierwsza z dziewcząt jest jej wnuczką, natomiast druga to obca dziewczyna, która przyjechała do miasteczka nie wiadomo skąd i która nie ma żadnych rzeczy oprócz dziwnego worka i kija. Czyżby uciekła z domu? Marylka przyjmuje ją pod swoją opiekę, a jednocześnie bacznie obserwuje. Rośnie w niej wrażenie, że tajemnicza nastolatka wyglądem przypomina kogoś, kogo Marylka kiedyś znała. Ale kogo? Kto miał tak smagłą cerę i tak fiołkowe oczy jak Żaneta? Starsza pani na próżno przeszukuje pamięć. Odczucie, że dziewczyna coś ukrywa i podejrzanie mocno interesuje się Wiolą, matką Natalki, jest coraz silniejsze. 

W tej cieniutkiej książeczce Siesicka pisze o życiu w małym miasteczku, miłości nastolatek, ale głównie o problemach rodzinnych. Marylka, Wiola i Natalka to przedstawicielki tej samej rodziny. Mało jest między nimi miłości, za to dużo niezrozumienia i urazy. Marylka widzi tylko złe cechy charakteru wnuczki, zupełnie nie zauważa jej potwornej samotności. Natalka czuje się odrzucona przez matkę, traktowana jak piąte koło o wozu. Teraz Wiola wzięła ślub z mężczyzną, który „pieniędzy ma jak lodu, a rozumu za grosz”*, i spełnia jego zachcianki, lekceważąc potrzeby jedynego dziecka. Marylka nie rozumie, dlaczego Wiola, porzucona przez biologicznego ojca Natalki, nie wyciąga wniosków ze swoich błędów i nadal ugania się za bezwartościowymi mężczyznami. Dlaczego nie zadba o córkę, która z każdym miesiącem staje się coraz bardziej kapryśna i niemiła?

Marylka obecnie prowadzi sklep z pasmanterią, ale nie zawsze tak było. Kiedyś studiowała filologię polską, a potem pracowała jako nauczycielka. Jedną ze swoich córek nazwała Dagny – na cześć Dagny Przybyszewskiej. Z tamtych czasów pozostało jej zamiłowanie do pięknej polszczyzny, a także do poprawiania osób kaleczących język polski. Jedna z tych osób uwielbia słowo „bynajmniej” i wbija je niemal w każde zdanie, z tym że zawsze nieprawidłowo. 

„Gorzkie słodkie pocałunki” to jedna z ciekawszych książek Siesickiej. Są w niej bardzo ładne sceny – trudno się nie wzruszyć, czytając o Natalce otrzymującej od cioci niezwykły prezent czy też poznając rozwiązanie tajemnicy Żanety. Bohaterki są interesujące, Żaneta budzi sympatię, Natalka – mieszane uczucia, bo jednak jest dość wredna. Poczucie odrzucenia nie może być usprawiedliwieniem dla chamstwa. Na szczęście babcia, mama i wnuczka zaczynają rozumieć, że źle robią, i kruszyć mur zbudowany z wrogości i niedomówień. W tle powieści przewija się subtelny wątek miłości pomiędzy emerytami. Marylka i pan Hyrny, którego ona nazywa nieładnie Dropiatym, niewątpliwie coś do siebie czują. Ich miłość jest delikatna, rodzi się powoli i z pewnością będzie trwać długo, nie tak jak związki Wioli, które szybko się rozpadają i pozostawiają po sobie gorycz.

---
* Krystyna Siesicka, „Gorzkie słodkie pocałunki”, Akapit Press, 2002, s. 25.

2 komentarze:

  1. Kolejna książka Siesickiej o której piszesz, kolejna, która sprawia wrażenie dość ciekawej. Interesujący wydaje mi się szczególnie wątek ukazujący życie w małym miasteczku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akcja książek Siesickiej często rozgrywa się w małych miasteczkach, gdzie wszyscy wszystkich znają. W takich miasteczkach jest przyjemnie, ale też trochę nudno. :)

      Usuń