28.01.2012

„Wichura i trzciny” Irena Krzywicka


W jednym z wywiadów Irena Krzywicka powiedziała, że najważniejsze w życiu kobiety jest macierzyństwo. W roku 1959 wydała „Wichurę i trzciny”, książkę na motywach autobiograficznych, dziś już przez mało kogo czytaną, a niesłusznie. Więcej osób zna „Wyznania gorszycielki” niż tę piękną, wartościową książkę o wspaniałej mamie i dzielnym synu.

Obecnie nasze pociechy nie wiedzą, co to polio, ale jeszcze 50 lat temu wirus ten był głównym zabójcą dzieci. Syn narratorki zachorował bardzo poważnie, nie był nawet w stanie samodzielnie oddychać. I tylko matka wierzyła, że zdoła postawić go na nogi. W tamtych czasach dostęp rodziców do dzieci leżących w szpitalu nie był tak łatwy jak dzisiaj, toteż narratorka zatrudniła się jako salowa, by w ten sposób czuwać nad swoim sparaliżowanym Grzegorzem. Potem, wbrew radom „życzliwych”, nie oddała go do zakładu, lecz przywiozła do mieszkania dzielonego z niemiłą sąsiadką i całymi dniami pielęgnowała, rehabilitowała, pocieszała. A nocami, choć była nieludzko zmęczona, nie potrafiła zasnąć, wciąż nasłuchiwała, czy syn nie przestaje oddychać...

Mimo że pisanie „Wichury i trzcin” musiało być dla Krzywickiej bardzo bolesne (pisała przecież o cierpieniu własnego dziecka), nie popadła w niepotrzebny patos ani ckliwość. Skupiła się na zdaniu relacji z codziennej walki o odzyskanie sprawności. Mało tego, pokazała, jak na tragedię patrzą inni ludzie. W tym celu wprowadziła postać sąsiadki, osoby wścibskiej i tak obłudnej, że aż komicznej.

W czasach, gdy media donoszą o wciąż nowych przypadkach maltretowania dzieci przez rodziców, dobrze poczytać książkę, która pokazuje prawdziwie matczyną miłość. Piękna i wzruszająca książka, polecam. 

2 komentarze:

  1. Mam za sobą tą książkę, syn Autorki przyznaje, że niektóre fakty, tak jak ten, że sama musiała się nim opiekować to fikcja literacka. Oczywiście, był Tadeusz Gulik, ale nie o to mi chodzi.
    Autorka utwierdza stereotypy dotyczące osób z niepełnosprawnością, ale i tak warto przeczytać, ale nie bezkrytycznie. Po pierwsze, dlatego, że jest to książka tylko na motywach literackich, po wtóre cóż, książka może zrobić wiele złego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tę książkę czytałam już dawno temu, może dziś byłabym bardziej krytyczna wobec niej...
    Z książek o miłości matki do syna chorego na polio polecam "Syn! Będzie szczęśliwa" Eugenii Chajęckiej. Tematyka podobna, ale u Chajęckiej nie ma żadnych elementów fikcyjnych.

    OdpowiedzUsuń