30.04.2015

„Zimowa róża” Christian Signol



Bohaterem „Zimowej róży” jest dziesięcioletni, chorujący na białaczkę Sebastien. Od lekarzy dowiedział się, że najprawdopodobniej umrze. Ojciec opuścił go przed dwoma laty, a matka czuje się bezradna, zrezygnowana i nie umie pocieszyć syna. Instynkt podpowiada chłopcu, że powinien rozstać się z matką i pojechać do dziadków, bo tylko oni mogą zapewnić mu wsparcie. I matka zawozi go do swoich rodziców na wieś, a sama wraca do Paryża. U dziadków chłopiec czuje się bezpiecznie. Obserwuje życie wsi, spaceruje po lesie, łowi ryby, a co jakiś czas jeździ do szpitala do Tuluzy, gdzie poddawany jest chemioterapii. Któregoś dnia dziadek opowiada mu o kwiatku, który ma wielkie właściwości uzdrawiające. Problem polega na tym, że roślina ta zakwita tylko pod śniegiem, a w tej części Francji śnieg pojawia się bardzo rzadko. Mały Sebastien czeka więc na nadejście zimy...

„Za trzy miesiące może już nie żyć. Jak się z tym pogodzić w wieku dziesięciu lat?”[1] – zastanawia się Sebastien. Trochę mnie dziwi, że lekarz z paryskiego szpitala powiedział dziesięciolatkowi o prawdopodobieństwie śmierci. Takie okrutne diagnozy przekazywane są przecież rodzicom, a nie małym dzieciom. Pomimo że Sebastien desperacko pragnie pocieszenia, nikt w Paryżu nie daje mu żadnej nadziei, nikt nie myśli o tym, w jaką rozpacz może wpaść obarczony takim ciężarem chłopiec. Na pytanie „Dlaczego ja?” matka odpowiada z brutalną szczerością: „Tak się czasami zdarza w życiu. Nic na to nie można poradzić”[2]. W szpitalu w Tuluzie lekarze również są podejrzanie szczerzy: w obecności Sebastiena mówią, że jego stan się pogarsza. 

Dziadkowie chłopca to piękne postacie. Całe życie spędzili na wsi, są starzy, niewykształceni, ale mają w sobie ogromną mądrość i delikatność. Matka to osoba słaba, uciekająca od problemów. Wie, że jej syn może umrzeć, a mimo to nie stara się mu towarzyszyć, z ulgą go opuszcza. Autor bardzo wiarygodnie ukazał stan psychiki chorego chłopca, jego lęk, poczucie obcości i przeogromnej samotności. Powieść została napisana ładnym, prostym językiem, odpowiednim zarówno dla młodzieży, jak i dorosłego czytelnika. Jeśli osoba chora na raka szukałaby pocieszającej książki, mogłaby sięgnąć właśnie po „Zimową różę”, która – choć opowiada o smutnych sprawach, o ciężkiej chorobie, oswajaniu śmierci i potrzebie nadziei – nie jest pesymistyczna.

---
[1] Signol Christian, „Zimowa róża” („Une année de neige”), przeł. Sobol-Jurczykowski Andrzej, Świat Książki, 2007, str. 8.
[2] Tamże, str. 14.

16 komentarzy:

  1. Nie jestem w stanie teraz czytać książek o śmierci, zapisałam sobie jednak tytuł. bo tragedia tego dziecka, którą dodatkowo pogłębiają niektórzy dorośli, jest niewyobrażalna. Jak ci lekarze mogą być tacy okrutni; jak ta matka może myśleć tylko o sobie...
    W przyszłym roku pewnie przeczytam... :-)
    Dziękuję Ci za to "odkrycie"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka opowiada o tragedii dziecka, a jednak nie kończy się źle, nie trzeba się bać czytania :)
      Matka i lekarz zachowali się bardzo nieodpowiedzialnie, bo jak można mówić dziecku, że za kilka miesięcy może nie żyć... Nie każdy dorosły udźwignie taką wiedzę. I nie każdy umierający pragnie wiedzieć, że wkrótce umrze. To delikatna sprawa. A książkę tę polecano kiedyś w Biblionetce. Dot59 dobrze o niej pisała.

      Usuń
  2. Książka mnie zainteresowała. Intryguje sposób w jaki autor prowadzi fabułę od strony psychologicznej. A tak w ogóle to lubię ostatnio takie książki o głębszej treści.

    Chyba oglądałam taki film amerykański o chłopcu umierającym tylko już nie pamiętam na jaką chorobę. Film był niezwykle wzruszający, a dziecku pomagała wiara i to on sam był oparciem nawet dla swych rodziców.
    Wydaje mi się, że dziecko powinno wiedzieć o tym, że jest śmiertelnie chore...istotne tylko jest kto i jak mu to powie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas w Polsce lekarze nie mówią dziecku takich rzeczy, rozmawiają z jego rodzicami. A jeszcze do niedawna i dorosłym często nie mówiło się, że ich choroba spowoduje wkrótce zgon, lekarz mówił to po prostu bliskim chorego. Większość ludzi uważa, że jeśli śmiertelnie chory nie zna prawdy, mniej cierpi.
      Takiego filmu nie kojarzę, nie oglądałam go. A książkę warto przeczytać. Bardzo ładnie została pokazana miłość dziadków do wnuka. Dziadkowie są przeuroczymi ludźmi :)

      Usuń
    2. Między innymi dla tych dziadków książka mnie ciekawi, bo coraz bardziej lubię czytać o starszych ludziach...teraz też o nich czytam. Może dlatego, że odkąd moi rodzice nie żyją nie mam częstych kontaktów z ludźmi w podeszłym wieku a byłam między takimi wychowana.

      To prawda, że u nas się jeszcze nie mówi. Reakcje mogłyby być różne na tak hiobową wieść, ale dobre jak sądzę też.
      Np. w przypadku małego bohatera książki, o której piszesz. Gdyby nie wiedział nie byłoby mu może dane spędzić ostatnich miesięcy życia w towarzystwie dziadków, którzy go kochali i dali mu poczucie jakiejś stabilizacji, której mu nie mogła dać matka.

      Usuń
    3. A ja nie pamiętam swoich dziadków, bo zmarli przedwcześnie. Zawsze tęskniłam za tym, by ich mieć. Wydawało mi się, że z dziadkami życie byłoby piękniejsze...
      Fragmenty przedstawiające miłość dziadków były cudne! Nie chcę zdradzać za dużo z treści, ale chyba mogę powiedzieć, że Sebastienowi jednak udało się przeżyć. To dlatego uważam, że książka jest optymistyczna i odpowiednia jako pocieszenie dla osób z nowotworem :)

      Usuń
    4. Czyli to bardzo pozytywna powieść.
      Zapiszę ją sobie......

      Usuń
    5. Pozytywna i nie przesłodzona. Myślę, że nie rozczarujesz się. Książkę wydano w roku 2007, więc powinna być w bibliotekach. Takie nowości o wiele łatwiej znaleźć niż książki stare...

      Usuń
  3. Interesująca tematyka. Śmiertelne choroby u tak małych, niewinnych istot to zawsze ciężka sprawa, z którą nie sposób się pogodzić - człowiek podświadomie wyobraża sobie, że taka perfidia losu musi być czymś spowodowana, stanowić rodzaj kary, itd. Jeśli chodzi o chłodne podejście lekarza względem pacjenta, to niekiedy bywa ono jeszcze bardziej okrutne - cały czas pamiętam "Sprawę osobistą" i medyka, który traktował noworodka z poważnym urazem wyłącznie jako interesujący przypadek medyczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda osoba dotknięta nieszczęściem zadaje sobie pytanie: dlaczego ja?Ludziom na ogół trudniej pogodzić się z nieuleczalną chorobą dziecka niż osoby starszej wiekiem. Ciężka choroba dziecka wydaje nam się czymś skrajnie niesprawiedliwym.
      Pamiętam medyka ze "Sprawy osobistej"! To był wyjątkowo bezduszny, pozbawiony empatii człowiek. Niestety, wielu lekarzy nie umie postawić się na miejscu chorego i nie rozumie, że nieopatrznie wypowiedziane słowa mogą bardzo zranić chorego i sprawić, że jest mu jeszcze gorzej.

      Usuń
  4. Chętnie poznałabym taką piękną i zarazem smutną historię. Pierwszy raz słyszę o tym tytule, ale czuję, że książka mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zimowa róża" nie jest książką zbyt znaną, co mnie nawet trochę dziwi. Czytelnicy chyba nie przepadają za literaturą francuską :)

      Usuń
  5. Nie słyszałam o tej książce. Może kiedyś będę miala okazję ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest wzruszająca, moim zdaniem warto ją przeczytać :)

      Usuń
  6. Dzisiaj pacjent ma prawo do decydowania komu można udzielać informacji o jego stanie zdrowia, może on nie życzyć sobie, aby o jego chorobie wiedział ktokolwiek poza nim i jedną wskazaną osobą na wypadek konieczności kontaktu. Oczywiście dotyczy to pacjenta dorosłego. Nie wyobrażam sobie informowania dziecka o takiej chorobie, choć jeśli dziecko zostało poddane chemioterapii to niemożliwe, aby nie miało świadomości zagrożenia, zwłaszcza, że kontaktuje się z innymi dziećmi. Myślę, że bardzo ważne jest wtedy wsparcie rodziców/rodziny, bo ono może dać siłę na walkę z chorobą/ze strachem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się z Tobą zgadzam! Kiedy chodzi o chore dziecko, trzeba być szczególnie ostrożnym. A dorośli pacjenci czasami dają sygnały w rodzaju "nie mówcie mi całej prawdy, bo się załamię" i wtedy też nie zawsze są dokładnie informowani przez lekarza.
      Poza tym "rak to nie zawsze wyrok", zdarzają się wyzdrowienia :)

      Usuń