10.05.2012

Nie wszystkie blogerki są miłe i uczciwe - przeczytajcie ku przestrodze

Patrzę i oczom nie wierzę... Pewna blogerka skopiowała prawie całą moją recenzję "Rzeźni numer pięć" i podała jako swoją! Recenzja ta została napisana przeze mnie 1 maja i zamieszczona na moim blogu. Dziś weszłam na blog Sardegny, by zajrzeć do postu o wyzwaniu, w którym biorę udział, i zauważyłam, że w międzyczasie pewna blogerka dodała link do recenzji "Rzeźni numer pięć". Ucieszyłam się, że porównam wrażenia z lektury. I porównałam...

Tylko pierwszy akapit jest nie mój, reszta to kopia. Niektóre akapity i zdania są żywcem skopiowane z mojej recenzji, w innych zostały zmienione pojedyncze wyrazy.




Pierwszy raz spotkałam się z takim zachowaniem. Nie rozumiem, dlaczego ona to zrobiła. Czy chce na swoim blogu mieć dużo recenzji i starać się o współpracę z wydawnictwami? Czy nie pomyślała, że prawdziwy autor recenzji dużo się napracował? Przecież pisanie zajęło mi półtorej godziny, wstałam, kiedy cała moja rodzina jeszcze spała, by w ciszy i skupieniu zapisać swoje myśli. I czy prawdziwi autorzy mogą bronić się przed plagiatami? A może są bezradni?


Ciekawa jestem, czy inne recenzje tej osoby też są zrobione metodą kopiuj-wklej, ale już nie mam czasu ani chęci na sprawdzanie. Przeczytałam tylko recenzję "Podróży małych i dużych". Recenzja ta wydała mi się jakby znajoma, odniosłam wrażenie, że kiedyś czytałam podobną. I rzeczywiście - w zakończeniu jest bardzo podobna do recenzji napisanej przez Anek7...

Miałam zamiar napisać o książce, ale straciłam humor, więc dziś o książce nie będzie.

43 komentarze:

  1. Rzeczywiście zerżnęła. Jakie chamstwo, to wręcz nie do pomyślenia. Nie można nic zrobić by tamtą osobę ukarać za plagiat? I w ogóle jaki bezsens jest coś takiego robić, przecież wiadomo, że prędzej czy później wyjdzie na jaw... Sorry, że piszę dosyć chaotycznie, ale naprawdę mnie cała ta sytuacja oburzyła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zerżnęła. A zdjęcia zrobiłam sobie na pamiątkę, bo na pewno zaraz usunie "swoją" recenzję.
      Widocznie ona uważa, że recenzji nikt nie czyta, że wszyscy bez czytania wstawiają komentarze. No cóż, ja czytam. "Rzeźnia" wstrząsnęła mną i chciałam porównać wrażenia.

      Usuń
  2. Ale nie napisałaś tego na blogu Zorii, więc tam już używa sobie jakiś anonim. Mam nadzieję, że chociaż mejlowo zażądałaś usunięcia splagiatowanego tekstu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona też nie napisała na moim blogu, że ode mnie kopiuje.

      Usuń
    2. Świetne podejście, chociaż ja bym wolał zamieścić pod plagiatem rzeczową informację, że to skradziony tekst. Niech chwalący go czytelnicy wiedzą, z czym mają do czynienia. A tak rozpoczęła się jatka z trollem w roli głównej. No ale Twój tekst, Twoja wola.

      Usuń
    3. Może powinnam jeszcze przeprosić plagiatorkę, że odkryłam plagiat?
      Przecież wiadomo, że taki post ona by usunęła.

      Usuń
    4. Może jednak warto spróbować? Tak dla zasady, a jak usunie, to będziesz miała satysfakcję:P A może nie usunie i doczekasz się jakiegoś wyjaśnienia?

      Usuń
    5. Ja tak, jak zwl uważam, ze dobrze by było, żebyś jakos spróbowała z nią podyskutować, albo chociaż napisala informację w komentarzach pod recenzją. Byłabym ciekawa, jak sie ustosunkuje.

      Usuń
  3. Podejrzewam, że większość blogerów przed napisaniem swojej recenzji czyta podobne na innych blogach, tego sie nie da uniknąć. Podobnie, jak nie da się uniknąć podświadomego kopiowania recenzji, zawsze coś w nas po lekturze recenzji z blogu x czy y zostanie, ale..wszystko ma swoje granice. Można sie na czymś nawet wzorować, ale nie można na żywca kopiować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wierzę w to, by tak duże partie tekstu zostały skopiowane podświadomie.

      Usuń
    2. No ja też. Dlatego napisałam, ze można się bezwiednie lub wiednie (wiem nie ma takiego słowa:) ) zasugerowac, ale na Boga ojca nie rżnąć na żywca.

      Usuń
    3. Witajcie :-) Wplotę tu swoje trzy grosze, bo rzeczywiście kiedyś miałam podobną sytuację i rzeczywiście nie było to przyjemne - ani odczucie po przeczytaniu recenzji osoby uznanej za kopiującą, ani późniejsze wyjaśnienia. Nieprzyjemne też było to, że niektórzy zwracali mi uwagę na to, że takie sprawy należy załatwiać poza blogiem, bo można kogoś skrzywdzić.
      A czy fakt, że na czyimś blogu pojawia się bliźniaczo podobny - choć nie identyczny - tekst nie jest krzywdzący dla autora recenzji? Może i są osoby o fotograficznej pamięci. Może rzeczywiście blogerzy czytają za dużo nawzajem na swoich blogach. Nie wiem. Jeśli coś u kogoś czytam, to dla własnej wiadomości czy przyjemności. Przykro słyszeć,że znowu ktoś kradnie tekst. I po co? Dla sławy i chwały? Marna taka sława...

      Koczowniczko, życzę jak najmniej emocji i jak najszybszego wyjaśnienia sytuacji. Chociaż co tu wyjaśniać...

      Usuń
    4. Tylko nie myślcie, ze ja taki postępek usprawiedliwiam. Nie o to mi chodzi. Po prostu może się zdarzyć wypowiedż (podkreślam wypowiedż, a nie cała spora część recenzji) podobna do czyjejś, ale nie kropka w kropkę. Oczywiście jest to krzywdzące dla autora recenzji. Ale podejrzewam, ze podobnych recenzji (podobnych, nie identycznych!!) nie da się uniknąć. A blogerzy czytają jeden drugiego. Wbrew pozorom to dosyć kameralne środowisko, mimo, iż blogów powstaje sporo.

      Usuń
  4. Aha ja też czytam recenzje zanim wstawie komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tez kilkakrotnie natknęłam się w recenzjach na innych blogach ze zdaniami lub całymi akapitami łudząco podobnymi do moich, ale łudząco, a nie identycznymi. Dlatego dałam spokój.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem, że to łatwo powiedzieć - nie przejmuj się - ale nie przejmuj się. Wiadomo, niestety, internet też nie jest wolny od chamstwa - szkoda tylko, że nie omija ono "terenów", które wydawałoby powinny być od niego wolne. Ale popatrz na to też z drugiej strony - Twoja recenzja była tak dobra, że padła ofiarą "piractwa" bo przecież złych recenzji nikt nie kopiuje :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Marlow, potrafisz pocieszyć :)

      Usuń
    2. Dołączam sie do pocieszenia, Marlow ma rację w 10000000000% :)

      Usuń
    3. Wyobrażam sobie jak się czułaś i współczuję Ci, mnie coś takiego załamuje i wkurza, nawet jak mnie osobiście nie dotyczy. Fakt, że świadczyć to może o bardzo dobrej recenzji oraz rosnącej popularności bloga pewnie Cię nie pocieszy. Bloguję od niedawna, ale czy nie sądzicie, że coraz więcej jest chamstwa, że tak to nazwę po imieniu, w blogosferze. Czy zdarzały się często wulgarne, chamskie lub nieprzyjemne komentarze anonimowe, czy tylko mi się tak wydaje, że coś się zmieniło na gorsze?

      Usuń
    4. Zgodzimy się w 10000000000%. Niestety:(

      Usuń
  7. Czytałam Twoją recenzję już wcześniej. Teraz zajrzałam na bloga zoriji. Rzeczywiście plagiat niemal 100 procentowy.
    Nie rozumiem tylko co sobie wyobrażała plagiatorka, że nikt się nie zorientuje???
    Popieram Marlowa - to świetna recenzja i z tego powinnaś się cieszyć. A piratki nikt już chyba nie potraktuje poważnie.
    Po co czytać plagiaty jeśli można zajrzeć bezpośrednio do oryginału.Myślę, że mocno sobie zaszkodziła kradnąc cudzą recenzję.Pokazała wszystkim gdzie zaglądać nie warto.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Koczowniczko, problem niestety nie jest nowy i nie sądzę, żeby szybko zniknął. Po prostu świadomość istnienia czegoś takiego jak prawa autorskie jest w narodzie nikła. Dlatego uważam, że słusznie protestujesz i sprawę nagłaśniasz. O tym trzeba mówić. Jak najwięcej.

    Widywałam swego czasu sporo tekstów ściągniętych z bnetki w innym miejscu. Zwłaszcza dotyczyło to starych książek, dla których nie ma w necie not wydawcy do przeklejenia. Informowałam autorów, że ich teksty widziałam gdzieś indziej i czy o tym wiedzą. Oczywiście nie wiedzieli. Nawet nie winiłabym za bardzo administratorów serwisu, w których widziałam cudze teksty, bo nie da się nad wszystkim zapanować. Chodzi mi o to, że dla wielu osób normalnym jest używanie cudzych tekstów do swoich potrzeb. Ja potrzebuję, jest w necie to biorę, w całości lub po kawałku. Nie jestem optymistką - tego łatwo się nie zwalczy. Ale i tak dla zasady trzeba domagać się usunięcia skradzionych tekstów i piętnować amatorów cudzej pracy, jeśli tylko ich wina jest bezsporna.

    OdpowiedzUsuń
  9. W przypadku naruszenia prawa autorskiego możesz po prostu zgłosić sprawę na policję.
    A w ogóle - to nie pierwszy taki pzrypadek, Kojarzę, że ktoś kiedyś kopiował od Jion. Podobno nagminne jest też kopiowanie całych postów z blogów zagranicznych...

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajrzałam i faktycznie początek i koniec wzmiankowanej recenzji jest mój...

    OdpowiedzUsuń
  11. Koczowniczko, uważam, że powinnaś napisać na blogu plagiatorki - nie wiem, jak to określić - zażalenie? skargę? oskarżenie? - w każdym razie coś, co uświadomiłoby tej osobie, że ktos zauważył, co zrobiła, że nagłaśnia sprawę. Po to choćby, żeby nie czuła się tak pewna siebie, tak bezkarna! Żeby zm ącić trochę jej samozadowolenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam przed chwilą. Mam nadzieję, że nieco się wystraszy i na drugi raz zastanowi się porządnie, zanim coś skopiuje.
      Kurcze, niektórzy nie rozumieją, że przy napisaniu recenzji autor musi się sporo napracować.

      Usuń
    2. Właśnie dlatego, że to rozumieją, wolą kopiować cudze, niż się samodzielnie narobić:P

      Usuń
    3. z drugiej strony: tak własnei przez lata edukacji pisze się wypracowania. Przecież to jedno wielkie przepisywanie z innych źródel, tylko wlasnymi słowami. Człowiek się przyzwyczaja i jak przyjdzie napisać coś swojego to mu ręce i spodnie opadają:).

      Usuń
    4. @Iza
      Tylko, że tej blogerce nikt pisać nie kazał. Chyba prowadzi bloga z własnej, nieprzymuszonej woli.
      Co nie znaczy, że usprawiedliwiam Copy & Paste jak ktoś coś pisze z cudzej i przymuszonej woli. ;)

      Usuń
  12. Nosz... Szlag mnie zaraz trafi. Nie pojmuję jak tak można... No po prostu nie pojmuję. Brak mi słów... To mało, że trzeba mieć tupet, żeby coś takiego zrobić. To trzeba być głupim po prostu. Bo przecież to oczywiste, że autorzy blogów recenzenckich znają nawzajem mniej lub bardziej, odwiedzają wzajemnie swoje blogi i wpadka jest tylko kwestią czasu... PO CO? No po co? Ech... Szkoda słów... Zaraz wejdę do tej panny i się rozejrzę. Może coś swojego tam znajdę...

    Co do walki z takimi "łebkami" - ja jestem za tym, żeby działaś i zgłosić sprawę na policję. Nawet jeśli recenzja zostaje usunięta, to masz dowód w postaci screena... A piractwo i plagiaty się szerzą, bo prawda jest taka, że u nas w dużej mierze panuje społeczne przyzwolenie na takie zachowania. Gdyby więcej osób otwarcie mówiło "nie", z pewnością byłoby mniej takich incydentów.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzięki wielkie za ostrzeżenie i informację!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. W głowie się nie mieści jaki trzeba mieć tupet by popełniać taki plagiat, brak wyobraźni i kreatywności żeby słowo w słowo zerżnąć czyjąś recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  15. O kurczę! Nie mogę uwierzyć! Już sprawdzam dokładnie co i jak. Powiem szczerze nie czytałam dokładnie jej recenzji, ale takiej nieuczciwości się nie spodziewałam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Przykro mi strasznie, że akurat moje wyzwanie stało się powodem takiej sytuacji :( Czuję się niejako winna, że nie przeczytałam dokładnie drugiej recenzji, tylko wkleiłam link, od razu wpadły by mi w oko podobieństwa. Mam nadzieję, że nie zrazisz się do Trójki i nadal będziesz w niej aktywnie uczestniczyć. Na razie skasowałam link. Zaraz napiszę do Zoriji maila. Jeszcze raz przepraszam. Strasznie mi przykro...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro to powinno być tylko i wyłącznie osobie, która zachowała się w tak nieodpowiedzialny sposób. Przecież to oczywiste, że organizatorka wyzwania nie jest w stanie dokładnie sprawdzić wszystkich recenzji, poza tym kto by się spodziewał, że uczestniczka tak się zachowa...
      A wyzwanie jest bardzo ciekawe.

      Usuń
  17. Jakiejkolwiek sfery by to nie dotyczyło, podpisywanie się kogoś pod czymś co jest moje - boli. A chyba najbardziej fakt, że się włożyło w to czas, pracę i serce.

    OdpowiedzUsuń
  18. Wszystko już chyba zostało napisane, więc nie będe się rozpisywać. Współczuję, Koczowniczko, w pełni rozumiem Twoje wzburzenie. Brak słów, po prostu...

    OdpowiedzUsuń
  19. Przepraszam, przykro mi bardzo że to zrobiłam i pokornie proszę o wybaczenie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo, bardzo dziękuję wszystkim za wpisy.

    OdpowiedzUsuń
  21. Najgorsze jest to, że nie jesteśmy w stanie prześledzić wszystkich wpisów w całym Internecie. Ale dobrze, że była skrucha i mocne postanowienie poprawy.
    A tak w ogóle to witam i dodałam Twój blog do obserwowanych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :) Wcześniej czy później każdego blogera to spotka. Nie jest to przyjemna sytuacja. Ech, właściwie przy okazji najbliższych porządków blogowych powinnam usunąć ten wpis, bo to już stara historia...

      Usuń