21.03.2018

„Ucieczka z Auschwitz” Andriej Pogożew, czyli jak Niemcy traktowali radzieckich jeńców


„Ucieczka z Auschwitz” Andriewa Pogożewa różni się od większości obozowych wspomnień, bo przedstawia rzeczywistość z punktu widzenia jeńca radzieckiego. Krasnoarmieńcy traktowani byli przez Niemców z ogromnym okrucieństwem, a jeśli zdołali doczekać wyzwolenia czy, jak autor tej książki, zbiec z niewoli, ich męczarnia nie kończyła się – byli prześladowani, nierzadko zsyłani do łagrów czy nawet mordowani przez NKWD. Stalin oświadczył przecież: „Nie ma sowieckich jeńców wojennych, są tylko zdrajcy”. 

Pamiętnik rozpoczyna się opisem procesu odbywającego się w roku 1965 we Frankfurcie nad Menem, potem następują retrospekcje z lat wojny, a w zakończeniu autor znowu wraca pamięcią do procesu i dzieli się wrażeniami z odwiedzin Muzeum Auschwitz. W jednym z rozdziałów wspomina okoliczności dostania się do niewoli, w innym – pobyt w obozie jenieckim w Żaganiu, w kolejnych – codzienność w Birkenau. Dużo miejsca poświęca opisom przemocy. Opowiada na przykład, jak obozowy sadysta bił radzieckich jeńców bykowcem, starając się trafić w najbardziej wrażliwe miejsca męskich ciał. Sam Pogożew doświadczył mnóstwa bólu: postrzelono go w rękę, pobito pałką, dla żartu podpalono mu skórę. 

„Ucieczka z Auschwitz”, przy wielu zaletach, ma też wielką wadę. Otóż Pogożew – kosztem autentyzmu – usiłuje pokazać Kraj Rad od jak najlepszej strony, wplata więc w tekst zachwyty nad Ojczyzną-Matką (określenie autora), która „troszczy się o nas jak kochająca matka o swoje dzieci, bez względu na ich wiek”[1], oraz nad radzieckimi żołnierzami walczącymi „nie tylko o własną wolność, ale o wolność wszystkich”[2]. Podczas gdy inni autorzy wspomnień obozowych podkreślają, że pod wpływem głodu i nieludzkiego traktowania więźniowie zatracali poczucie moralności, Pogożew utrzymuje: „ani tortury, ani bezpośrednia eksterminacja nie złamią morale ludzi radzieckich”[3]. Wobec obcokrajowców, którzy współczują mieszkańcom Rosji, przybiera ton wyższości, uważając ich za głupków omamionych zachodnią propagandą.

W przeciwieństwie do Czesława Majewskiego, który o ucieczce z obozu napisał całą książkę, Andriew Pogożew rozprawia się z tym tematem na kilku zaledwie stronach. Szkoda! Czy wobec tego warto sięgać po jego wspomnienia? Moim zdaniem tak, bo wszystkie pamiętniki zasługują na przeczytanie. Każdy autor zapamiętuje wydarzenia nieco inaczej, zwraca uwagę na inne detale. Tak więc warto poświęcić czas „Ucieczce z Auschwitz”, ale czytać trzeba ostrożnie, z przymrużeniem oka traktując wtręty propagandowe.

I na koniec dwa cytaty:
„Bili nas esesmani, bili kapo i brygadziści. Bili nas za złą pracę, za chwilę odpoczynku, za pomoc upadającemu koledze, za patrzenie na oprawców, po prostu za to, że się nawinęliśmy pod rękę. Bicie słabych i bezbronnych uważano za oznakę szacunku dla obozowych władz”[4]. 
„(...) przyzwyczajenie jest potworem. Wcześniej nie zastanawialiśmy się, co się dzieje ze zmarłymi lub zamordowanymi po śmierci – nie było powodu o tym myśleć. Dlatego zetknięcie z ciałami naszych kolegów, z którymi dzieliliśmy wszystkie spadające na nas udręki, wywołało tak bolesną reakcję”[5].
Moja ocena: 4/6.

---
[1] Andriej Pogożew, „Ucieczka z Auschwitz”, przeł. Katarzyna Barzyńska-Chojnacka i Piotr Chojnacki, Świat Książki, 2011, s. 142.
[2] Tamże, s. 121.
[3] Tamże, s. 194.
[4] Tamże, s. 92.
[5] Tamże, s. 76.

22 komentarze:

  1. Bardzo lubie wspomienia, moze kiedys i po te siegne, chociaz musze powiedziec ze ta propaganda, o ktorej piszesz, moze mnie zniechecic. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, jest kilka wstawek propagandowych. Najlepiej omijać je wzrokiem. :) Po książkę warto sięgnąć. Jeńcy radzieccy nie mieli łatwego życia w niewoli. Po powrocie do kraju też nie...

      Usuń
  2. Zainteresowałaś mnie tą książką. Wcześniej o niej nie słyszałam, ale chętnie ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wcześniej nie słyszałam o tej książce. Natrafiłam na nią przypadkowo i postanowiłam przeczytać. :)

      Usuń
  3. Czyli, że książka bardzo ciekawa, aczkolwiek w trakcie lektury warto mieć na uwadze kontekst historyczny. Tematyka faktycznie niezwykle intrygująca, a przy tym złożona. Stalin tym chyba najbardziej różnił się od Hitlera, że na masową skalę mordował swoich rodaków - dla niego życie ludzkie chyba nie miało absolutnie żadnej wartości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedzmy, że dosyć ciekawa. :) Bardzo ciekawa to jednak za dużo powiedziane, bo Pogożew o wielu sprawach opowiada w sposób dość powierzchowny, no i niekiedy przesadza, koloryzuje. Co do Stalina, to kiedy wiemy, jak on potraktował jeńców radzieckich, dziwnie się czyta słowa Pogożewa o „Ojczyźnie-Matce” zawsze dbającej o swoje dzieci.

      Usuń
  4. Tej książki nie czytałam, ale właśnie kończę "Zimowy wiatr na twojej twarzy" - Carly Montero. Autorką jest hiszpańska pisarka - jej spojrzenie na wojnę domową w Hiszpanii, a potem drugą wojnę światową. Mamy też Polskę, dużo dzieje się w Warszawie, w gettcie.
    Rodziny, przyjaciele, znajdują się po przeciwnych stronach, jest też normalne życie... Polecam Ci tę książkę, najwyżej, jak Ci się nie spodoba, to odłożysz :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie słyszałam o tej książce. Ładny tytuł. Wojna domowa w Hiszpanii, Warszawa podczas okupacji, getto... Na pewno będzie smutno i wzruszająco. Książek o wojnie niemal nigdy nie odkładam. Dzięki za polecenie. :)

      Usuń
    2. Skończyłam, tak dla siebie oceniłam na 5/6 :-)

      Usuń
    3. O, jaka wysoka ocena! :) Oby tylko książka była w bibliotece. Na razie męczę się z „Jolantą” Sylwii Chutnik. Widziałam w necie peany na temat tej powieści, a mnie jej czytanie nie sprawia przyjemności. Na szczęście do końca zostało zaledwie pięćdziesiąt stron.

      Usuń
  5. Chciałem tylko zauważyć, że Pogożew zmarł w roku 1990, a swoje wspomnienia spisał przed tą datą. Ponieważ po ucieczce znalazł się na celowniku tajnej policji, musiał się wykazywać patriotyzmem i lojalnością wobec ludowej ojczyzny, przynajmniej na piśmie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Skoro chciał spisać wspomnienia, musiał zamieścić w nich przynajmniej kilka pochwał ZSRR. Zmarł w roku 1990, czyli nie doczekał wydania książki...

      Kiedyś czytałam trochę książek obozowych, ale były napisane albo przez Polaków, albo przez Żydów z różnych krajów, albo przez Niemców aresztowanych z powodów politycznych. Ze wspomnieniami Rosjanina zetknęłam się po raz pierwszy.

      Usuń
    2. Wpadnięcie w ręce wroga było uznawane za hańbę, więc raczej Rosjanie nie wydawali za wiele tego rodzaju wspomnień. Ja znam jeszcze tylko jedne, pilota, któremu udało się porwać samolot i uciec nim z niewoli. Takie bohaterstwo utrwalono w książce, propagandowej że hej.

      Usuń
    3. Ale skoro udało mu się uciec, to chyba powinni spojrzeć na niego łaskawiej? :) Mnie do czytania książek z elementami propagandowymi zniechęca to, że nie zawsze umiem wyczuć, czy autor wstawił je z konieczności, czy naprawdę wierzył w te brednie.

      Usuń
    4. Skoro uciekł, to pewnie Niemcy mu pozwolili, więc ani chybi szpieg, wiadomo. Niestety ówczesna paranoja nie miała granic.

      Usuń
    5. O tym nie pomyślałam. Rzeczywiście, ucieczka mogła im się wydać podejrzana. Tym bardziej że mało komu udawało się uciec i nie zginąć.

      Usuń
  6. Wspomnienia z punktu widzenia jeńca rosyjskiego mnie interesują, ale te wstawki propagandowe...hm...chyba tak jak radzisz ominę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie warto skreślać wspomnień tylko dlatego, że znajduje się w nich kilka wstawek o wspaniałości ZSRR. Trzeba pamiętać, że Rosjanie musieli tak pisać, jeśli chcieli uniknąć prześladowań. Myślę, że książka Cię zainteresuje. :)

      Usuń
  7. Książka taka poważna, więc nie wiem czy jest dla mnie, ale oopinia wartościowa :)))
    http://teczowabiblioteczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, książka jest bardzo poważna i przygnębiająca.

      Usuń
  8. Czytałam już trochę literatury obozowej, ale z perspektywą radzieckiego jeńca w niemieckim obozie chyba nie miałam do czynienia. Z ciekawości być może kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wcześniej nie czytałam o przeżyciach radzieckich jeńców. Warto zapoznać się z tą książką. Mnie najbardziej utkwiły w głowie sceny okrutnego bicia oraz... rzucania wszami w Niemców.

      Usuń