20.05.2014

„Pejzaż miejski” Gieorgij Siemionow

Nie wszystkie książki wydane w serii KIK są dobre. „Pejzaż miejski”, po który sięgnęłam wczoraj, spodoba się tylko miłośnikom klimatów radzieckich. Jest to opowieść o dwóch braciach – Borysie i Fiedi. Bracia bardzo się kochają, wciąż się odwiedzają, dzwonią do siebie. Zwracają się do siebie pieszczotliwymi słowami, czasami nawet się całują. W krąg przyjaźni i czułości zostały również wciągnięte ich żony. Maryna, żona Fiedzi, uważa, że Borys ma zły wpływ na jej męża. Gdyby źle gotowała czy też zapominała o robieniu zakupów, Fiedia z chęcią by jej wybaczył, ale wyrażać się źle o jego bracie?! O nie, tego nie wolno!... Więc kiedy Maryna popełniła ten nietakt, że powiedziała coś nieprzyjemnego o Borysie, zbulwersowany Fiedia ją porzucił. 

Uff, przyznam szczerze, że kiedy czytałam o tej braterskiej miłości, chwilami robiło mi się niedobrze. Słyszałam oczywiście o patologicznych uzależnieniach dorosłych synów od matek, ale z przypadkiem tak silnej zależności od brata jeszcze się nie spotkałam. Fiedia, przedstawiany przez autora jako człowiek wrażliwy, sentymentalny, ciągle płaczący z byle powodu, wzbudza tylko pogardę. 

W „Pejzażu miejskim” Gieorgij Siemionow opisał więc ogromną braterską miłość i perypetie małżeńskie Fiedi, odkrył sekrety dobrze sytuowanego Borysa, przedstawił nam niezwykłą Rosjankę Raję, pozachwycał się Moskwą i ukazał trochę obyczajów z lat osiemdziesiątych, na przykład obchody z okazji Dnia Armii Czerwonej 23 lutego. Fiedia, który nigdy nawet nie służył w wojsku, otrzymał wtedy od pań z pracy kwiaty i słodkie upominki. Tak honorowano wszystkich mężczyzn w wieku poborowym.  

A jakim stylem posługuje się Siemionow? Oto próbka:
Granice święta rozszerzyły i ubarwiły kobiety i stało się ono świętem prawdziwie narodowym, przeobrażając się ze święta armii narodowej w święto męstwa i wytrwałości całego narodu, dobrze wiedzącego, kogo kochać, a kogo nienawidzić, niosącego w swej ogromnej duszy ideały dobra i sprawiedliwości, których bronić w razie niebezpieczeństwa będą wszyscy bez wyjątku*. 
Z powyższego fragmentu widać, że to styl pełen wielkich słów, przy tym Siemionow jest bezkrytyczny wobec swoich rodaków. Mieszkańcy ZSRR niosą w swojej „ogromnej duszy ideały dobra i sprawiedliwości” i basta. Autor pisze o bohaterach z jakąś irytującą czułością, trzydziestoletniego Fiedię nazywa Fiedieńką, często używa pieszczotliwych wyrazów, zdrobnień. Pasowałoby to do książki dla dzieci, ale w powieści dla dorosłych drażni. 

Moja ocena: 3/6.

---
* Siemionow Gieorgij, „Pejżaż miejski”, tł. Rojewska-Olejarczuk Ewa, PIW, 1987, str. 216.

26 komentarzy:

  1. Niezłe, niezłe - "granice święta rozszerzyły kobiety" :-). A to się ucieszyły :-). Pewnie Siemionow to był haracz jaki trzeba było zapłacić za wydawanie prozy anglosaskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością masz rację z tym haraczem :) W książce jest jeszcze kilka innych "niezłych" fragmentów. Nie rezygnuję z czytania książek z serii KIK, ale autorów radzieckich będę omijała szerokim łukiem :)

      Usuń
    2. To był chyba niestety stały element urody KIK bo gdy przegląda się spisy rocznych wydań serii to widać, że w mniejszym lub większym natężeniu literatura radziecka. Nawiasem mówiąc wydaje mi się, że u nich komuna poczyniła jeszcze większe spustoszenia w literaturze niż u nas i dlatego obchodzą ją generalnie szerokim łukiem.

      Usuń
    3. Ale zdarzają się i dobre radzieckie, np. "Sobota" Kalinowskiej - w niej nie było żadnych propagandowych wstawek i wychwalania "człowieka radzieckiego", autorka pisała przez cały czas o zwyczajnych sprawach zwyczajnych ludzi. I takie książki czytałabym z przyjemnością, bo mam wielki sentyment do literatury naszych sąsiadów :)

      Usuń
    4. Byli też i bracia Strugaccy ale to raczej wyjątki potwierdzające regułę :-) Na pisanie o zwyczajnych sprawach zwyczajnych ludzi wziąłbym poprawkę - nie mam złudzeń co do autocenzury i cenzury.

      Usuń
    5. Gdyby ktoś przekopał się przez tony radzieckich książek, mógłby odkryć kilka perełek :)
      Przypomniałam sobie teraz, że "Sobota" Kalinowskiej nie była książką aż tak całkiem niewinną, bo choć bohaterami byli Żydzi mieszkający od dawna w Odessie, nie znalazłam żadnej wzmianki o pogromach i antysemityzmie w Rosji. Żydów gnębili tylko Niemcy... Autorka po prostu pominęła milczeniem niewygodny temat. Ale przynajmniej nie chwaliła tego, co złe :)

      Usuń
    6. Pewnie coś by się znalazło, u nas z okresu PRL-u przetrwało próbę czasu zaskakująco niewiele książek, a przecież byliśmy najweselszym barakiem w obozie :-)

      Usuń
    7. Pytanie tylko, czy to najweselszy barak, czy może dom wariatów :)
      Nie ma co za bardzo kręcić nosem, jeśli chodzi o książki, bo nie będzie co czytać.

      Usuń
    8. Oj chyba wręcz przeciwnie, jak to ktoś kiedyś powiedział - nie czyta książek dobrych bo wówczas zabrakłoby mu czasu by czytać bardzo dobre :-)

      Usuń
    9. Eeetam, od nadmiaru bardzo dobrych książek może głowa rozboleć :)
      Według mnie idealna recepta polega na przeplataniu bardzo dobrych książek ze słabszymi. A jaka satysfakcja, gdy odkryje się zapomnianą perełkę :)

      Usuń
    10. To tylko znaczy, że zapomniana perełka to bardzo dobra książka :-), że nie wspomnę o tym, że perełki nigdy nie są zapomniane, to że nie ma ich na blogach książkowych to jeszcze nie zapomnienia :-)

      Usuń
    11. A z tym się zgodzę :) Istotnie, masz rację.
      Na blogach książkowych rzadko są odkrywane stare perełki, o wiele częściej można recenzje takich perełek znaleźć w Biblionetce.

      Usuń
  2. "Nie wszystkie książki wydane w serii KIK są dobre."

    Ja na szczęście jak do tej pory trafiałem tylko na te lepsze pozycje, ale widzę wyraźnie, że "Pejzaż miejski" mógłby zmienić mój stosunek do tej serii, którą dotychczas uważałem za zbiorowisko samych ciekawych egzemplarzy. Zaprezentowana próbka jest dość ciężkawa, by nie rzec siermiężna, chociaż intryguje mnie co zostanie w (albo z ) powieści po odcedzeniu dziwnych naleciałości (razi szczególnie to bezkrytyczne podejście wobec własnego narodu, chociaż jakież to aktualne - homo sovieticus chce przecież po raz kolejny udowodnić swoją bratnią miłość wobec wszystkich narodów, które kiedykolwiek znajdowały się pod jego butem).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałeś szczęście :)
      Co zostanie po odcedzeniu dziwnych naleciałości? Nic wielkiego, gdyż książka nie ma walorów literackich, nie odniosłam też wrażenia, by autor był dobrym znawcą psychologii. Książka Siemionowa zdecydowanie nie powinna być tłumaczona na inne języki :)

      Usuń
    2. razi szczególnie to bezkrytyczne podejście wobec własnego narodu, chociaż jakież to aktualne
      Oj, wiem coś o tym. Nieraz obejrzę jakiś film rosyjski, który mi się spodoba, czytam komentarze w rosyjskim internecie i cóż widzę? Film zjechany z góry na dół jako tzw. "czernucha" - bo w złym świetle pokazuje naszych sąsiadów. I, skoro tak, zaraz pytanie: czemu to ma służyć? wrogim mocom naturalnie...

      Usuń
    3. Otóż to. Przeraża mnie sposób myślenia Rosjan, ich podatność na indoktrynację.
      Wczoraj odniosłam "Pejzaż miejski" i wypożyczyłam sobie "Pochowajcie mnie pod podłogą" Sanajewa. Podobno dobre :)

      Usuń
    4. O, ja jeszcze nie oglądałam filmu, ale książkę już przeczytałam do końca. Straszne życie miało to dziecko. Babcia potworna. Potworna, a zarazem troskliwa i kochająca. Wiele scen tragikomicznych. Najbardziej rozbawiła mnie scena w sanatorium z kapturkiem :D To naprawdę dobre!
      Rozejrzę się za filmem :)

      Usuń
  3. Szczerze mówiąc nie przepadam za twórczością radziecką - zdecydowanie nie potrafię wczuć się w klimat. Chociaż zaciekawił mnie wątek tej braterskiej zależności, nie przypominam sobie, żebym gdzieś indziej o tym czytała.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie spotkałam się nigdy wcześniej z wątkiem patologicznej zależności od brata. Dorosły mężczyzna zależny od matki to maminsynek, a jak nazwać mężczyznę zależnego od brata? :)
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  4. A mnie się jednak wydaje, że to książka po prostu w rosyjskim klimacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, i w sumie nie warto po nią sięgać. W dodatku autor nie miał pięknego stylu :)

      Usuń
  5. Parsknęłabym gromkim śmiechem, gdybym natknęła się w jakimkolwiek tekście na fragment mówiący o tym, że ZSRR było państwem idealnym, a jego mieszkańcy właściwie zbawiali świat. Raczej nie po drodze mi z tą książką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie namawiam do czytania, szkoda czasu. Dokończyłam tę książkę tylko dlatego, by mieć na blogu więcej recenzji książek z serii KIK :)
      Starsi czytelnicy byli kiedyś zmuszani do czytania podobnych bredni, niektóre z takich książek były lekturami w szkole.

      Usuń
    2. Ech... a ja kupiłam tego Siemionowa i co teraz. I tak przeczytam, w końcu ma się to radzieckie skrzywienie :)

      Usuń
    3. A wrzuć go do najciemniejszego kąta, niech sobie leży ;)

      Usuń