12.10.2016

Kolejny gniot, tym razem z akcją w dziewiętnastowiecznej Anglii, czyli „Siostry medium”


Wiek dziewiętnasty, niezwykłe kobiety, duchy. Takie tematy to ja lubię, nic więc dziwnego, że skusiłam się na „Siostry medium” Adama Wojtasia. Jest to powieść o Margaret i Luizie Bell, które utrzymywały, że umieją porozumiewać się ze zmarłymi. Czytając, miałam silne uczucie, że już zetknęłam się z podobną historią. Ale gdzie? Wkrótce skojarzyłam: Wojtaś opisał życie sławnych sióstr Fox, tyle że zmienił ich dane osobowe i z nieznanych mi powodów nie zamieścił informacji, kim były pierwowzory bohaterek.

Obowiązkiem autora jest wiernie odtworzyć klimat epoki, w której umieścił akcję książki. Tymczasem dziewiętnastowieczna Anglia przedstawiona przez Wojtasia jest... hm, nieco dziwna. Mocno przypomina mi nasze stulecie.
„Pałac Fortescue'ów wypełnił się więc płaczem i śmiechem niemowlęcia. Matka i ojciec z radością doglądali swojej potomkini. Razem ją karmili, przewijali (...)”[1]. 
Pierwsze słyszę, by arystokrata własnoręcznie zmieniał pieluszki swoim dzieciom. Z początku myślałam, że jest on wyjątkiem, ale nie, inny bogaty bohater również uważa, że korona mu z głowy nie spadnie, jeśli oczyści niemowlaka. Postawa godna podziwu, tylko czy zgodna z prawdą historyczną? Przecież takimi sprawami zajmowały się niańki. A o niańkach autor w ogóle nie wspomina. 

Zdegustowana, postanowiłam nie zwracać uwagi na wątki dziecięce i skupić się na opisach domów bogaczy. Dowiedziałam się przedziwnych rzeczy. Otóż według autora pałac wyposażony był w „ganek zastawiony fotelami”[2], a w bogatych domach oraz w hotelach stały meblościanki: „Cały dzień spędziła w sypialni, czytając książki leżące na regale”[3], „Rozejrzała się po ścianach zapełnionych regałami z książkami”[4]. A przecież regały wymyślono w dwudziestym wieku! I nie wstawiano ich do domostw arystokratów... 

Postanowiłam przyjrzeć się scenom erotycznym. Może za nie będę mogła pochwalić Adama Wojtasia? W końcu trudno je zepsuć. 
„Margaret stanęła przed rzymską sofą obitą czerwoną satyną. Baron stał przed nią, a gdy odwracał się w jej stronę, został pchnięty na sofę. Leżał chwilę zaskoczony. Margaret zwilżyła górną wargę końcówką języka i wolno podeszła do mężczyzny”[5]. 
Chwileczkę, ale skoro go pchnęła, to znaczy, że stała blisko, dlaczego więc w jednym z kolejnych zdań jest napisane, że „wolno podeszła”? Eee, nawet sceny erotyczne się nie udały... To samo można powiedzieć o opisie zabójstwa. Jedna z postaci została ugodzona nożem w brzuch. Powinna skonać w wielkich męczarniach. Tymczasem ona długo gadała, zaśmiała się – i dopiero wtedy umarła. 

Książka jest napisana tak monotonnie, że działa na czytelnika niczym kołysanka. Autor wszystko streścił, tym samym pozbawionym emocji tonem napisał o zmienianiu pieluszek, erotyce i o zabiciu człowieka. Uważny czytelnik dostrzeże mnóstwo błędów. Najbardziej zdziwiły mnie te dwa:
„Odczuwała złość na siostrę, której nie czuła prawie nigdy”[6].
„Zdawała sobie sprawę, że nie kocha tego mężczyzny. Jednak mógł on być pomocny w planie, o którego istnieniu jeszcze nie zdawała sobie sprawy”[7]. 
Ktoś mógłby powiedzieć: do czorta z płytkimi postaciami, niedbałością o realia i ubóstwem językowym, skoro historia przeraża. Niestety, nie przeraża. Autor zaledwie kilka razy wspomniał, że coś zastukało, i na tym zakończył tworzenie klimatu grozy. W powieści o duchach to niewybaczalne. Moja rada: trzymać się od „Sióstr medium” z daleka. Szkoda czasu. 

Moja ocena: 2/6.

---
[1] Adam Wojtaś, „Siostry medium”, Novae Res, 2015, str. 84.
[2] Tamże, str. 86. 
[3] Tamże, str. 58.
[4] Tamże, str. 89. 
[5] Tamże, str. 54.
[6] Tamże, str. 101.
[7] Tamże, str. 58.

42 komentarze:

  1. Dzięki za ostrzeżenie, szkoda czasu na taką powieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda czasu. Na szczęście tę powieść szybko się czyta. Jest bardzo krótka, ma zaledwie 116 stron.

      Usuń
  2. Powiem krótko - masakra, aż oczy bolą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autor za wcześnie zdecydował się na pisanie...

      Usuń
    2. Smutne jest to, że niestety nie on pierwszy i nie ostatni...

      Usuń
    3. Niektórzy myślą, że pisanie to coś łatwego. A przecież nawet recenzję trudno jest napisać. :)

      Usuń
  3. No ale, że się tak wtrącę, to Novae Res, nic lepszego nie należało się spodziewać :P A sceny erotyczne pisze się bardzo trudno, te dobre, rzecz jasna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po namyśle muszę przyznać Ci rację. :) Rzeczywiście, nieczęsto spotykam w książkach dobre sceny erotyczne. Zazwyczaj są albo wulgarne, albo napisane dziwnym słownictwem i przez to śmieszne, albo nudne.

      Usuń
    2. No właśnie takie są. A już po polsku szczególnie - wieki temu Boy ubolewał, że nie mamy odpowiedniego słownictwa: może być albo wulgarnie, albo po lekarsku, albo pretensjonalnie :)

      Usuń
    3. A „Słownik seksualizmów polskich” zawiera około 10 tysięcy haseł... Czyli tych słów mamy niemało, ale nie używamy ich, pewnie dlatego, że są zbyt dziwaczne, śmieszne albo po prostu ich nie znamy. Podobno słownictwo erotyczne Niemców i Francuzów jest o wiele bogatsze od naszego. :)
      Jeśli autor posługuje się słowami słodziutkimi albo patetycznymi, rozśmiesza mnie i zniechęca do czytania.

      Usuń
    4. Przypuszczam, że większość haseł w tym słowniku pochodzi ze staropolszczyzny, później to wszystko zanikło. Ładnie pisał o tym Boy.

      Usuń
    5. Pewnie tak. Kiedyś z ciekawości przejrzę ten słownik. :)

      Usuń
  4. O, nie, szkoda...
    Wiesz, że lubię literaturę angielską, dziewiętnastowieczną, albo chociaż kiedy akcja dzieje się w XIX wieku, a tu taki zawód.
    I w dodatku duchów nie lubię :-)
    Rzadko ostatnio "masz dla mnie" książki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak jakoś... Teraz czytam bardzo ciekawą książkę pt. „Trawiasta ulica”. To o życiu w powojennym Związku Radzieckim. Niedawno czytałam „Dokręcanie śruby” Henry'ego Jamesa. To książka z akcją właśnie w dziewiętnastowiecznej Anglii. W moim odczuciu jest bardzo ciekawa i niepokojąca, tyle że z duchami w roli głównej, więc Ciebie raczej nie zainteresuje. :)

      Usuń
    2. "Trawiasta ulica" zainteresowała mnie, sprawdziłam, jest w mojej bibliotece, ale to zbiór opowiadań. A ja nie przepadam za krótkimi formami, więc nie wiem, czy po nią sięgnę.
      Kiedyś sporo czytałam książek, które opisywałaś, teraz mniej, ale zawsze tu zaglądam, może więc na coś trafię :-))

      Usuń
    3. Chyba za wcześnie pochwaliłam „Trawiastą ulicę”. Teraz nie wydaje mi się ona tak ciekawa jak jak na początku. Autor opisuje tylko to, co brzydkie, wulgarne albo okrutne. Jest na przykład drobiazgowy opis niesamowicie brudnej ubikacji. Nie czyta się tego dobrze... Zostały mi jeszcze dwa opowiadania.
      Dzięki za zaglądanie. :)

      Usuń
  5. Ja też lubię takie książki, ale ta na pewno by mnie odrzuciła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma w niej nic ciekawego. Autor w ogóle się nie wysilił.

      Usuń
  6. Koszmar jakiś, miało toto redaktora w ogóle?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podano nazwiska redaktora i korektora, ale na czym polegała ich praca, trudno powiedzieć...

      Usuń
  7. Jak już słusznie zauważył Zacofany w lekturze - to Novae Res, do ich książek trzeba podchodzić z dużą ostrożnością;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma rację. :) Już teraz bardzo rzadko będę po nie sięgać.

      Usuń
  8. Opis z oficjalnej strony wydawnictwa:

    "Siostry medium to oparta na faktach opowieść o dwóch kobietach, które odkryły, że potrafią porozumiewać się z tymi, którzy odeszli ze świata żywych, ale nie odeszli na zawsze. Mroczny klimat Anglii z drugiej połowy XIX wieku, pełnej romansów, tajemnic i nawiedzonych domów."

    Z jednej strony wspomniano, że historia oparta jest na faktach, ale rzeczywiście nie wspomniano już o nazwiskach bohaterek. A co do samej treści to wydaje się, że książka to typowa literatura typu "publikuj z nami" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nazwisk nie podano, więc nie każdy musi się domyślić, że chodzi o siostry Fox. Oglądałam kiedyś program o nich. Te kobiety miały bardzo ciekawe życie. Marzyłaby mi się solidna książka o nich. Tak, to pozycja typowa dla wydawnictw typu vanity. :)

      Usuń
  9. Nominacja dla Ciebie (patrz na samym końcu):

    http://seczytam.blogspot.com/2016/10/czasami-seczytam-klasyke-wyzwanie.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię negatywne recenzje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisze się je łatwiej i szybciej niż pozytywne. :)

      Usuń
    2. I lepiej się je czyta ;D

      Usuń
    3. Też lubię czytać u innych negatywne recenzje. I nieraz sięgam po wyśmianą książkę, by się przekonać, czy naprawdę jest aż tak zła. :)

      Usuń
  11. Zastanawiam się, czy czułam moją siostrę czy nie czułam :) bo złość to i owszem - zdarzało się. Fajnie się czytało twój wpis, może te odradzające lekturę czyta się czasami z większym zainteresowaniem, niż te zachęcające do niej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym zdaniem o siostrze autor się nie popisał. Lubię czytać krytyczne recenzje, czasami nawet sięgam po książkę, którą ktoś zjechał, by się przekonać, czy naprawdę jest aż tak zła. Pamiętam, że kiedyś Marlow bardzo krytycznie pisał o „Wspomnieniach z domu umarłych” Dostojewskiego. Przeczytałam je... i bardzo mi się podobały, oceniłam je wysoko. :)

      Usuń
    2. Czytam niemal każdy wpis u Marlowa (podobnie jak u Ciebie) i choć bardzo cenię jego opinie nie zawsze się z nimi zgadzam. Mam nawet coś takiego, że jak widzę ulubionego autora, czy tytuł, który oceniam wysoko mam obawę, że "zjedzie" książkę/autora i będzie mi trochę przykro. :)

      Usuń
    3. O, ja też tak mam. Kiedy widzę tytuł książki, którą lubię, zwlekam z czytaniem recenzji. Staram się pamiętać o tym, że każdy ma prawo do własnych ocen. Z Marlowa opiniami i wnioskami nie zgadzam się bardzo często. Ale i tak do niego zaglądam, bo lubię blogerów, z którymi można podyskutować i którzy odpowiadają na komentarze. :)

      Usuń
  12. A ja się wpiszę w nieco bardziej optymistycznym tonie, bo Twoja recenzja przypomniała mi o świetnej książce Mary Roach "Duch. Nauka na tropie życia pozagrobowego". Są tu duchy, rzecz jasna, próby komunikowania się z nimi (kiedyś i dziś) i nawet niezwykłe kobiety się znajdą. A wszystko napisane przez dziennikarkę z naukowym zacięciem. I nie bez poczucia humoru!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, ta książka wydaje mi się ciekawa. Duchy, nieprzeciętne kobiety, dobra autorka. Dzięki za polecankę. Lubię duchy (choć w nie nie wierzę), więc będę pamiętać o tej książce. :)

      Usuń
  13. Śmiejąca się ofiara z nożem w brzuchu - moja wyobraźnia nie ogarnia. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy, kto ma jakąkolwiek ranę brzucha, stara się nie kaszleć, nie kichać i nie śmiać, by nie potęgować bólu. W książce Wojtasia ranny się śmieje. Szczyt idiotyzmu. :)

      Usuń
    2. Bo to wesoły ranny był. :P

      Tak mi się przypomniało, że o siostrach Fox pisał Hubert Haddad w "Teorii niegrzecznej dziewczynki". Może Cię zainteresuje, choć ja miałam mieszane uczucia.

      Usuń
    3. Dzięki za tytuł, zaraz poszukam informacji o tej książce. Co do tej ofiary: przez całe życie była raczej marudna, poważna, a w chwili śmierci zdobyła się na wesołość. Chyba w myśl zasady: lepiej późno niż wcale. :)

      Usuń
  14. Cóż, nie będę jej szukała :) Szkoda, że autor nie pokusił się o lepsze trzymanie się realiów - nie wystarczy przecież oznajmić, że akcja dzieje się w takich, a takich latach. Czytelnik szybko się zorientuje, że coś jest nie tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby autor przeczytał przynajmniej kilka książek napisanych w dziewiętnastym wieku, miałby jakie takie pojęcie o realiach i nie pisałby takich głupot, że w pałacach stały regały. Może kolejna jego książka będzie lepsza. Ta jest beznadziejna, szkoda na nią czasu. :)

      Usuń