11.01.2013

„Wyjdź za mnie” John Updike






„Czarownice z Eastwick” tak mnie rozczarowały, że miałam już nie sięgać po kolejne powieści Johna Updike'a, jednak skusiłam się jeszcze na „Wyjdź za mnie”. I nie żałuję. Treścią tej książki są dzieje romansu Sally i Jerry'ego. Zarówno Sally, jak i Jerry mają małżonków i dzieci. Już od początku powieści można podejrzewać, że ich miłość raczej nie ma szans na przetrwanie. Sally sądzi, że rola kochanki jest upokarzająca. Jerry nie wierzy w ich wspólną przyszłość i uważa, że ukrywanie się jest na dłuższą metę zbyt męczące, a biorąc rozwód, popełniłby wielki grzech (zdrada żony nie jest według niego grzechem). Ciekawa byłam, jak w tej sytuacji rozwinie się ich znajomość.

Akcja „Wyjdź za mnie” rozgrywa się w Ameryce lat sześćdziesiątych. Główni bohaterowie to nie tylko Sally i Jerry, ale także ich małżonkowie – Ruth i Richard. Nikt z nich nie wie, co to wierność, wszyscy miewali romanse, jednak dopiero teraz pod uwagę brany jest rozwód.

Najbardziej denerwował mnie Jerry. Mężczyzna ten wciąż czytuje dzieła teologów i przed każdym posiłkiem czuje się zmuszony do odmówienia modlitwy. Ale... ale kiedy jego mały synek ze złamanym obojczykiem próbuje odmawiać modlitwę razem z nim, Jerry wpada w niepohamowany gniew i wulgarnymi słowami wyzywa żonę, że źle wychowała dziecko. A nocą w zaciszu sypialni ten religijny mężczyzna mówi do żony: „Traktuję mego kutasa jak Chrystusa” (str. 126) oraz: „Mój członek jest dla mnie tym, czym Chrystus dla wszechświata” (str. 126).

Tego wydania
nie polecam!

W wypowiedzi bohaterów, szczególnie Jerry'ego, czasami wkrada się sztuczność. Jerry przemawia do Sally w tej sposób: „Jesteśmy jak modlitwa Pańska wypisana na ostrzu noża” (str. 42), „Zostałaś mi dana w niebie, a niebo nie chce, żebym cię miał” (str. 50), „Gdybym zniszczył swoją żonę i przebrnął przez krew moich dzieci” (str. 40).

Treść książki uważam za ciekawą. Natomiast język, jakim posłużył się Updike, nie zawsze mi się podobał. Gdzieniegdzie trafiają się zbyt kwieciste metafory, takie, w jakich lubowali się pisarze żyjący w dziewiętnastym wieku. Oto kilka przykładów: „poprzez kwiat cierpienia udowodniłaby, że żyje” (str. 121), „okryłaby się płaszczem powściągliwości” (str. 125), „jest rozbitkiem zagubionym na oceanie wiedzy” (str. 126). Ale może to wina tłumacza, bo w poprzednio czytanych książkach Updike'a nie zauważyłam tak kiczowatych ozdobników...

„Wyjdź za mnie” można polecić miłośnikom twórczości Updike'a oraz osobom zainteresowanym tematem trójkątów małżeńskich.

4/6.

---
Updike John, „Wyjdź za mnie” („Marry Me”), tł. Wojewoda Cecylia, In Focus, 1992.

21 komentarzy:

  1. Niecały miesiąc temu zabrałam się za "Pary" Updike'a, no i poległam mniej więcej w połowie. Nie podeszła mi ta książka, może dlatego, że pogubiłam się w mnogości występujących w niej postaci i już nie wiedziałam kto z kim i dlaczego. Może spróbuję z "Wyjdź za mnie" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Par" jeszcze nie czytałam. W najbliższej przyszłości mam zamiar sięgnąć po książkę "Gertruda i Klaudiusz", którą poleciła mi blogerka Czytanki.anki.
      Wyjdź za mnie" dosyć dobrze się czyta :-)

      Usuń
    2. Ach, Koczowniczko, dzięki, przypomniałaś mi, że jednak przeczytałam jakąś książkę Updike 'a w całości (jednak zapisywanie co się przeczytało powinnam była stosować od dawna) - była to właśnie krótka powieść "Gertruda i Klaudiusz" i pamiętam, że czytało się ją nieźle (choć byłam wtedy dość młoda i nieopierzona literacko więc nie wiem na ile to miarodajna ocena ;D)
      ps. "Wyjdź za mnie" zapowiada się ciekawie

      Usuń
    3. Kolejna osoba, która wypowiada się dobrze o "Gertrudzie i Klaudiuszu"!
      Ja dopiero od czterech lat zapisuję, co przeczytałam, tzn. odkąd założyłam konto w biblionetce :)

      Usuń
  2. Cieszę się, że mimo języka książka podobała Ci się. Według mnie jest bardzo prawdziwa, Updike zna się na naturze ludzkiej jak mało kto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bardzo Ci dziękuję, bo to od Ciebie dowiedziałam się, że warto przeczytać tę książkę :-)
      Książka jest prawdziwa, życiowa i dosyć smutna. Najbardziej podobało mi się zakończenie.

      Usuń
    2. Nie ma za co.;) Zachęcam Cię też do dania szansy Oates - w "Amerykańskich Apetytach" porusza podobny problem.

      Usuń
    3. Z przyjemnością dam szansę Oates :-)
      Przypomniałam sobie teraz, że kiedyś czytałam "Modliszki" tej autorki. Była to książka o wiele lepsza od "Pustkowia".

      Usuń
  3. Updike'a nie znam z lektury własnej, coś tam kojarzę z tym Królikiem właśnie, ale ogólnie - on ci przede mną jeszcze :)
    Rzeczywiście paskudna ta druga okładka, którą prezentujesz. Skąd wydawcom przychodzi do tych durnych łbów, że TAKIE CUŚ może wzbudzić zainteresowanie czytelnika?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie tylko paskudna, wyjątkowo wstrętna okładka, ale też liczne literówki. Tę powieść zaczęłam czytać w wydaniu Focusa, a potem zmieniłam na wydanie PIW - jest o wiele ładniejsze i porządniejsze :)

      Usuń
  4. O, Updike'a bardzo, bardzo lubię; nie czytałam opisywanej przez Ciebie powieści - trzeba mieć w pamięci - natomiast "Pary" naprawdę polecam. Tematyka jest podobna - ale za to jak niesamowicie Updike obnaża na kolejnych stronach różne sprawy, szczególnie te dotyczące seksu, wierności i konwenansów.
    Zastanawiam się natomiast, czy zacytowane przez Ciebie fragmenty - z nazbyt kwiecistymi czy wręcz kiczowatymi metaforami - to nie świadomy zabieg Updike'a. Jeżeli te fragmenty są mową pozornie zależną, to autor mógł dążyć do pokazania tej właśnie pretensjonalności języka pewnych postaci (sądząc po wypowiedziach jednego z bohaterów, pretensjonalności, patosu czy sztucznej głębi tam nie brakuje).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bibliopatko, tak, bardzo możliwe, że te kwieciste metafory to świadomy zabieg Updike'a! :-)
      Ja zaczynam lubić Updike'a coraz bardziej... choć temat zdrad małżeńskich wydaje mi się nieco nużący. Po "Pary" z przyjemnością sięgnę, ale najpierw będzie "Gertruda i Klaudiusz" :-)

      Usuń
    2. Mam wrażenie, że to jeden z lejtmotywów u Updike'a, może dlatego, że okres, o którym on pisze, to też okres rewolucji seksualnej (i nie tylko). Z innej tematyki Updike'a pamiętam "S." - moje pierwsze spotkanie z tym autorem; jest tam sporo wyrazistej, nawet naturalistycznej erotyki, ale przede wszystkim to opowieść o poszukiwaniu siebie - poprzez sektę; inna rzecz, że ta sekta była mało "sekciarska" w naszym rozumieniu, chyba bardziej pasowałoby określenie "komuna" (głównie seksualna).
      W ogóle, gdy się tak zastanowić, seks (udany, a zwłaszcza nieudany/niespełniony) jest u Updike'a niesamowicie istotnym tematem.
      To ja polecam jeszcze raz "Pary", a przez Ciebie (dzięki Tobie) rozejrzę się za "Gertrudą i Klaudiuszem" oraz "Wyjdź za mnie" :) (Na "Królika" muszę poczekać do czasu, gdy dostanę się do kartonu z tą powieścią).

      Usuń
    3. Tak, to widać, że seks jest niezwykle istotnym tematem w twórczości tego pisarza. W latach, kiedy powstawały jego powieści, było to może coś nowego, ale w naszych czasach ten temat już tylko nudzi i irytuje.
      Postacie tworzone przez Updike'a trudno polubić. Są to postacie mało odpowiedzialne, płytkie w uczuciach. W "Uciekaj, Króliku" żona Królika przez swoją lekkomyślność spowodowała ogromną tragedię. Sądziłam, że będzie zrozpaczona, zdruzgotana, tymczasem ona niezbyt się przejęła. Tragedia spłynęła po niej jak woda po gęsi...

      PS. Po tej dyskusji nabrałam ogromnej chęci na "Pary" :-)

      Usuń
    4. No, zdecydowanie nie zgodziłabym się, że temat seksu nudzi i irytuje ;) A dokładniej, jednych może irytować, innych nie - mnie na przykład zdecydowanie nie. Poza tym ze sferą seksualną jest tak, że ciągle jest z nią coś nie tak - za czasów tamtych powieści Updike'a jedne rzeczy, za naszych czasów inne. Jeżeli odrzucić to, co charakterystyczne dla tamtej epoki, to pozostanie nam człowiek z tym "coś nie tak w sferze seksualnej". Coś nie tak - bo konwenans, bo brak więzi emocjonalnej z partnerem, bo potrzeba ciągłych silnych bodźców, dla których jeden związek nie wystarcza, bo pragnienie bycia niesamowicie wyzwolonym i nowoczesnym, co pociąga za sobą podejmowanie jakichś działań nawet wbrew sobie, bo snobizm, bo wewnętrzne wypalenie, bo szara codzienność, bo coś, bo coś, bo coś... Dlatego Updike tak mnie pociąga - obnaża pewne rzeczy, o których albo się nie rozmawia, albo się nie myśli. Albo właśnie rozmawia się i myśli, tylko jakoś tak pod publiczkę - żeby zrobić wrażenie, żeby na siłę zgorszyć (dzisiaj jeszcze można?), żeby kogoś ośmieszyć lub żeby leczyć swoje kompleksy.

      zgadzam się, jego postacie trudno polubić - w "Parach" nie polubiłam w zasadzie nikogo, (niemal" wszyscy budzili pod jakimś względem niechęć - a przy tym losy wszystkich wciągały i interesowały. Powieść ma jakieś sześćset stron, o ile dobrze pamiętam (nie sprawdzę teraz, siedzi w kartonie), a czyta się błyskawicznie. Mam takie ładne wydanie, jeszcze ze Świata Książki...
      Ciekawa jestem, jakie będą Twoje wrażenia :)

      Usuń
    5. Zgoda, źle się wyraziłam, jednych ten temat ciekawi, innych nudzi :-) Mnie kiedyś ciekawił, a w tej chwili nudzi, wolę np. opisy uczuć. Lubię też, by było opisane miejsce akcji. Jeśli np. akcja dzieje się w miejscowości nad morzem, a w książce nie ma opisów morza, jestem niezadowolona. Jeżeli postacie są niemiłe, odpychające, w zasadzie mi to nie przeszkadza. Kiedyś wybierałam książki z miłymi postaciami, teraz już nie. Ważne jest, czy to postacie wiarygodne.

      W "Pary" już się zaopatrzyłam. Mam teraz trzy książki Updike'a: "Pary", "Gertrudę i Klaudiusza" oraz "Centaura" wydanego w serii Nike. "Centaura" kiedyś zaczęłam czytać, ale odłożyłam z braku czasu na potem. I tak sobie planuję, by te trzy książki przeczytać do końca kwietnia.

      PS. Zgadzam się ze wszystkimi uwagami o Updike'u i zazdroszczę Ci tego kartonu z nierozpakowanymi książkami :-)

      Usuń
    6. A ja sobie zapamiętuję "Gertrudę i Klaudiusza" oraz "centaura", trzeba nadrobić :)
      Kartonu nie warto mi zazdrościć - to jeden z (wielu) kartonów przeprowadzkowych, czekających od dawna na możliwość rozpakowania. Jakieś trzy czwarte księgozbioru dalej mam popakowane, niestety...

      Usuń
  5. Ta książka musiała być dobra. W końcu nie na darmo znalazła się w serii Klub Interesującej Książki. Wydaje mi się, że to jedna z lepszych serii książkowych, jakie kiedykolwiek się u nas pojawiły. Fajnie, gdyby PIW postanowił kiedyś ją wznowić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wyjdź za mnie" to chyba jedyna książka Updike'a, która została wydana w tej serii. Serię KIK bardzo lubię. Też chciałabym, by została wznowiona :-)

      Usuń
  6. Może nie zainteresowałabym się tą powieścią gdybym nie słuchała jej czytanej w "Lecie z radiem" bardzo dawno mniej więcej 25 - 30 lat temu.Zdaje się że czytał ją K. Kolberger.Chciałabym jeszcze usłyszeć to czytanie albo mieć chociaż książkę i od czasu do czasu przeczytać jakiś jej fragment. Interpretacja była tak piękna, że nigdy jej nie zapomnę. Miałam tę powieść, pożyczyłam i już nie odzyskałam. Może ktoś wie czyj był glos interpr. I czy można jeszcze gdzieś kupić tę książkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety nie wiem, czyj to był głos... Myślę, że książkę można kupić na Allegro.

      Usuń