22.12.2016

„Liczenie słoni” Elżbieta Isakiewicz


Książkę o uroczym tytule „Liczenie słoni” przeczytałam po raz pierwszy, kiedy miałam trzynaście lat. Bardzo mną wstrząsnęła, przez wiele dni myślałam o nieszczęśliwych dziewczynach w niej opisanych. Ojciec ich zmarł, a matka się rozpiła. Starsza siostra, Julka, próbowała tej młodszej, dziewięcioletniej, stworzyć namiastkę domu. Po szkole spieszyła więc do mieszkania, by sprzątać, palić w piecu, gotować i pocieszać małą Frankę, która z przerażeniem nasłuchiwała dobiegających z dużego pokoju jęków i bełkotu „chorej” mamy. 

Elżbieta Isakiewicz poruszyła takie tematy jak alkoholizm, poświęcenie i ogromne cierpienie dzieci z patologicznych rodzin. To cierpienie wynika nie tylko z braku miłości i bezpieczeństwa, ale i poczucia niższości, odrzucenia przez tak zwanych porządnych ludzi, a także wstydu, że się matki nienawidzi. Julka czasami myśli o samobójstwie. Kiedy widzi, że młodsza siostra nie docenia jej wysiłków, nie umie zapanować nad złością i nieraz zaczyna krzyczeć. A jaka jest Franka? Podczas pierwszego czytania uważałam ją za naiwne dziecko niepotrafiące zrozumieć, że matka nadużywa alkoholu. Teraz odniosłam wrażenie, że dziewczynka zna prawdę, ale odrzuca ją od siebie, potrzebując złudzeń.

„Liczenie słoni” po ponownym czytaniu podoba mi się tak samo, jak po pierwszym. Dostrzegam, z jaką sprawnością autorka je napisała, jak wiarygodnie ukazała piekiełko rodzinne i skomplikowane uczucia bohaterek. Ciekawie prezentuje się też warstwa obyczajowa. Mowa jest o pustych sklepach, kolejkach po chleb i coś do chleba – a w późnych latach osiemdziesiątych kolejki wyglądały inaczej niż teraz, o wszechobecnym alkoholizmie (w wydawnictwie, gdzie pracowała matka, wszystkie redaktorki piły!). Książka jest bardzo mądra i wzruszająca. Polecam!

---
Elżbieta Isakiewicz, „Liczenie słoni”, Nasza Księgarnia, 1990.

12 komentarzy:

  1. Jeszcze nie czytałam tej pozycji, bo nie udało mi się zdobyć... Czytałam, za to, inne pozycje Elżbiety Isakiewicz. Zawsze z satysfakcją. M.in. "Kaprys", czyli (przy)powieść o kobiecie i mężczyźnie; "Ulicznicę" - zbiór reportaży o czynieniu dobra (jeden z utworów o lekarzu i klinice - do złudzenia przypomina opowieść (film) o Relidze; "Lekkie halki czarownic" - zachwycający zbiorek miniatur, albo mikropowieści, jak o nich mówi autorka. Także polecam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, te stare książki trudno zdobyć. Nawet nie wiedziałam, że Isakiewicz wydała inne książki. Rozejrzę się za nimi. Dziękuję za informację! A „Liczenie słoni” to powieść dla młodzieży, ale mogą ją czytać i dorośli. Poruszająca i bardzo życiowa. Sporo książek tej autorki czytałaś. :)

      Usuń
    2. Szkoda, że nie ma wznowień tych powieści.

      Usuń
    3. Szkoda... W czasach PRL-u powstało mnóstwo dobrych powieści, ale tylko nieliczne z nich są wznawiane i znane współczesnym czytelnikom.

      Usuń
  2. A w moim przypadku po raz kolejny przywołujesz autorkę, o której dotychczas w ogóle nie słyszałem. Poruszana tematyka dość trudna, nad którą "porządni ludzie" rzadko się pochylają, woląc najczęściej przymknąć oko i spokojnie przejść dalej. A kwestie rodzin patologicznych niestety cały czas są aktualne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka jest mało znana. Kojarzyłam ją tylko z tej książki i dopiero od Oli dowiedziałam się, że napisała ich więcej. :) W „Liczeniu słoni” pokazane jest (scena wywiadówki), jak ludzie uważający się za porządnych patrzą na nieszczęśliwe dzieci z pijackich rodzin.

      Usuń
  3. Jestem pewna, że jej nie czytałam, ale tytuł wydaje mi się znajomy - może w rodzinnym domu była ta książka? Nie jestem pewna. Ciekawi mnie, tym bardziej, że od nowego roku chciałabym częściej sięgać po starsze tytuły. Cieszę się, że u Ciebie mogę o nich poczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł Bardzo wpada w ucho, prawda? :) Myślę, że osobie, która lubi książki młodzieżowe, „Liczenie słoni” się spodoba. To sympatyczna, życiowa historia.

      Usuń
    2. Prawda :) Postaram się do niej zajrzeć, chociaż na razie odkrywam osiedlową bibliotekę i wyłuskuję książki, których nikt od dawna nie wypożyczał i podejrzewam, że tylko dlatego, że są stosunkowo stare. Może odkryję dzięki temu jakieś ciekawe perełki :)

      Usuń
    3. I dzięki temu uchronisz wiele książek od usunięcia z księgozbioru, bo biblioteki pozbywają się książek rzadko wypożyczanych. Niestety...

      Usuń
    4. To rzeczywiście przykre, przecież mogą kryć w sobie naprawdę piękne historie.

      Usuń
    5. Zgadzam się. Ostatnio zauważyłam, że z biblioteki, do której chodzę, zniknęła Gojawiczyńska. A tak chciałam przeczytać wszystkie jej książki...

      Usuń