25.01.2016

„Niebłahe igraszki” Hjalmar Söderberg


„Niebłahe igraszki” to przepiękna, pasjonująca powieść, której głównym wątkiem jest burzliwa miłość pomiędzy Arvidem i Lydią. Zakochali się oni w sobie, gdy byli jeszcze bardzo młodzi, ale ponieważ Arvid ociągał się z oświadczynami, niecierpliwa Lydia wyszła za innego. Z czasem i Arvid wstąpił w związek małżeński, ale nie umiał pokochać żony, coraz bardziej tęsknił za Lydią. I oto po latach spotkał Lydię ponownie. Tym razem szybko się porozumieli i zostali kochankami.

4.01.2016

Dominique Barberis „Coś do ukrycia”


„Coś do ukrycia” Dominique Barberis to książka napisana ładnym, plastycznym językiem, ale dziwna, „bez życia”, niemal bez akcji i bez wyrazistych bohaterów, enigmatyczna, oparta na retrospekcjach i opisach spacerów narratora. Narrator to nieudacznik, który chciał zostać wielkim malarzem, ale po kilku latach z podkulonym ogonem wrócił do rodzinnego miasteczka i przyjął posadę strażnika w muzeum. Obrazy maluje tylko w weekendy. Jest samotnikiem, nie układa mu się z kobietami. W jego życiu nie ma żadnych ciekawych wydarzeń. Może dlatego obsesyjnie rozmyśla o morderstwie, do jakiego niedawno doszło w ich miasteczku. Ofiarą była piękna Marie-Hélène, którą narrator znał, będąc nastolatkiem. Wtedy często przyjeżdżała do ciotki mieszkającej w zrujnowanej rezydencji, potem zniknęła z horyzontu. Pojawiła się wiele lat potem, by sprzedać odziedziczony dom i park, i od razu została zamordowana. Przez kogo? Nie wiadomo. Dom położony był na odludziu, a feralnego wieczoru padał ulewny deszcz. Mordercą mógł być ktoś z jej dawnych wielbicieli, pracownik elektrowni, pensjonariusz położonego w pobliżu zakładu psychiatrycznego lub też jakiś gość z Paryża. Mężczyzna, którego aresztowano, nie przyznał się do winy i próbował popełnić samobójstwo. Ten czyn można interpretować jako odruch rozpaczy niewinnego człowieka. 

1.01.2016

A może by tak poczytać Balzaka? Fajny cytat


Wszystkim, którzy czasami zaglądają na ten blog, życzę mnóstwa dobrych rzeczy w 2016 roku.

Opinii o książce dziś nie będzie, bo od pół roku jakoś powoli i mało czytam, za to wkleję bardzo ciekawy cytat z Balzaka, świadczący o tym, że pisarze sprzed stu, dwustu i więcej lat byli bardzo dobrymi psychologami. W roku 1836, a więc 180 lat temu, Balzac napisał:
„Ileż niemocy i słabości cechuje sprawiedliwość ludzką! Wymierza karę tylko za przestępstwa jawne! Czemuż kara i śmierć dla mordercy, który zabija jednym ciosem, niekiedy - szlachetne to z jego strony - we śnie, usypiając cię już na zawsze, lub uderza znienacka, oszczędzając ci agonii? Czemu życie i szacunek dla zbrodniarza, co kropla po kropli sączy jad w duszę i podminowuje ciało, żeby je zniszczyć? Iluż morderców chodzi bezkarnie! Ileż pobłażliwości dla mordercy w jedwabnych rękawiczkach! Uniewinnia się zabójcę działającego za pomocą udręk moralnych”*.
Widzicie? Balzac dokładnie zdawał sobie sprawę z tego, że człowieka można zabić nie tylko nożem, ale też słowem. I współczuł kobietom, które 200 lat temu były bardzo zależne od mężczyzn. W „Lilii w dolinie” pokazał właśnie taką nieszczęśliwą kobietę, nad którą znęcał się podły mąż. Przez wiele lat hrabina cierpiała w milczeniu, dla dobra dzieci, i ukrywała przed światem swoją tragedię. Pewnego razu poznała młodziutkiego hrabiego Feliksa. Zakochali się w sobie i mogliby zaznać trochę szczęścia, gdyby na przeszkodzie nie stanęły zasady moralne - kobieta nie mogła się zdobyć na zdradzenie męża. Dlatego właśnie zakochany Feliks porównuje ją do lilii, symbolu niewinności. Historia kończy się smutno. 

---
* Balzac Honore, „Lilia w dolinie” („Le Lys dans la vallée”), tł. Rogoziński Julian, Otolpress, 1992, str. 274.