17.08.2016

„Ten sam doktor M” Zofia Posmysz






Dzisiaj chciałabym polecić Wam książkę Zofii Posmysz pt. „Ten sam doktor M”. Znajdują się w niej trzy opowiadania. Pierwsze nosi tytuł „Zengerin”. Autorka wspomina w nim okres, kiedy jako więźniarka Auschwitz pracowała przy oczyszczaniu stawów w Budach. Jedna z jej koleżanek miała przepiękny głos. Pech sprawił, że wśród strażników znajdował się meloman. Zmordowana pracą, wygłodzona, pobita dziewczyna musiała śpiewać mu niemieckie pieśni, a pozostałe więźniarki – stać i słuchać. Doprowadzało je to do wściekłości, gdyż chciały iść po swoją zupę i choć przez kilka minut odpocząć. Nieszczęsna śpiewaczka nie ze swojej winy stała się jedną z najbardziej znienawidzonych osób w podobozie.

„Ave Maria” opowiada o poobozowej traumie i dziejach pewnego małżeństwa. Mężczyzna wstydził się tego, że podczas wojny nie brał udziału w walkach i przeżył, podczas gdy tylu zdolniejszych od niego (Baczyński, Gajcy) zginęło. Postanowił więc zrobić coś ważnego dla kultury polskiej. Kiedy spotkał utalentowaną muzycznie byłą więźniarkę Auschwitz, odniósł wrażenie, że znalazł to, czego szukał. Ożenił się z nią i zajął jej wykształceniem. Sądził, że jest szczęśliwa. Jakże się mylił! Dopiero kiedy go opuściła, poznał wstrząsającą prawdę. 

W „Tym samym doktorze M” pisarka wspomina osoby bezinteresownie pomagające więźniom. Jednym z tych dobroczyńców był Janusz Mąkowski, który wyleczył ją z ciężkiej choroby i dobrym słowem dodał chęci do życia. Zastanawia się, dlaczego po wojnie nie starała się go odnaleźć i mu podziękować.

Zofia Posmysz bardzo dobrze zna realia obozowe, bo przebywała w Oświęcimiu (jej numer: 7566), umie analizować ludzkie charaktery, ma wielki talent literacki i nie boi się podejmować tematów, które uchodzą za wstydliwe i kontrowersyjne: pisze o homoseksualizmie w Auschwitz, samosądach, sprawach fizjologicznych, skrajnym braku higieny. Dzięki tym cechom jej utwory są wyjątkowo wnikliwe i oryginalne. Przy tym nie idealizuje Polek, z jej książek wynika, że niejedna biedaczka bardziej cierpiała z winy zawistnych rodaczek niż Niemców.

Moja ocena: 5/6

---
Zofia Posmysz, „Ten sam doktor M”, Iskry, 1981. Liczba stron: 248.

18 komentarzy:

  1. To muszą być bardzo wartościowe opowiadania skoro sama autorka przeżyła obóz. To już druga książka autorki, którą polecasz i mam je zamiar przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tych książek Zofii Posmysz, które czytałam, polecam „Do wolności, do śmierci, do życia” oraz „Wakacje nad Adriatykiem”. W tej pierwszej autorka wspomina, jak wracała z obozu Neustadt-Glewe (bo była nie tylko w Auschwitz), druga to przejmująca powieść. Zofia Posmysz jest jedną z moich ulubionych polskich autorek :)

      Usuń
  2. Nie znałam tej autorki, ale mnie zainteresowała! Będę szukać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka ta zasługuje na zainteresowanie czytelników. Pisała nie tylko o sprawach obozowych, jej „Wdowa o kochankowie” to opowieść o wiejskiej kobiecie, która miała mnóstwo mężów (już nie pamiętam, ilu :-).

      Usuń
  3. Po raz kolejny zachęciłaś mnie do sięgnięcia po konkretny tytuł (głównie za sprawą cytatów). Z książek Zofii Posmysz czytałam tylko "Pasażerkę", chętnie poznam więc inne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Pasażerka” jest najbardziej znaną książką Zofii Posmysz. Ja najbardziej cenię „Wakacje nad Adriatykiem”. Jakoś tak trafiły mi one do serca...
      Zofia Posmysz za kilka dni, 23 sierpnia, skończy 93 lata :)

      Usuń
  4. W okresie licealnym czytałem bardzo dużo literatury obozowej, ale akurat proza Zofii Posmysz nie wpadła mi w ręce. Książka, o której piszesz wydaje się być piekielnie interesująca - bardzo ciekawie mnie szczególnie ta bezkompromisowość autorki. Ludzie żyjący we względnym dobrobycie, w warunkach, w których nie trzeba walczyć o swoje życie na każdym kroku, przejawiają tendencję, by na traumatyczny okres II wojny światowej patrzeć z obecnej perspektywy, starając się dzielić wszystko na rzeczy o barwie czarnej i białej. Tymczasem człowieczy byt to głównie olbrzymia paleta wszelakiej maści odcieni szarości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ambrose, pisarka jest bardzo interesująca, jestem przekonana, że warto sięgnąć po jej utwory. I oczywiście zgadzam się ze wszystkim, co napisałeś. Pamiętam, że u Ani z Czytanek Anki toczyła się kiedyś dyskusja o „Pasażerce” tej autorki, a na kilku moich ulubionych blogach pojawiły się recenzje jej książek. Ja jeszcze będę chciała przeczytać „Człowieka spod kaloryfera”. Mam słabość do takich dziwacznych tytułów :)

      Usuń
  5. Ciekawi mnie temat homoseksualizmu w obozach. I to, jak Polki wzajemnie potrafiły sobie utrudniać życie w tak ciężkich warunkach, jakie tam panowały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zofia Posmysz nie idealizowała Polek, tak jak to np. robiła Zofia Kossak. Pokazała, jak udręczone kobiety mściły się na innych ofiarach, życzyły im śmierci. Niejedna więźniarka gorzej wspomina polskie koleżanki niż niemieckich strażników, bo ze strażnikami rzadko miała kontakt, a z rodaczkami przez cały czas.

      Usuń
  6. Jak na razie przeczytałam jedną książkę Posmysz, tę w której opisuje koszmar powrotu do kraju i przedstawia powojenne losy tych kobiet, które dotarły razem z nią do Polski.
    Może uda mi się pożyczyć i przeczytać więcej jej książek.
    Chociaż powinnam je była wszystkie, te zawierające opowieści o obozowych doświadczeniach mieć dawno za sobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pamiętam Twoją recenzję. Dobrze, że choć kilka osób zna utwory Zofii Posmysz. Z perspektywy czasu najlepiej wspominam „Wakacje nad Adriatykiem”. Wstrząsnęła mną ta powieść. A z opowiadań z tego zbiorku najbardziej cenię „Zengerin”.

      Usuń
  7. Lubię opowiadania, a tematyka wojenna bardzo mnie interesuje, więc zapisuję tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te opowiadania są bardzo ciekawe. I dosyć długie, w każdym autorka porusza kilka spraw.

      Usuń
  8. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale teraz już wiem, że ta pozycja będzie dla mnie obowiązkowa. Interesuje mnie ta tematyka i z pewnością jest to wartościowa książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest bardzo wartościowa. I wzruszająca. Na mnie największe wrażenie wywarło pierwsze opowiadanie. Warto przeczytać :)

      Usuń
  9. Czytałam tylko "Śpiewaczkę", bo znajdowała się akurat w zbiorze opowiadań innych więźniów z Auschwitz. To było zdecydowanie najlepsze opowiadanie ze wszystkich, a mnie zostawiło z ogromnym niedosytem. Jak tylko będę mieć okazję na pewno przeczytam inne książki Zofii Posmysz, ale też o te o niej. Dziwi mnie, że jak mogłam tyle żyć bez wiedzy o Zofii Posmysz , o jej prozie, talencie, doświadczeniach ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobra autorka, przeżyła straszne rzeczy i pięknie pisała. W chwili, gdy czytałam jej książki, jeszcze żyła, a teraz już nie żyje. Zmarła rok temu, w sierpniu. W międzyczasie wydano jeszcze wywiady z nią, zatytułowane „Królestwo za mgłą”. I te wywiady chciałabym kiedyś przeczytać.

      Usuń