29.12.2016

„Trzynasty miesiąc poziomkowy” Krystyna Siesicka




Podobno Krystyna Siesicka była pisarką kultową. Ja akurat nie znałam jej książek, bo od zawsze z większą chęcią sięgałam po autorów zapomnianych niż tych rozchwytywanych. Niedawno Michał z Biblionetki polecił mi „Beethovena i dżinsy”. Pomyślałam sobie: czemu nie, zobaczę, jak pisze ta Siesicka. Ale na pierwszy raz wybrałam inną książkę, „Trzynasty miesiąc poziomkowy”, gdyż zaintrygował mnie jej tytuł. 

Jest to krótka powieść. Akcja toczy się przeważnie w warszawskiej jadłodalni „Przydrożny barek”. Pani Izabela przychodzi do niej codziennie. Rozłożywszy na stole zeszyty i długopisy, próbuje pisać książkę o stałych klientach. Obserwuje ich, stara się odgadnąć, co robią w domu, kogo kochają i co myślą. Szczególnie mocno ciekawią ją Jasmina – licealistka, którą tak nudzą lekcje, że ucieka z nich pod byle pretekstem, i Petra – bardzo biedna malarka. Po pewnym czasie do kręgu obserwowanych Izabela dołącza też dyrektorkę liceum, Małgorzatę. Dyrektorka jest nieco nieodpowiedzialna, gdyż prowadzi korespondencję z nieznanym mężczyzną i zwierza się mu z ważnych spraw. 

27.12.2016

„Chcę żyć! Historia Nadine – nosicielki wirusa HIV” Marliese Arold


Niespełna siedemnastoletnia Nadine z Niemiec dowiaduje się, że jej były chłopak Florian – jedyny, z którym uprawiała seks – jest nosicielem wirusa HIV. To nie koniec nieszczęść. Okazuje się, że i ona się zaraziła. Powoli uświadamia sobie, z ilu rzeczy będzie musiała zrezygnować. Boi się, że niedługo umrze, a zanim to nastąpi, rodzice, koleżanki i nowy chłopak odsuną się od niej, uznają ją za osobę niebezpieczną i niemoralną. Przecież niemal wszyscy uważają, że wirusem można zarazić się tylko poprzez branie narkotyków i intymne kontakty z homoseksualistami. Takie informacje rozpowszechniają nawet nauczyciele.

22.12.2016

„Liczenie słoni” Elżbieta Isakiewicz


Książkę o uroczym tytule „Liczenie słoni” przeczytałam po raz pierwszy, kiedy miałam trzynaście lat. Bardzo mną wstrząsnęła, przez wiele dni myślałam o nieszczęśliwych dziewczynach w niej opisanych. Ojciec ich zmarł, a matka się rozpiła. Starsza siostra, Julka, próbowała tej młodszej, dziewięcioletniej, stworzyć namiastkę domu. Po szkole spieszyła więc do mieszkania, by sprzątać, palić w piecu, gotować i pocieszać małą Frankę, która z przerażeniem nasłuchiwała dobiegających z dużego pokoju jęków i bełkotu „chorej” mamy. 

Elżbieta Isakiewicz poruszyła takie tematy jak alkoholizm, poświęcenie i ogromne cierpienie dzieci z patologicznych rodzin. To cierpienie wynika nie tylko z braku miłości i bezpieczeństwa, ale i poczucia niższości, odrzucenia przez tak zwanych porządnych ludzi, a także wstydu, że się matki nienawidzi. Julka czasami myśli o samobójstwie. Kiedy widzi, że młodsza siostra nie docenia jej wysiłków, nie umie zapanować nad złością i nieraz zaczyna krzyczeć. A jaka jest Franka? Podczas pierwszego czytania uważałam ją za naiwne dziecko niepotrafiące zrozumieć, że matka nadużywa alkoholu. Teraz odniosłam wrażenie, że dziewczynka zna prawdę, ale odrzuca ją od siebie, potrzebując złudzeń.

„Liczenie słoni” po ponownym czytaniu podoba mi się tak samo, jak po pierwszym. Dostrzegam, z jaką sprawnością autorka je napisała, jak wiarygodnie ukazała piekiełko rodzinne i skomplikowane uczucia bohaterek. Ciekawie prezentuje się też warstwa obyczajowa. Mowa jest o pustych sklepach, kolejkach po chleb i coś do chleba – a w późnych latach osiemdziesiątych kolejki wyglądały inaczej niż teraz, o wszechobecnym alkoholizmie (w wydawnictwie, gdzie pracowała matka, wszystkie redaktorki piły!). Książka jest bardzo mądra i wzruszająca. Polecam!

---
Elżbieta Isakiewicz, „Liczenie słoni”, Nasza Księgarnia, 1990.

19.12.2016

„Skrawki” Sigrid Combüchen



Bardzo lubię literaturę skandynawską, zobaczywszy więc w bibliotece „Skrawki” Sigrid Combüchen, szybko je wypożyczyłam. Po przeczytaniu zajrzałam do internetu. Byłam pewna, że tak dobra, wartościowa powieść doczekała się wielu recenzji. Okazało się, że jest tylko jedna, króciutka. Szkoda!

O czym więc są te „Skrawki”? Sigrid Combüchen przedstawia w nich dzieje znajomości z czytelniczką o imieniu Hedda, która przed laty napisała do niej, twierdząc, że na zamieszczonym w powieści zdjęciu rozpoznała swoją rodzinę. Pod wpływem impulsu pisarka skłamała, że obecnie mieszka w dawnym domu Heddy, i zaczęła wypytywać o wydarzenia z przeszłości. Naiwna czytelniczka uznała, że to bardzo uprzejme ze strony Sigrid. Przez dziesięć lat korespondowania nie przyszło jej do głowy, że „przyjaciółka” wyciągała z niej zwierzenia tylko po to, by wykorzystać je w kolejnej powieści. Kłamała, manipulowała Heddą, a jeśli nie udało jej się bez wzbudzenia podejrzeń zdobyć wiadomości na jakiś temat, posiłkowała się wyobraźnią. I właśnie ta na pół wymyślona, na pół zrekonstruowana opowieść o młodości Heddy zajmuje lwią część „Skrawków”.

16.12.2016

„Wieża Sokołów” Erik Hansen


Wolfgang ma prawie czternaście lat. Matka jego nie żyje, a ojciec (rycerz) nie wrócił z wyprawy krzyżowej. Jeśli się nie odnajdzie, wkrótce chłopak odziedziczy ogromny zamek oraz bogactwa. Obecnie opiekuje się nimi stryj Fryderyk. Pozwala on mieszkać Wolfgangowi samotnie w wieży i całymi dniami oswajać sokoły. Nie uczy go zarządzania zamkiem, nie nakłania do ćwiczeń rycerskich i kontaktów towarzyskich. W okolicy krążą plotki, że nocami dziedzic zmienia się w drapieżnego ptaka i porywa dzieci oraz dziewczęta. Fryderyk mógłby przemówić ludziom do rozsądku, ale nic nie robi, można nawet odnieść wrażenie, że radują go czarne chmury zbierające się nad bratankiem.