16.08.2014

„Non omnis moriar” Irena Birnbaum

„Non omnis moriar” to wspomnienia Żydówki, która w czasie wojny przebywała najpierw w getcie warszawskim, a potem ukrywała się u Polaków. Po wojnie wyemigrowała do Argentyny. Wspomnienia spisała dopiero w latach osiemdziesiątych, kiedy to na krótko przyjechała do Warszawy i zobaczyła dom, w którym spędziła dzieciństwo.

Książka bardzo mnie wzruszyła, ale muszę przyznać, że kilka razy miałam chęć zrezygnować z czytania, gdyż początek jest bardzo rozwlekły, oderwany od realiów wojennych. Irena Birnbaum obszernie opisała w nim swoje sprawy sercowe, cudowne szesnaste urodziny, młodzieżowe wieczorki, opalanie się na balkonie. Wzmianki o sytuacji getta pojawiały się rzadko i jakby w tle. Dopiero gdy doszło do opisu dnia 22 lipca 1942 roku, charakter pamiętnika się zmienił. Tego dnia młodziutka Irena zrozumiała wreszcie, że ona i jej bliscy mogą zginąć. Odtąd przestała przejmować się sprawami mało ważnymi i z coraz większym przerażeniem obserwowała zagładę getta. Gorączkowo zastanawiała się, co dzieje się z tysiącami wywożonych Żydów. Doszły do niej pogłoski o „kąpielach gazowych” i o Treblince. Ogarniała ją coraz większa rozpacz...

W pamiętniku doskonale odtworzyła swoje emocje z tamtego okresu. Nie idealizowała Żydów, napisała o policji żydowskiej, o zdziczeniu swoich sąsiadów, którzy zadziwiająco szybko zapomnieli o kulturalnym zachowaniu i dbali tylko o własną skórę. „Nieszczęście, zamiast zbliżyć ludzi, oddaliło ich od siebie jeszcze bardziej. Odkryło też najgorsze instynkty ludzkie”[1] – stwierdziła ze smutkiem. 

Irena Birnbaum przekazała też wrażenia z pobytu po stronie aryjskiej. Pierwsze jej spotkanie z Polakami po opuszczeniu getta wyglądało tak:
„Dziwne to było uczucie: krążyć ulicami, których nie widziałam od prawie dwu i pół roku, i to w dodatku bez żadnych dokumentów w kieszeni. Po pewnym czasie wydało mi się, że ktoś za mną chodzi. Odwróciłam się i zauważyłam grupę chłopaków, z których najstarszy musiał mieć dwadzieścia dwa lata.
– Jaki ładny dzień! – rzekł jeden.
– Ale w Treblince nie jest tak ładnie, nieprawdaż? – zawrótował ponuro drugi.
No to koniec ze mną – pomyślałam. Widocznie śledzili mnie przez cały czas, od wachy, gdzie zbierali się zwykle szantażyści.
Od owego dnia nie mogę znieść, żeby ktoś chodził za mną po ulicy...
– Czego chcecie? – zapytałam, starając się zachować spokój.
– Chcemy biżuterii, pieniędzy i ubrania!
Wciągnęli mnie do klatki schodowej i zaczęli zrywać wszystkie rzeczy, jakie miałam na sobie”[2].
„Non omnis moriar” to przejmujące, ciekawe wspomnienia, które z całego serca polecam. Nie zrażajcie się nieudanym początkiem, po kilkudziesięciu stronach książka staje się bardzo dobra. 

---
[1] Birnbaum Irena, „Non omnis moriar”, Czytelnik, Warszawa 1982, str. 86.
[2] Tamże, str. 129.

20 komentarzy:

  1. Znowu trudny temat i ważna książka. Daruję sobie truizmy, po prostu poszukam jej w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka napisana została z perspektywy młodziutkiej dziewczyny, której zawalił się nagle cały świat. Była akurat zakochana pierwszą wielką miłością, szczęśliwa, a tu - wkroczenie Niemców, getto...
      Przeczytaj, gorąco zachęcam!

      Usuń
  2. Ale świetna. Takie lektury sobie cenię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, bardzo wzruszająca jest ta książka, na pewno Cię zaciekawi. Początek trochę mi się dłużył, ale potem już nie byłam w stanie się od niej oderwać.

      Usuń
  3. Ciekawe, czy książka jest dostępna w zwykłych bibliotekach, bo przyznam, że zaintrygowała mnie ta tematyka. Często sięgam po tego typu literaturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wypożyczyłam ją z osiedlowej biblioteki, więc może i w Twojej będzie :) Bardzo ciekawa, wzruszająca, godna polecenia książka.

      Usuń
  4. Taką książkę muszę koniecznie poznać. Poszukam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto! To wzruszająca historia, zamierzam jeszcze kiedyś do niej wrócić.

      Usuń
  5. Ja również czuję się zainteresowana i na pewno będę chciała przeczytać tę książkę. Już po załączonych cytatach widzę, że nie będzie to łatwa lektura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest łatwa, znajduje się w niej wiele przejmująco smutnych fragmentów. Irenie Birnbaum udało się przetrwać, ale przeżyła wiele tragicznych chwil.

      Usuń
  6. Mocny tytuł. Zdecydowanie muszę zapoznać się z tą książką :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto przeczytać tę książkę, szczerze polecam.

      Usuń
  7. Ciekawa lektura. Wydaje mi się, że taki rozwlekły początek może być zabiegiem celowym - może autorka pragnęła podkreślić, że początkowo w ogóle nie zdawała sobie sprawy z grożącego jej, całemu narodowi żydowskiemu, niebezpieczeństwa. Zresztą wielu Europejczyków nie traktowało Hitlera zbyt poważnie i wiele czasu musiało upłynąć, nim zorientowano się z kim ma się do czynienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że masz rację - Irena Birnbaum z początku nie zdawała sobie sprawy z niebezpieczeństwa. I trudno jej się dziwić, miała zaledwie kilkanaście lat... A kiedy już uświadomiła sobie prawdę, z przerażeniem spoglądała na innych Żydów, którzy nadal nie wierzyli w bliskość śmierci.
      Książka jest bardzo ciekawa, warto ją przeczytać.

      Usuń
  8. Powróciłam ostatnio do książki Romy Ligockiej, dziewczynki w czerwonym płaszczyku (z filmu Spielberga) którą rozpoczyna historia romansu starzejącej się autorki - już chciałam odłożyć, dziwiąc się, czemu mi się kiedyś tak podobała, kiedy dotarłam do meritum; wspomnień z czasów wojny i poszukiwania prawdy o ojcu, który przeżywszy pobyt w obozie uznany został za zdrajcę i kolaboranta. Tak mi się skojarzyło z twoim opisem. Może przez autorki przemawia taka tęsknota za normalnością i ona kieruje je w te rejony "romansowe".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak... Tęsknota za normalnością, wspomnienia dawnego sielankowego życia, ignorowanie niewygodnych faktów. Można powiedzieć, że jedna trzecia tej książki to opowieść o miłości, dwie trzecie to kronika zagłady getta. Są w niej przejmujące fragmenty o wysiedleniach, o tragicznych warunkach w getcie, o ucieczce przed szmalcownikami, o ukrywaniu się.

      Usuń
  9. Zawsze warto czytać książki tego typu, ale przyznaję, że muszę mieć na nie specjalny nastrój. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy czytaniu takich książek serce pęka... Ale czuję potrzebę, by je czytać.
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  10. Książka wydaje się być interesującą propozycją, chętnie po nią sięgnę, czasem lubię poczytać o trudnych tematach i trochę popłakać..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam, cieszę się, że po tę wspaniałą książkę ktoś sięgnie! Czytałam ją kilka miesięcy temu i nie umiem o niej zapomnieć. A płakania może być dużo, bo tylko początek książki jest w miarę optymistyczny...

      Usuń